Trudny czas przejścia na emeryturę
W lipcu 1937 roku do 74 letniego inżyniera Tadeusza Wendy, ówczesnego naczelnika Wydziału Techniczno-Budowlanego Urzędu Morskiego, wpłynęło pismo od Ministra Przemysłu i Handlu Antoniego Romana. Krótko, w jednym akapicie, poinformował on głównego budowniczego gdyńskiego portu, że po 17 latach pracy w Gdyni zostaje skierowany na emeryturę. Mimo chęci i kondycji do dalszej pracy podziękowano mu za „wieloletnią, wytrwałą i owocną pracę na pionierskim odcinku budowy polskiego stanu posiadania nad morzem”. Decyzja ta okazała się dla inżyniera ciosem. Wrócił do Warszawy i podupadł na zdrowiu. Uczucie rozczarowania towarzyszyło Tadeuszowi Wendzie przez kilka ostatnich lat pracy przy budowie gdyńskiego portu, kiedy to spotkał go szereg upokorzeń ze strony władz. Ich kulminacją był brak zaproszenia głównego budowniczego na oficjalne poświęcenie portu, które odbyło się 8 grudnia 1933 roku z udziałem najwyższych władz państwowych. Wszystko było pokłosiem podchwyconych przez rządzących bezpodstawnych zarzutów o wadliwość projektu i zastosowanych rozwiązań technicznych. Te wydarzenia zgrały się również z odbijającymi się coraz większym echem groźbami ze strony właścicieli wywłaszczanych terenów pod budowę kolejnych basenów portowych, którzy nawoływali do „zabicia tego inżyniera z Warszawy”. W drugiej połowie lat 20. XX wieku w rozbudowę gdyńskiego portu zaangażował się minister Eugeniusz Kwiatkowski. Trudno ocenić jego rolę w utrzymaniu kierownictwa nad budową przez Tadeusza Wendę. Jednak można się spodziewać, że gdyby nie jego wstawiennictwo w rządzie, inżynier straciłby pracę już na początku lat 30. XX wieku. Z czasem jednak poparcie Kwiatkowskiego dla Wendy słabło, jednak minister do końca życia podkreślał wielkość zasług inżyniera. W jednym z powojennych wywiadów dla Głosu Wybrzeża powiedział nawet: „Proszę pana, mnie niesłusznie nazywa się budowniczym Gdyni. Budowniczym i projektantem był wybitny polski fachowiec inżynier Tadeusz Wenda. Tak, to prawda, to ja zmieniłem system budowy Gdyni – z powolnego na szybki”.
Powojenna odbudowa
Całą II wojnę światową Tadeusz Wenda spędził w Komorowie pod Warszawą w gronie rodziny i mocno podupadł na zdrowiu. Po zakończeniu działań wojennych, mimo ukończonych 82 lat, zależało mu na powrocie do pracy i pomocy w odbudowie zniszczonych portów. Nowe władze Polski miały jednak polityczny dylemat dotyczący doboru kadry odpowiedzialnej za odbudowę morskiego odcinka gospodarki. Do współpracy zaproszono wprawdzie kilku zasłużonych przedwojennych fachowców takich jak Aleksander Rylke, czy Mikołaj Gutowski oraz samego wicepremiera II Rzeczypospolitej – Eugeniusza Kwiatkowskiego, jednak ich zapał i proponowane rozwiązania często przegrywały z socjalistycznymi poglądami i światopoglądem politycznym nowych, młodych inżynierów. Podobnie było z inżynierem Tadeuszem Wendą, który jednak nie zamierzał zostać wyłącznie biernym obserwatorem odbudowy gospodarki morskiej. Przyjął zaproszenie tych nielicznych swoich przedwojennych współpracowników, którzy znaleźli zatrudnienie w warszawskiej centrali Biura Odbudowy Portów. Schorowany inżynier do ostatnich dni życia służył im swoim doświadczeniem i wskazówkami.
Państwowy pogrzeb
Tadeusz Wenda zmarł 8 września 1948 roku w podwarszawskim Komorowie. W tym samym czasie komunistyczne władze zmusiły Eugeniusza Kwiatkowskiego i wielu innych przedwojennych inżynierów i działaczy do opuszczenia na zawsze polskiego wybrzeża. Doszło do zmiany pokoleniowej i ideologicznej. Powojenne władze Polski postanowiły jednak uhonorować Tadeusza Wendę wskazując na jego przedwojenne zasługi. Największy udział miał w tym Minister Żeglugi Adam Rapacki, który po śmierci inżyniera Wendy zwrócił się do premiera Józefa Cyrankiewicza z prośbą o sfinansowanie państwowego pogrzebu Tadeusza Wendy i częściowy zwrot kosztów leczenia w ostatnich latach jego życia dla rodziny. Było to wydarzenie dość wyjątkowe jak na owe czasy. Państwowe pogrzeby osób zasłużonych nie były wprawdzie niczym nowym, jednak zdecydowana większość zasług była rozpatrywana w kategoriach naukowych, artystycznych, czy społecznych. W przypadku Wendy mówiono o sukcesach związanych z decyzjami politycznymi. Pięć dni po śmierci inżyniera, 13 września 1948 roku, minister Rapacki złożył oficjalny wniosek do premiera Cyrankiewicza o przeznaczenie funduszy na pogrzeb informując go jednocześnie o samej śmierci i osiągnięciach Tadeusza Wendy. 29 września 1948 roku Rada Ministrów przyjęła uchwałę o pokryciu kosztów leczenia i pogrzebu na kwotę 98 740 zł, którą niezwłocznie wypłacono rodzinie zmarłego.
Jeszcze przed śmiercią Tadeusz Wenda odmówił spoczynku w Alei Zasłużonych Cmentarza Powązkowskiego w Warszawie razem ze swoim ojcem i wujem. Zgodnie z jego wolą został pochowany ze zmarłym przedwcześnie synem Januszem na Starych Powązkach w kwaterze 139. Na epitafium wykonanego przez K.R. Kozińskiego granitowego nagrobka widnieje napis:
GRÓB RODZINY WENDÓW
Ś.P.
JANUSZ WENDA
STUDENT 8/GO SEM. WYDZIAŁU INŻYNIERII
POLITECHNIKI WARSZAWSKIEJ
ŻYŁ LAT 24
ZMARŁ DN. 21 MARCA 1938 R.
Ś.P.
TADEUSZ WENDA
INŻ. KOMUNIKACJI
TWÓRCA PROJEKTU I REALIZATOR
TECHNICZNY PORTU W GDYNI
ZM. 9.IX.1948 R.
HALINA WENDA
MARIA WENDA
Dawid Gajos