Różnorodne ukształtowanie terenu od wieków stanowiło o uroku Wielkiego Kacka. Rozległe wzgórza, dolina Potoku Źródlanego, strumyki, stawy, Jezioro Kackie (obecnie wyschnięte), bagna, grzęzawiska, lasy, zagajniki, podmokłe łąki i pastwiska sprzyjały nie tylko osadnictwu, ale przede wszystkim uprawie ziemi. Życie mieszkańców skupione wokół rolnictwa, pozyskiwania i sprzedaży torfu oraz drobnych prac rzemieślniczych nie zmieniło się znacząco aż do początku lat dwudziestych XX wieku. Wielu gospodarzy przy swoim domu posiadało wozownię, piec chlebowy, gołębnik, stodołę lub chlew, a bogatsi mogli sobie pozwolić na posiadanie studni, co pozwalało na choć częściowe uniezależnienie się od Potoku Źródła Marii, który przez setki lat wyznaczał tempo życia wsi.
Jednym z kackich gospodarzy był urodzony w 1891 roku Antoni Schroeder, którego rodzina od wieków mieszkała w starej checzy w pobliżu dzisiejszej ulicy Ornej, tuż pod wzniesieniem nazywanym ówcześnie Szrederową Górą (od nazwiska gospodarza). Szerokie i spłaszczone u szczytu zalesione wzgórze o wysokości 133,5 metra n.p.m., górujące nad torfowiskami i podmokłymi łąkami, nazywano również Lisią Górą lub też Lisim Wzgórzem, ponieważ szczególnie upodobały je sobie lisy, których nory nawet dziś można tu spotkać na każdym kroku. Z czasem okazało się, że to niepozorne wzniesienie nie tylko zmieniło życie Antoniego Schroedera, ale także odegrało niebagatelną rolę w historii Wielkiego Kacka i całej Gdyni.
Kiedy na początku lat dwudziestych XX wieku podjęto decyzję o budowie portu w Gdyni, konieczne stało się wcześniejsze przygotowanie zaplecza technicznego i surowcowego. Na gdyńskich torfowiskach u ujścia rzeki Chylonki rozpoczęto układanie wielkich sosnowych bali, które przywożone z Borów Tucholskich wozami konnymi i koleją miały posłużyć do budowy Tymczasowego Portu Wojennego i Schroniska dla Rybaków. Jednak już w momencie powstawania niewielkiej drewnianej przystani wiedziano, że konieczna będzie budowa dużego portu właściwego. Jego konstrukcję inżynier Tadeusz Wenda przewidział na zatapianych w wykopanych w torfie kanałach portowych skrzyniach żelbetowych. Jednak do ich wypełnienia potrzebne były tysiące ton piasku i żwiru, które pozyskiwano nie tylko z dna pogłębianych basenów portowych, ale także ze żwirowni powstających wokół Gdyni, między innymi na Oksywiu oraz w Wielkim Kacku.
Już na początku 1921 roku do Antoniego Schroedera przybyli przedstawiciele Towarzystwa Robót Inżynierskich z Poznania, którzy złożyli gospodarzowi propozycję utworzenia żwirowni na północnym zboczu leżącej na jego terenie Lisiej Góry. Oferta była nie do odrzucenia, ponieważ nie tylko gwarantowała pewny zysk w krótkim czasie, ale przede wszystkim wielkokacki żwir miano wykorzystać do budowy, jak się szybko okazało, najważniejszej inwestycji w odrodzonej II Rzeczypospolitej – portu w Gdyni. W międzyczasie tuż przy domu Schroedera oddano do użytku linię kolejową łączącą Gdynię z Kokoszkami, pozwalającą na transport przez terytorium Polski z pominięciem Wolnego Miasta Gdańska. By przewieźć wydobyty żwir od Źródła Marii, pod zboczem wzgórza ułożono szyny kolejki wąskotorowej, prowadzące do placu przylegającego do nowowybudowanej linii kokoszkowskiej. Tam następował przeładunek ze specjalnych wagoników do normalnotorowych wagonów zmierzających wprost do powstającego gdyńskiego portu. Zyski, jakie płynęły ze sprzedaży żwiru, pozwoliły rodzinie Schroederów wzbogacić się w szybkim tempie. Na początku lat trzydziestych XX wieku, w Wielkim Kacku oddano do użytku kolejną już linię kolejową – tak zwaną Magistralę Węglową. Łączyła ona gdyński port z kopalniami Górnego Śląska i również przebiegała wzdłuż granicy terenu gospodarza. W jej pobliżu Schroeder wybudował nowy murowany dom wraz ze stajnią i zapleczem do hodowli koni. Budynek z wyraźnie widoczną na szczycie datą budowy – 1930 – oraz inicjałami gospodarza stoi przy ulicy Ornej do dzisiaj.
We wrześniu 1939 roku Lisia Góra stała się ważnym miejscem obrony drogi łączącej Gdynię z Chwaszczynem. Zdecydowała o tym położona niedaleko granica z Wolnym Miastem Gdańskiem. Już od pierwszego września Wojsko Polskie toczyło tu ciężkie walki z nacierającymi Niemcami. Wzgórze nie było umocnione, wykopano tu jedynie prowizoryczne okopy.
Drugi raz w swojej historii Lisia Góra stała się miejscem ciężkich walk w marcu 1945 roku. Już od 1943 roku Niemcy rozpoczęli na niej budowę umocnień, mających wspomóc linię obrony Twierdzy Gdynia (Festung Gotenhafen) od południowego zachodu. Główne stanowiska z siecią tuneli, schronów, pozycji ogniowych i innych umocnień umiejscowiono na wzgórzu 142, na współczesnym osiedlu Karwiny III, w okolicy ulicy Janiny Porazińskiej. Skupiały się one na obronie ulicy Chwaszczyńskiej. Jednak w wyniku zmiany kierunku natarcia wojsk radzieckich, to wzgórze 133,5 (jak w nomenklaturze wojskowej nazwano Lisią Górę) stało się ważnym punktem niemieckiej obrony, choć wybudowane na nim umocnienia miały jedynie wspierać działania wzgórza 142. Na szczycie ustawiono dwa szybkostrzelne działka przeciwlotnicze Bordwaffe (kalibru 24 mm): jedno od strony wschodniej, drugie od zachodniej oraz – w miejscu dawnej żwirowni – jedno działo przeciwpancerne (kalibru 65 mm), z którym Niemcy zdążyli uciec podczas ewakuacji, pozostawiając jedynie amunicję. Jako element obrony przeciwlotniczej, na szczycie wzgórza na metalowej podstawie przymocowanej śrubami do betonowego bloku zamontowano obrotowy reflektor wojskowy Scheinwerfer (średnica około 2,5 m), mający oślepiać samoloty wroga. Oprócz tego na górze znajdowało się również stanowisko dalmierza. Wcześniej, bo już w 1941 roku Niemcy zarekwirowali część gospodarstwa Antoniego Schroedera, na terenie którego wybudowano drewniany barak, służący za koszary dla żołnierzy obsługujących baterię przeciwlotniczą. Drugi, mniejszy budynek, w którym znajdował się agregat prądotwórczy, postawiono od strony południowej pod lasem.
Krótko przed nadejściem frontu w marcu 1945 roku cały teren Lisiej Góry otoczono zasiekami z drutu kolczastego, a w jego pobliżu jeńcy wojenni różnych narodowości oraz żołnierze słynnego Włoskiego Batalionu Zadymiania, wykopali transzeje (rowy komunikacyjne łączące cały system obrony), stanowiska strzeleckie i okopy. Franciszek Żywicki, wnuk przedwojennego sołtysa Wielkiego Kacka Józefa Żywickiego, wspominał, że każdego dnia w południe żołnierz przywoził prowiant z kuchni wojskowej znajdującej się przy wzgórzu 142, a mimo to jeńcy przychodzili prosić o chleb do jego gospodarstwa, które znajdowało się w pobliżu. W zamian oferowali czekoladę.
W dniach od 19 do 22 marca 1945 roku, kiedy pod Gdynię podeszły wojska radzieckie i polskie, Wielki Kack stał się rejonem najcięższych walk. Poza stacjonarnymi stanowiskami ogniowymi Niemcy wystawili dwa pociągi pancerne kursujące po torze Magistrali Węglowej, które po wojnie stały zniszczone na bocznicy w Wielkim Kacku aż do 1949 roku. Rosjanie z kolei zasypywali wieś gradem pocisków z katiuszy, tak zwanych „organów Stalina”, dlatego wszyscy mieszkańcy dostali od Armii Czerwonej nakaz jej opuszczenia. Straty materialne były ogromne, zburzone zostały domy, szkoła, karczma a wieża kościoła straciła iglicę. Pola pokryły się niewypałami oraz wrakami. Działo przeciwpancerne z Lisiej Góry prawdopodobnie zniszczyło pięć czołgów na Glinnej Górze (okolice wiaduktu nad obwodnicą na Fikakowie). Nacierająca od strony wielkokackich Nowin Armia Czerwona straciła łącznie 20 czołgów T-34 (3 na ulicy Chwaszczyńskiej, 5 na Nowinach, 5 na Fikakowie, 5 w pobliżu dworca kolejowego i 2 niedaleko Brodwina). Ostatecznie jednak wojska radzieckie zdobyły Lisią Górę, okrążając ją i biorąc do niewoli 120 żołnierzy niemieckich narodowości ukraińskiej.
Współcześnie Lisia Góra nie pełni już swojej przedwojennej roli. Do końca lat siedemdziesiątych XX wieku funkcjonowała tu kopalnia żwiru, który posłużył między innymi do budowy pobliskiej Obwodnicy Trójmiasta. Z tego powodu wzniesienie zmieniło swój pierwotny kształt, stało się bardziej szpiczaste, z wyraźnie zarysowanym wierzchołkiem. Po północnej stronie możemy oglądać pozostałości żwirowni w postaci efektownego, bardzo stromego, piaskowego zbocza, które zarasta drzewami.
Dziś Lisia Góra jest popularnym miejscem spacerów, jazdy na sankach czy wycieczek konnych z pobliskiej stadniny. W noc świętojańską wielkokacką tradycją stało się palenie ognisk na szczycie wzgórza. Jak twierdzą okoliczni mieszkańcy kacanie, z Lisiej Góry rozpościera najlepszy widok na Wielki i Mały Kack, Karwiny i Redłowo. Warto wybrać się na spacer na Lisią Górę, by samodzielnie napawać się widokami i poczuć jej historię.
Dawid Gajos