MMG_HM_II_529_21

Turystyczna propaganda w Drugiej Rzeczypospolitej. Część 2: Z morzem w tle

Czas czytania: 9 minut

Turystyczna propaganda w Drugiej Rzeczypospolitej. Część 2: Z morzem w tle

Historyk, profesor nauk humanistycznych, wykładowca akademicki UG. Specjalista w zakresie historii Polski XIX i XX wieku. Autor wielu opracowań historycznych, w których podejmował tematykę z dziejów myśli politycznej, oraz przemian cywilizacyjnych na ziemiach polskich w XIX i XX wieku.

„Ani w malarstwie, ani w poezji czy powieści naszej – morza i nadmorskiego brzegu jakby nie było”[1] – zauważył w 1917 r. publicysta, działacz niepodległościowy Bernard Chrzanowski. Zainteresowanie polskich środowisk opiniotwórczych w XIX wieku problematyką morską i Pomorzem nie było zbyt wielkie. Wpływ na to miały doświadczenia z czasów przedrozbiorowych, kiedy główny kierunek ekspansji znajdował się na wschodzie, a Pomorze z reguły znajdowało się na uboczu wielkich wydarzeń. Szesnastowieczny poeta Sebastian Klonowic pisał: „Szczęśliwy Polak, gdy ziemię orze nie dba o morze”[2].

 „Karygodna, gnuśna niechęć naszych przodków do morza siłą rzeczy musiała wyryć swe smutne piętno i na literaturze”[3] – pisał w 1937 r. Zbigniew Jasiński literaturoznawca. W XIX wieku mamy dziesiątki, a może nawet setki utworów literackich, których akcja rozgrywa się na Litwie czy na Ukrainie, te obszary są wówczas w pełni obecne w polskiej świadomości, natomiast Pomorze i morski brzeg Bałtyku są niezauważalne. Nad morzem Bałtyckim dzieje się akcja zaledwie dwóch dziewiętnastowiecznych powieści: „Panienki z okienka” pióra Jadwigi Łuszczewskiej piszącej pod pseudonimem Deotyma i jednego zapomnianego utworu Józefa Ignacego Kraszewskiego „Kamienica w Długim Rynku”[4]. W cieszącej się znaczną popularnością w XIX wieku „Pieśni o ziemi naszej” Wincentego Pola jest mowa o Żmudzi, Podolu, ale nie ma Pomorza, jakby to nie była ziemia nasza[5]. Polscy artyści też, jeśli już malowali morskie pejzaże, to woleli śródziemnomorskie krajobrazy. Bałtyk na swoich płótnach przedstawiał Leon Wyczółkowski, ale ten z okolic Połągi na Żmudzi. Brakowało też nad Bałtykiem silniejszego ośrodka kultury polskiej oddziałującego na inne tereny.

Za czasów pruskich tereny Pomorza, a zwłaszcza Kaszuby były, jak pisał Piotr Paliński, autor przewodników, „dla dalszych stron polskich prawdziwą „terra incognita”[6]. Krakowska poetka Marcelina Kulikowska w przededniu wybuchu I wojny światowej zauważała, że Kaszuby to: „Kraj dla nas żyjących w Galicji czy Królestwie, daleki, nieco egzotyczny, mało przeważnie znany”[7].

Sytuacja uległa częściowej zmianie w końcu XIX wieku. Przyspieszony rozwój cywilizacyjny ziem polskich, postęp w dziedzinie komunikacji, wzrost liczby połączeń kolejowych sprzyjał częstszym podróżom, w tym także mieszkańców ziem polskich nad morze. Rozwinęła się turystyka. Pruskie Bady, kurorty znajdujące się nad Bałtykiem takie jak: Sopot, Kołobrzeg, Świnoujście zaczęły przyciągać coraz więcej kuracjuszy z Królestwa Polskiego, Wielkopolski, Galicji. Trzeba jednak pamiętać, że większość letników odwiedzających owe pruskie uzdrowiska na bałtyckim wybrzeżu nie zdawała sobie sprawy ze słowiańskiej przeszłości tych ziem. Mimo, że kilka tysięcy Polaków z Królestwa, Wielkopolski, Galicji odpoczywało na początku XX wieku w Sopocie, to poza ten, niemiecki w zasadzie kurort, goście z Polski specjalnie się nie wychylali. „Rojno było w Sopocie na Wybrzeżu był spokój” – pisał Bernard Chrzanowski[8].

Na początku XX wieku coraz częściej odzywały się głosy traktujące przyjazd nad morze, na Kaszuby, w kategoriach patriotycznego obowiązku. Zofia Hartingh apelowała: „Niechaj kaszubi czują, że z braterskim sercem dążymy ku nim, wdzięczni za to ich piękne morze i pogodne niebo”[9]. Zwracano też uwagę na walory krajoznawcze odwiedzanych terenów, przedkładając to co nasze nad uroki obcych kurortów. „O nie ma jak Copoty! Co tam Kołobrzeg, Karlsbady i inne! To nie Copoty z ich górzystym, zielonym wybrzeżem (…) to nasz stary, poczciwy Bałtyk”[10]. Należy jednak pamiętać, że do czasów wielkiej wojny przytłaczająca większość mieszkańców ziem polskich nigdy nie widziała morza i było ono dla nich obcym żywiołem.

 „Każdy wielki naród dąży do tego, aby posiadać wybrzeże morskie, morze bowiem jest łącznikiem ze światem, jest bardzo ważne dla handlu danego kraju, więc i utrzymanie tego kawałka wybrzeża Bałtyku w rękach polskiej narodowości jest rzeczą wielkiej wagi.” – pisały w wydanym w 1918 r. w Warszawie „Opisie ziem dawnej Polski” Hanna Bukowiecka i Hanna Poniatowska[11]. Nic zatem dziwnego, że uzyskanie przez wolną Polskę dostępu, co prawda niewielkiego, do morza, zmieniło dotychczasowy pogląd polskich środowisk opiniotwórczych. Morze zaczęło być zauważane, docenione, wiązano z nim pomyślną, głównie na polu gospodarczym, przyszłość Polski.

Podkreślano strategiczne i geopolityczne znaczenie dostępu do morza. Prezydent Rzeczypospolitej Stanisław Wojciechowski już w 1923 r. powiedział w Gdyni: „Z tego wybrzeża musimy zrobić sobie przestronną bramę dla wolnego komunikowania się z całym światem i dać tej bramie opiekę zbrojnego ramienia”[12]. Powstała polska flota handlowa i marynarka wojenna, powód do dumy międzywojennej Polski.

W dwudziestoleciu międzywojennym Polska przesuwa się ze wschodu na zachód, jeszcze nie formalnie, ale już mentalnie. Polskość na wschodnich kresach słabła, a ziemie zachodnie integrowały się z resztą obszarów Rzeczypospolitej. Polskie środowiska opiniotwórcze coraz więcej miejsca poświęcały ziemiom dawnej dzielnicy pruskiej, w tym oczywiście i Pomorzu. Widać to wyraźnie na przykładzie literatury pięknej. Powstawały już nie pojedyncze utwory związane są z morzem, a dziesiątki dzieł, a „Wiatr od morza” Stefana Żeromskiego nie jest tu wyjątkiem. W „Pieśni o Ojczyźnie” Kornela Makuszyńskiego z 1928 r. Pomorze już jest wymienione:

„Z Tatr przynieś poblask stalowy i siny
Z Wisły srebrzystych blasków pełne dłonie
Leć do Kaszubów po złote bursztyny
Po pawie pióro na krakowskie błonie”[13].

Pojawili się pisarze i poeci specjalizujący się tematyce morskiej, wydawano antologie poezji marynistycznej[14]. Morskie akcenty odnajdujemy w literaturze dla dzieci, tej kształtującej światopogląd najmłodszych obywateli. Morze pojawia się pieśniach patriotycznych i znanych piosenkach, a Feliks Nowowiejski skomponował w 1924 r. operę narodową „Legenda Bałtyku”. Wielką popularnością cieszyła się pieśń „Morze, nasze morze”. Autorem tekstu i muzyki był kpt. Adam Kowalski redaktor „Żołnierza Polskiego” i „Polski Zbrojnej”. Utwór ten jest wykonywany do dziś dnia na patriotycznych uroczystościach. Morskie piosenki rozbrzmiewały także w polskim radiu i na zdobywających sobie coraz większą popularność płytach gramofonowych.

 „Ze wszystkich rodzajów sztuki dla nas najważniejsze jest kino”[15] – mawiał Włodzimierz Iljicz Lenin i także ta nowa forma sztuki nie zapomniała o morzu i budującej się Gdyni, i to nie tylko w filmach dokumentalnych, kronikach filmowych, ale i fabularnych. Jednym z pierwszych był jeszcze niemy „Zew morza” Henryka Szaro z 1926 r. o synu młynarza, który ucieka na morze. Wielką popularnością cieszyła się: „Rapsodia Bałtyku” Leonarda Buczkowskiego z 1935 r. Główni bohaterowie tego dzieła służą w eskadrze wodnopłatowców Marynarki Wojennej w Gdyni. Zdjęcia do tych filmów kręcono w Gdyni i nad morzem[16]. Scenariusze nie były zbyt ambitne, ale podkreślano w nich polskość Pomorza oraz atrakcyjność morza i zawodu marynarskiego. Dzięki tym filmom wiele osób z głębi kraju, których nie stać było na podróż na wybrzeże, mogło zobaczyć morze. Byli tacy co pod ich wpływem decydowali się na wyjazd do Gdyni.

W okresie międzywojennym powstało w zasadzie polskie malarstwo marynistyczne. Wielka w tym zasługa malarza Mariana Mokwy, który w 1934 r. w Gdyni zorganizował Galerię Morską, gdzie prezentował m.in. cykl kompozycji historycznych złożony z 44 obrazów poświęconych polskiej obecności nad Bałtykiem. Z kolei Włodzimierz Nałęcz, prezes Koła Marynistów Polskich, tworzył cykl malarski, którego tematem były dzieje polskiej floty. Namalował m.in. „Bitwę pod Oliwą”. W swoim domu w Lisim Jarze niedaleko Rozewia zbudował pracownię malarską, w której prowadził letnie kursy malarstwa, głównie pejzażu morskiego. Dzięki jego staraniom Towarzystwo Zachęty Sztuk Pięknych w Warszawie zaczęło organizować wystawy malarzy marynistów[17].

Mamy też w dwudziestoleciu międzywojennym specjalistyczną prasę poświęconą sprawom morskim. W 1924 r. ukazał się pierwszy numer periodyku „Morze” wydawanego przez Ligę Morską i Rzeczną. To bogato ilustrowane pismo podawało nie tylko bieżące informacje o sprawach morskich, ale także reportaże z egzotycznych morskich podróży, prezentowało literaturę marynistyczną, zwracano uwagę na historyczne związki Polski z morzem już od czasów piastowskich[18]. Ogólnopolskie czasopisma takie jak: „Światowid”, „Świat” czy „Tygodnik Ilustrowany” nie tak jak przed 1914 r. sporadycznie, ale niemal w każdym numerze, przynosiły wiadomości znad polskiego morza, a pisali je tak znani pisarze jak: Zofia Nałkowska, Magdalena Samozwaniec, Kornel Makuszyński[19].

prof. Tadeusz Stegner
Uniwersytet Gdański

Nad morzem, fot. Henryk Poddębski, lata 30. XX wieku
(ze zbiorów Muzeum Miasta Gdyni)
Sieci rybackie pod Rozewiem, fot. Henryk Poddębski, ok. 1930
(ze zbiorów Muzeum Miasta Gdyni)

[1] B. Chrzanowski, Z Wybrzeża i o Wybrzeżu, Poznań 1917, s. 38.
[2]  S. Klonowic, Flis, cyt za: J. Rogowski, Polska a morze, Lwów 1925, s. 1.
[3]  Z. Jasiński, Wstęp do: Morze w poezji polskiej, antologia poezji marynistycznych. Zebrał, omówił i całkowicie opracował Zbigniew Jasiński, Warszawa 1937, s. 18.
[4]   J. I. Kraszewski, Kamienica w Długim Rynku, Kraków 1987.
[5] „Pieśń o ziemi naszej” Wincentego Pola po raz pierwszy wydana została w 1843 r. 
[6]  P. Paliński, Przewodnik po polskiem Wybrzeżu Bałtyku i po ziemi kaszubskiej, Gdynia 1934, s. 5.|
[7]   M. Kulikowska, Z wędrówek po kraju, Kraków 1911, s. 17.
[8]   B. Chrzanowski, Na kaszubskim brzegu, Lwów 1920, s. 11.
[9] Z. Hartingh, Przewodnik po ziemi kaszubskiej, Warszawa 1909, s. 4.
[10]  A. Kulerski, Przewodnik po Copotach i okolicy poprzedzony krótkim rysem dziejów okolicznego wybrzeża, Gdańsk 1892, s. 68-69.
[11]   H. Bukowiecka, H. Poniatowska, Opis ziem dawnej Polski, Warszawa 1918, s. 86.
[12] Cyt za: Liga Morska i Rzeczna, ebox 4 ,.sprintnet\dziennik pokładowy 30 08 2018.
[13] K. Makuszyński, Pieśń o ojczyźnie, Warszawa 1928, s. 166.
[14]  Morze w poezji polskiej, antologia poezji marynistycznych. Zebrał, omówił i całkowicie opracował Zbigniew Jasiński, Warszawa 1937.
[15] Tych słów użył w. Lenin w rozmowie z ludowym komisarzem oświaty Anatolijem Łunaczarskim. H. Markiewicz, A. Romanowski. Wielki słownik cytatów polskich i obcych, Kraków 2005, s. 243.
[16]P. Kurpiewski, Propaganda morza w polskim filmie fabularnym okresu dwudziestolecia międzywojennego, [w:] Morze nasze i nie nasze. Zbiór studiów, red. P. Kurpiewski, T. Stegner, Gdańsk 2011, s. 497-508.
[17]  K. Fabijańska-Przybytko, Morze w malarstwie polskim, Gdańsk 1990, s. 91.
[18] O. Myszor, Frontem do morza. Kształtowanie świadomości morskiej społeczeństwa II Rzeczypospolitej na łamach miesięcznika „Morze” oraz „Morze i Kolonie”, [w:] Polska nad Bałtykiem. Konstruowanie identyfikacji kulturowej państwa nad morzem 1918-1939, red. D. Konstantynow, M. Omilanowska, Gdańsk 2012, s. 38-55.
[19]  I. Jopkiewicz, Gdynia dwudziestolecia międzywojennego dziennikarskim okiem widziana, [w:] Wędrówki po dziejach Gdyni. Zbiór studiów pod red. D. Płaza-Opackiej i T. Stegnera, cz.1, Gdynia 2004, s. 147-165.