Gdynia dn. 27.II.1929r.
Kochany Jerzyku!
Dziękuję Ci bardzo za list.
Przede wszystkim odpowiadam na Twoje zapytania. Jestem zdrów, dzięki Bogu. Biuro w nowym domu idzie lepiej, bo jest ciepło i dużo jest światła, więc urzędnicy chętniej pracują. Obiady i kolacje jadam codziennie u Sióstr razem z księdzem.
Pogoda w Gdyni jest taka sama jak w Warszawie, w mieszkaniu jest dosyć ciepło. Posiedzenia w sali konferencyjnej dotychczas nie było, bo sala ta nie jest jeszcze wykończona. Cieszę się, że jesteś zdrów i że chodzisz z Mamusią na spacery, i że byłeś u fryzjera, musisz teraz ładnie wyglądać. Czy jesteś z tego zadowolony? Bardzo mi było miło dowiedzieć się, że uczysz się chętnie francuskiego i że z panem Chełmińskim grzecznie się bawisz. Jedna rzecz mnie jednak martwi, to to, że nie oduczyłeś się krzyczeć. Z tego krzyku możesz zachorować, a Mamusia też od tego krzyku może być chora.
Spodziewam się, że już więcej nigdy krzyczeć nie będziesz. Jeżeli starsze dzieci Ci dokuczają, to najlepiej schowaj się pod opiekę Mamusi i odejdź od nich spokojnie. W ten sposób pokażesz, że jesteś rozumny i dobry chłopczyk.
Na zakończenie całuję Cię mój kochany Jerzyku bardzo serdecznie.
Twój Kochający Cię Tatuś Tadeusz