Pamiątki to przedmioty, które przypominają o osobach, wydarzeniach, miejscach. Zawierają pewien kod informacji, bez którego tracą swoje znaczenie. Może on przetrwać jedynie przez przekazywanie w formie ustnej, pisemnej lub wizualnej. Dzięki nim jesteśmy w stanie dzielić wspomnienia i pozwalać im trwać. Możemy lepiej poznać ludzi, do których dane przedmioty należały.
Wśród pamiątek po inżynierze Tadeuszu Wendzie, przekazanych do Muzeum Miasta Gdyni przez jego syna Jerzego, znajduje się obiekt wyjątkowy – mieszkowy aparat fotograficzny. Został zaprojektowany w Niemczech jeszcze przed I wojną światową. Przekazane wraz z nim negatywy szklane obrazują pierwsze lata budowy portu. Tadeusz Wenda był wybitnym inżynierem, człowiekiem z ogromną pasją, który umiał znaleźć czas również na rekreację czy sport. Jaką rolę w tak bogatym życiu odgrywał aparat? Czy był tylko narzędziem do dokumentacji pracy? Co skłoniło Wendę do zakupu właśnie tego modelu? Aby móc odnaleźć odpowiedzi musimy prześledzić specyficzny kod informacji obiektu.
Aparat należący do inżyniera Tadeusza Wendy to model Goerz Anschütz Ango wprowadzony do produkcji w 1906 roku, wykorzystujący szybką migawkę szczelinową wynalezioną przez Ottomara Anschütza z Leszna. Produkowany był przez firmę CP Goerz w Berlinie od 1894 do 1922 roku (od 1905 roku pod nazwą Ango). Wyposażony był w obiektyw DOPP – ANASTIGMAT DORR korygujący ostrość i zniekształcenie obrazu oraz przesłonę f/6.8 czyli przepuszczającą niewielką ilość światła. Ogniskowa obiektywu, która wynosiła 135 mm, była typowa dla zdjęć plenerowych. Jest to aparat mieszkowy na płyty szklane o wymiarach 9 x 12 cm, z czołówką umocowaną na systemie nożycowym.
Korpus aparatu jest drewniany, pokryty czarną skórą. Na jednym z jego boków mieści się złożony panel sterowania, a także styk do przymocowania wężyka spustowego, który zapewniał stabilność urządzenia podczas szybkich ujęć. Przed wykonaniem zdjęcia należało ustawić szerokość szczeliny oraz prędkość opuszczania rolet, co w połączeniu dawało czas otwarcia migawki. Po przeciwnej stronie aparatu znajduje się poręczny uchwyt ułatwiający jego transport oraz gwint umożliwiający wkręcenie statywu dla ujęć pionowych. Dla poziomych zdjęć przewidziano drugi gwint w dolnej części korpusu. U nasady wbudowano celownik Newtona z niebieskim filtrem w okularze i krzyżykiem na przedniej soczewce. Umożliwiał on określenie kadru fotografowanego obrazu i ocenę kompozycji.
Jak w większości aparatów na płyty szklane, w jego tylnej części znajduje się otwierane okienko przez które można było uzyskać podgląd zdjęcia na ekranie ze szkła matowego (tzw. matówka). Płytkę należało podmienić na właściwą kliszę szklaną przed zrobieniem zdjęcia. W czołówce aparatu znajduje się ruchomy panel obiektywu, umożliwiający jego podnoszenie i przesuwanie. Ostrość obiektywu można było dodatkowo ustawić poprzez jego przekręcanie, jest to tzw. helikalne ogniskowanie. Aparat ten cieszył się popularnością wśród fotografów prasowych na początku XX wieku.
Ottomar Anschütz zawiązując współpracę z Carlem Paulem Goerzem zapewnił firmie nie tylko wyłączność korzystania z patentu na migawkę szczelinową, ale także miał swój wkład w tworzenie aparatów o łatwej obsłudze. Sam specjalizował się w fotografowaniu szybko poruszających się zwierząt i sportowców. Wynalezienie migawki dającej czas otwarcia do 1/1000 sek. umożliwiło mu przeprowadzanie eksperymentów z fotografią obiektów w ruchu.
Produkcja aparatów Ango została wstrzymana w 1926 roku ze względu na połączenie CP Goerz z Zeiss Ikon. Był to ratunek dla firmy, wcześniej uzależnionej od kontraktów wojskowych, która zajmowała się m.in. produkcją przyrządów optycznych na potrzeby armii niemieckiej. Zgodnie z postanowieniami Traktatu Wersalskiego, na terenie Niemiec zakazano produkcji urządzeń do celów militarnych.
Najwcześniejsze z zachowanych zdjęć przekazanych wraz z tym egzemplarzem aparatu, wykonane zostało 29 maja 1921 roku, podczas poświęcenia rozpoczętych prac przy budowie portu tymczasowego w Gdyni. Pozostałe zdjęcia stanowią pewnego rodzaju fotoreportaż z pierwszego etapu jego budowy. Zachowanie właśnie tego materiału pozwala nam przypuszczać, że Wenda zakupił dostępny i popularny od lat aparat do celów dokumentowania swojej pracy.
Fotografie budowli i urządzeń technicznych były znane Wendzie już od czasu studiów w Instytucie Inżynierów Komunikacji w Petersburgu. Zetknął się z nimi w zbiorach rycin i atlasach dołączanych do podręczników, które powstawały na zapotrzebowanie uczelni. Jednym z nich był zbiór oprawionych dodatków do podręcznika dla kandydatów na techników i inżynierów kolejnictwa z lat 1890-1907, autorstwa profesora Leopolda Nikołaja. Zamieszczono w nim m.in. litografię wykonaną na podstawie fotografii Konrada Brandla z 1874 roku, dokumentującą budowę tzw. pierwszego mostu przy Cytadeli w Warszawie. Po uzyskaniu dyplomu, w 1890 roku Wenda został zatrudniony w Ministerstwie Komunikacji i przez następne 14 lat pracował jako inżynier kolei. Możliwe, że zetknął się wtedy z wykorzystywaniem fotografii do badania odkształceń torów kolejowych.
Początek XX wieku wiąże się z upowszechnieniem fotografii. Postęp techniki i produkowanie coraz łatwiejszych w obsłudze aparatów spowodowały, że tą dziedziną zaczęło interesować się szersze grono odbiorców, wykraczające poza zawodowych fotografów. W pierwszych latach XX wieku w stolicy Królestwa Polskiego, powstało wiele sklepów i zakładów fotograficznych, w których oprócz sprzętu można było zakupić również podręczniki. W prasie codziennej ogłaszały się składy aparatów m.in. Lebiedzińskiego na Nowym Świecie i Krakowskim Przedmieściu, mające w swojej ofercie również produkty niemieckie czy amerykańskie.
Od maja 1914 roku inżynier Tadeusz Wenda przebywał w Warszawie. Gdy w 1915 roku nastąpiła ewakuacja wojsk rosyjskich i urzędników państwowych z miasta, inżynier sprzeciwił się rozkazowi i pozostał w ojczyźnie. Przez rok pracował Komitecie Obrony Warszawy, w sekcji, która nadzorowała prace publiczne. Wtedy prawdopodobnie po raz pierwszy Wenda uczestniczył w dokumentowaniu zniszczeń, w tym mostów i fabryk, jakie pozostawili Rosjanie.
Budowa portu w Gdyni miała strategiczne znaczenie dla odradzającej się Polski, miała zmienić bieg historii. Naczelnik Budowy doskonale to wiedział i chciał jak najlepiej udokumentować pierwszy etap budowy. Dostępność fotografii, obecna w jego dorosłym życiu, skłoniła go do nabycia aparatu. Dzięki niemu mógł wykonać własny fotoreportaż, który pozwala nam dziś spojrzeć na port oczami jego twórcy.
Katarzyna Piotrowska
← Kliknij tutaj, aby powrócić do strony “www.TadeuszWenda.pl”
Aparat fotograficzny, C.P. Goerz, pocz. XX wieku, wyrób fabryczny, ze zbiorów Muzeum Miasta Gdyni, sygn. MMG/HM/III/9