Gdyński port sam w sobie jest ikoną i dumą dwudziestolecia międzywojennego, jednak na jego terenie znajduje się do dzisiaj kilka charakterystycznych budynków, których wizerunki ilustrują narrację o porcie wyjątkowo często. To stojące na nabrzeżu Indyjskim elewator zbożowy i kompleks przemysłowy Łuszczarni Ryżu. Jej (nieprzypadkowo) patriotyczną biało-czerwoną elewację, której iluzję zawdzięczamy zastosowaniu czerwonej cegły i białego tynku, szybko rozpoznamy nawet na wykonanej czarnym tuszem ilustracji Janusza Marii Brzeskiego, znajdującej się w zbiorach Muzeum Miasta Gdyni.
Po zakończeniu pewnego etapu pracy hydrotechnicznych nabrzeży, przyszedł czas na ich zabudowę. Nabrzeże Indyjskie miało być przemysłowym zapleczem nowopowstającego portu. Historia „ryżowni” zaczyna się w 1927 roku podpisaniem umowy między Ministerstwem Przemysłu i Handlu a spółką „Łuszczarnie i Młyny Krakowskie”. Budowę prowadziło gdyńskie przedsiębiorstwo „Inż. K. Krzyżanowski i S-ka” i co ciekawe to najprawdopodobniej właścicielowi firmy – Kazimierzowi Krzyżanowskiemu – zawdzięczamy projekt Łuszczarni.
Łuszczarnia to zakład przemysłowy wyposażony w maszyny służące do przeróbki nasion, głównie ryżu i grochu, które oddziela się od zanieczyszczeń, wyłuszcza i sortuje. Zakład znajdujący się w Gdyni, w skład którego wchodził także młyn, pakownia, magazyny, warsztat, budynki administracyjne i mieszkalne oraz portiernia, był ze wszech miar nowoczesny, pozwalając na obrobienie i spakowanie dziesiątek ton indyjskiego ryżu pod czujnym okiem zaledwie pięciu pracowników.
Sam projekt powstał w duchu funkcjonalizmu, czyli awangardowego prądu architektury modernistycznej. Zgodnie ze swoją nazwą, funkcjonalizm ma opierać się na nadrzędności przeznaczenia budynku. Amerykański architekt Louis Henry Sullivan nazywał to „form follow function” czyli formą podążającą za funkcją. Inne obiekty, które utrzymane są w tym nurcie, a które wybudowano w gdyńskim porcie to m.in. Olejarnia Gdyńska (nabrzeże Indyjskie) czy Chłodnia Portowa (nabrzeże Polskie).
Każda partia ryżu przechodziła w magazynie obróbkę „od ziarenka do worka” w mniej niż pół godziny. Aby cały proces obróbki i pakowania przebiegał jeszcze sprawniej i szybciej, między budynkami kompleksu Łuszczarni Ryżu poprowadzono nowoczesny taśmociąg. Kompleks Łuszczarni Ryżu, choć wpisany w 2010 roku do rejestru zabytków, nadal działa i z powodzeniem pełni swoją pierwotną funkcję.
W 1933 roku Wacław Sieroszewski w reportażu Brama na świat zachwycał się gdyńską „ryżownią” pisząc: „Pięciopiętrowa, biało-czerwona, pasiasta jej fasada z dala rzuca się w oczy […]. Jest największym tego typu przedsiębiorstwem nie tylko w Polsce, ale i w Europie”.
Marta Borowska-Tryczak