W Dziale Historycznym Muzeum Miasta Gdyni, wśród wielu przedmiotów codziennego użytku, znaleźć można walizkę podróżną sprzed 1939 r. (sygnatura: MMG/HM/III/3203). Obiekt jest wykonany, jak większość starych walizek, z fibry, zamykany na dwa zamki, a jej wnętrze wyklejane wzorzystym papierem. Jest dość mocno zniszczona. Można zapytać zatem, dlaczego taki typowy przedmiot, a do tego kwalifikujący się do konserwacji, znalazł się w muzeum? Muzea zbierają nie tylko piękne dzieła sztuki czy wyroby rzemiosła. Mają za zadanie zachować nie tylko przedmioty, ale także ich historie, nieraz bardzo interesujące i pouczające.

Historię naszej walizki opowiedziała jej ostatnia właścicielka i ofiarodawczyni, pani Hanna W. z Gdyni. A oto skrót opowieści: Przed wojną dziadkowie pani Hanny z dziećmi mieszkali w Gdyni, w nowo wybudowanym domu jednorodzinnym przy ul. Focha. Dziadek pracował na kolei i latem 1939 r. został oddelegowany do Nakła. Ojciec naszej ofiarodawczyni, jako 14-letni chłopiec, w sierpniu 1939 r., wyjechał do swojego ojca wraz z mamą i swoimi 5-letnimi siostrzyczkami-bliźniaczkami. Do walizki zapakował głównie lalki i zabawki dziewczynek oraz kilka swoich osobistych rzeczy. W Nakle, jak można się domyśleć, zastała ich wojna. Do Gdyni nie chcieli wracać obawiając się ewentualnego aresztowania dziadka – pracownika kolei. Rodzina rozdzieliła się.

Dziadek został w Nakle, a pozostali wyjechali do Łucka, skąd dość szybko, z powodu prześladowań ze strony Ukraińców, uciekli do Warszawy. Tu początkowo zamieszkali u rodziny babci, a następnie u jej znajomych w suterynie. Ojciec Pani Hanny, wówczas 15-latek, znalazł dorywczą pracę ślusarza na lotnisku, wspomagając dzięki temu zajęciu rodzinę w jej utrzymaniu. Po jakimś czasie dziadkowi również udało się dołączyć do rodziny w Warszawie i także znaleźć pracę. „Ta walizka cały czas wtedy z nimi była.” O udziale swojego ojca w Powstaniu Warszawskim, pani Hanna pisze bardzo niewiele: „Tata brał udział w powstaniu warszawskim i w walizce tej dostarczał powstańcom, jako łącznik, granaty.” Więc znowu przedwojenna walizka, tym razem do przenoszenia granatów.

Po zakończeniu działań wojennych cała rodzina wróciła do Gdyni. Oczywiście z walizką wśród wielu tobołków. Tu jednak okazało się, że dom jest zrujnowany. Od jesieni 1939 r. mieszkali w nim oficerowie niemieccy, którzy uciekając zniszczyli, jak podejrzewa pani Hanna, pamiątki rodzinne. Reszty zniszczenia dokonały bomby aliantów. Być może bombardując w Gdyni wybrane obiekty zlokalizowali na podwórku, pod adresem dziadków przy ul. Focha, niemiecki „jeep” i dlatego zbombardowali całą nieruchomość. W ruinach rodzina nie znalazła żadnych swoich rzeczy, niczego, co wiązałoby się z rodzinną historią. Tak więc jedyną pamiątką z wcześniejszych czasów pozostała walizka. Prawdopodobnie, zaraz po wojnie jeszcze służyła domownikom, a później zawędrowała do składziku ze starymi rzeczami w odbudowanym domu. Przeleżała tam dziesiątki lat.” Nigdy jej nie wyrzuciłam, bo znałam jej wojenną historię”– kończy pani Hanna.

 

Tekst: Barbara Mikołajczuk

Prawdopodobnie niewielu mieszkańców Gdyni wie, że w naszym mieście zachowały się dwa słupy kamienne odmierzające odległość i czas przejazdu wozów pocztowych, pochodzące jeszcze z czasów pruskich. Słupy pocztowe w Polsce pojawiły się już na początku XVIII w. Na Pomorzu, zaraz po zagarnięciu tych ziem przez Prusy, obwieszczeniem Królewskiej Pruskiej Generalnej Poczty z października 1772 r., poinformowano mieszkańców o uruchomieniu sieci i urządzeń pocztowych w Prusach Zachodnich oraz o zakresie usług, jakie będzie świadczyć poczta pruska. Wtedy też prawdopodobnie pojawiły się pierwsze tzw. kamienie milowe. W zależności od kształtu i wysokości odmierzały one odcinki milowe , co oznaczało 2 godz. jazdy; pół i ćwierćmilowe, czyli odpowiednio – 1 oraz ½ godz.
Zachowane w Gdyni XIX-wieczne słupy mają kształt ostrosłupa o podstawie kwadratowej, a wykonane są z granitu. Jeden z nich znajduje się na Wzgórzu św. Maksymiliana, w pobliżu kapliczki św. Jana Nepomucena, przy nasypie kolejowym. Jego wysokość wynosi 141 cm.

Fot. Monika Zakroczymska

Drugi „gdyński” słup pocztowy postawiony jest przy ul. Chylońskiej pomiędzy posesjami nr 177 a 191. Jest wyższy od poprzedniego. Jego wysokość wynosi ok. 172 cm. Dodatkowy cokół, na którym stoi słup, jest prawdopodobnie znacznie młodszy od samego obiektu. Prostokątny ślad na słupie świadczy, że mogła na nim znajdować się jakaś tablica.
Różnica w wysokości obu kamieni, może świadczyć o ich różnym znaczeniu. Wyższy może być kamieniem milowym, a niższy pół lub ćwierćmilowym. Może też być to efekt wkopywania kamieni po ich wcześniejszym usunięciu podczas remontu ulic.

Fot. Monika Zakroczymska

Na mapie z 1925 r. zaznaczone są skrótem Kam. dwa słupy osadzone w niewielkiej odległości od siebie. Ta częstotliwość wskazywać może, że są to kamienie ćwierćmilowe? Mila w Prusach wynosiła ok. 7,5 km, więc odległość między zachowanymi do dziś obiektami wskazuje raczej, że są to kamienie milowe. Oczywiście ilość kamieni na tym odcinku mogła być większa.

Mapa fragmentu Gdyni ,ok. 1925, sygn. MMG/HM/I/431

Oba prezentowane kamienie stoją przy starej trasie z Gdańska do Wejherowa, przy której w XIX w. powstały stacje dla konnej i wozowej poczty. Na terenie dzisiejszej Gdyni takie punkty znajdowały się w Małym Kacku (dziś Orłowo) przy dawnej Szosie Gdańskiej, na Grabówku przy karczmie w okolicy dzisiejszej ul. Grabowo, w Chyloni przy oberży Thymiana na ul. Chylońskiej 25.
Otwarcie linii kolejowej Słupsk – Gdańsk i likwidacja w związku z tym poczt konnych, były powodem zamknięcia 1 września 1870 r. ekspedycji pocztowej Kack i podziału – z tym samym dniem – obwodu doręczeń między ekspedycje pocztowe Sopot i Chylonia. Ekspedycję pocztową Kielau (Chylonia) umieszczono na dworcu kolejowym w Chyloni, odległym o 2 km od wsi. Obsługiwała wówczas 462 budynki mieszkalne, 975 gospodarstw domowych i 5018 mieszkańców. 1 maja 1877 r. ekspedycja pocztowa Chylonia została przemianowana na urząd pocztowo – telegraficzny III klasy z 1 okienkiem pocztowym dla obsługi klientów, 1 aparatem telegraficznym dostępny dla ludności, 5 skrzynkami pocztowymi, z tego 1 w Chyloni i 4 w terenie.

1 lipca 1872 r. uruchomiono agencję pocztową Klein Katz (Mały Kack) z siedzibą na dworcu kolejowym Mały Kack (dziś Orłowo) przy obecnej ul. Lotników 1245a. Prowadził ją miejscowy nauczyciel. Obsługiwała rewir z 877 mieszkańcami, 83 budynkami i 152 gospodarstwami domowymi. Kilka lat później poczta dysponowała 2 skrzynkami, w tym 1 w terenie.

Agencja pocztowa Gdingen (Gdynia) została uruchomiona dopiero 21.08.1882 r. i miała połączenie z urzędem pocztowym Chylonia. Mieściła się ona w budynku szkoły powstałej w 1836r. położonej przy ul. Starowiejskiej 50. W czerwcu 1884r. agencja pocztowa Gdynia uzyskała połączenie z siecią telefoniczną i rozmównicę telefoniczną dla ludności.
Wraz z obsługą poczty przez kolej, likwidacji uległa poczta wozowa i konna. Słupy milowe stały się jedynie zabytkowymi obiektami, których pozostałości nie zawsze dostrzegamy w codziennym pośpiechu.

Tekst: Barbara Mikołajczuk