„Przyczynić się do zwycięstwa nad Bałtykiem – morzem polskiem – autochtonicznej sztuki i kultury lechickiej nad nawałą teutońską” – taki cel postawił przed założoną przez siebie szkołą plastyczną Wacław Szczeblewski, urodzony w Pelplinie, a wykształcony w Królewskiej Akademii Sztuk Pięknych w Dreźnie artysta, formułując w 1934 r. Instrukcję dla Panów Wykładowców – Prelegentów Pomorskiej Szkoły Sztuk Pięknych.

Z GRUDZIĄDZA DO GDYNI

Pomorska Szkoła Sztuk Pięknych (PSSP) była pierwszą uczelnią artystyczną na Pomorzu w międzywojennej Polsce. Podobno do jej założenia namówił Szczeblewskiego sam Józef Piłsudski, będący pod wrażeniem prac malarza eksponowanych na Wystawie Sztuk Pięknych Artystów Pomorskich w Grudziądzu w 1921 r.

W 1922 r. Szczeblewski otworzył więc szkołę plastyczną w Grudziądzu, gdzie po I wojnie światowej zamieszkał wraz z rodziną, a po 10 latach zdecydował się ją przenieść do prężnie rozwijającej się Gdyni. Jej siedzibę wybudowano przy ulicy Pomorskiej 18, na działce zakupionej przez artystę. W dniu 24 maja 1933 r. ksiądz Teodor Turzyński poświecił kamień węgielny pod gmach PSSP, zaprojektowany bezpłatnie przez inżyniera architekta Zbigniewa Kupca.

POMORSKA Z NAZWY I CHARAKTERU

Uroczyste otwarcie placówki odbyło się 28 października 1933 r. Budynek poświęcił Sługa Boży ksiądz prałat Edmund Roszczynialski, a Franciszek Sokół dokonał obrzędu prasłowiańskich postrzyżyn „pacholęcia”, którego rolę odegrał syn Szczeblewskiego – Bernard. Słowiańskie zwyczaje, kaszubskie legendy i dziedzictwo kulturalne Pomorza były dla Szczeblewskiego szczególnie istotne. Wprowadził je do programu nauczania PSSP. W autobiografii napisał: „Aby szkole nadać pewien twórczy kierunek, postanowiłem po długich próbach i poszukiwaniach nastawić swą szkołę na twórczość regionalną — kaszubską. Kultywując regionalizm w sztuce czystej stosowanej, wychodziłem z założenia, że cechą charakterystyczną regionu Pomorskiego jest pobrzeże Bałtyckie z jego pierwiastkiem ludowym i historycznym. Ten nowy kierunek został wówczas przyjęty z entuzjazmem przez społeczeństwo pomorskie”.

ARTYSTYCZNE ECHA

Gdyńska PSSP, mimo że nierentowna (Szczeblewski zwalniał z opłat niezamożną utalentowaną młodzież, a pomoc mecenasów nie zawsze okazywała się wystarczająca) funkcjonowała do wybuchu II wojny światowej. Wykształcili się w niej m.in. Rajmund Pietkiewicz, Anna Pietrowiec, Jan Gasiński, Bolesław Just, Józef Łakomiak, Beata Słuszkiewicz, Leon Staniszewski, którzy po wojnie tworzyli artystyczne środowisko Wybrzeża.

Budynek przy ul. Pomorskiej 18 stoi do dziś, a o tym, że w latach trzydziestych XX w. mieściła się w nim Pomorska Szkoła Sztuk Pięknych informuje pamiątkowa tablica przy wejściu.

Anna Śliwa

Wypoczynek na łonie natury jest bez wątpienia jedną z najchętniej wybieranych przez gdynian form spędzania wolnego czasu. Bliskość Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego sprawia, że wystarczy kilkanaście minut dojazdu, by większość mieszkańców mogła skorzystać z uroków lasu. Urozmaicony teren oraz bogactwo przyrody sprawiają, że gdyńskie lasy mają wiele tajemniczych i niezwykłych miejsc do odkrycia. Dlatego są one nie tylko doceniane przez mieszkańców, ale również objęte specjalną ochroną prawną.

Cztery gdyńskie rezerwaty przyrody zabezpieczają obszary leśne (zachowane w stanie naturalnym lub jedynie nieznacznie zmienionym przez człowieka), cenne siedliska roślin i zwierząt, a także wartości kulturowe i krajobrazowe. Jednym z takich miejsc jest utworzony w 1983 roku, zarządzeniem Ministra Leśnictwa i Przemysłu Drzewnego, rezerwat przyrody Cisowa znajdujący się w pobliżu dzielnicy Pustki Cisowskie-Demptowo, wzdłuż rzeki nazwanej Cisowską Strugą lub Cisówką. Ten niewielki potok, dopływ Kanału Leniwego, odegrał ważną rolę w historii regionu. Pierwsza oficjalna wzmianka o rzece pochodzi z XIII wieku, kiedy oliwscy cystersi użyli jej do oznaczenia jednej z granic ich posiadłości.

Fragment mapy turystycznej Nadleśnictwa Gdańsk na obszarze rezerwatu przyrody Cisowa, 2017, kopia cyfrowa (ze zbiorów autora).

Prawie tak jak w górach

Gdy wchodzimy na teren rezerwatu Cisowa, położonego na wysokości 50 metrów n.p.m. i otoczonego wysokimi, wznoszącymi się na 100 metrów morenowymi wzgórzami, możemy poczuć się jak w górskiej dolinie. Nie bez powodu w okolicy regularnie odbywają się zawody w biegach i kolarstwie górskim. Co ciekawe, klimat w tym miejscu nieco różni się od tego w mieście. W dolinie często występuje inwersja temperatury, charakteryzująca się spływaniem ze zboczy wzgórz zimnego, wilgotnego powietrza. To właśnie wyjątkowa w tej części Europy rzeźba terenu oraz unikatowa, źródliskowa, górska i podgórska roślinność (m.in. przetacznik górski, gnieźnik leśny, wawrzynek wilczełyko i wroniec widlasty) stały się podstawą do utworzenia rezerwatu. Łącznie na jego terenie występuje 217 gatunków roślin, z czego aż 12 znajduje się na liście gatunków zagrożonych, ginących i podlegających ochronie. Na kamieniach przy potoku spotyka się rzadki krasnorost z gatunku Hildenbrandia rivularis. Ścisłą ochroną objęty jest również przyrzeczny łęg olszowo-jesionowy, w pobliżu którego znajdują się dwa pomniki przyrody – sosna pospolita i bluszcz na dębie.

Przetacznik górski Veronica montana, 2017, fot. Krzysztof Ziarnek (źródło Wikipedia Commons).

Gdyńskie ślady lodowca

Wybierając się na spacer do doliny Cisowskiej Strugi, należy pamiętać, że obowiązują tu zasady typowe dla parków narodowych. Pod żadnym pozorem nie można niszczyć roślin ani poruszać się po niewyznaczonych ścieżkach. Jedną z najbardziej charakterystycznych tras, przebiegających przez teren rezerwatu, jest oznakowany przez Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze czerwony szlak, prowadzący z Gdyni do Wejherowa. Podczas wędrówki można zobaczyć wiele śladów działalności lodowca z okresu ostatniego zlodowacenia. Interesujący jest już sam potok, który przez wiele tysięcy lat wyrzeźbił stosunkowo głęboki przełom pomiędzy pobliskimi wzgórzami. Źródło dwunastokilometrowej Cisówki znajduje się w okolicy rezerwatu na wysokości około 105 metrów n.p.m. Co ciekawe, na pewnym odcinku poniżej źródła rzeka zanika, sprawiając wrażenie wyschniętego koryta. „Drugie źródło” wybija kilkaset metrów dalej i rzeka ponownie pojawia się na powierzchni, tworząc urokliwy potok, a nawet malowniczy leśny staw. To nietypowe i wyjątkowe w skali kraju zjawisko hydrologiczne.

Wczesna wiosna w Rezerwacie Cisowa, 2022, fot. Dawid Gajos (ze zbiorów autora).

W pobliżu rezerwatu Cisowa, na prawym brzegu Cisowskiej Strugi znajduje się aż dziewięć z jedenastu gdyńskich pomnikowych głazów narzutowych. Są one ciekawą pozostałością po działaniu lodowca, przez który zostały tu naniesione. Niektóre ze skrywanych na zboczach wielkich kamieni – dziś uznanych jako pomniki przyrody nieożywionej – dzięki podobieństwu do bohaterów popularnej serii książek noszą bajkowe nazwy, takie jak „Paweł i Gaweł” albo „Muminki”. Inne, porośnięte mchami i niespotykaną na terenie północy Polski kostrzewą leśną (niestety zagrożoną wyginięciem), pozostają bezimienne. Największy z głazów – „Paweł” – mierzy 120 cm wysokości i osiąga aż 720 cm w obwodzie. Decyzja o ich ochronie zapadła w pierwszej połowie lat pięćdziesiątych XX wieku, dzięki czemu stały się pierwszymi pomnikami przyrody ustanowionymi w Gdyni. Znajdują się poza terenem rezerwatu i choć nie kierują do nich żadne drogowskazy, przy odrobinie wysiłku można je samodzielnie odszukać. Poszukiwanie „Muminków” w lesie to doskonały pomysł na zabawę z dziećmi.

Dawid Gajos

Głazy narzutowe „Paweł i Gaweł”, 2022, fot. Dawid Gajos (ze zbiorów autora).

Wybrana bibliografia:

M. Bartoszuk, Gdynia. Miejskie pomniki przyrody nieożywionej, „Otwarty przewodnik krajoznawczy” 02.03.2015, https://www.krajoznawcy.info.pl/gdynia-pomniki-przyrody-nieozywionej-36079, dostęp: 23.02.2022.

R. Iwiński, Zarządzenie Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Gdańsku z dnia 21 października 2020 roku w sprawie ustanowienia zadań ochronnych dla rezerwatu przyrody Cisowa, Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska Gdańsk, http://gdansk.rdos.gov.pl/files/artykuly/167591/Zarz%C4%85dzenie-Regionalnego-Dyrektora-Ochrony-%C5%9Arodowiska-w-Gda%C5%84sku-z-dnia-21-pazdz-2020,-w-sprawie-ustanowienia-zada%C5%84-ochronnych-dla-rezerwatu_Cisowa_icon.pdf, dostęp: 23.02.2022.

K. Jażdżewski, Historia lasów gdańskich. Od dóbr oliwskich i puckich do Nadleśnictwa Gdańsk, Gdynia 2016.

A. Jermaczek, R. Afranowicz-Cieślak, T. Krzyśków, R. Stańko, Projekt planu ochrony Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego – operat ochrony gatunków, Świebodzin 2021.

M. Miegoń, Pomniki przyrody – najstarsi świadkowie historii Gdyni, „Inne Szlaki” 31.05.2020, http://inneszlaki.pl/historia-gdyni/pomniki-przyrody-najstarsi-swiadkowie-historii-gdyni, dostęp: 23.02.2022.

J. Szukalski, Trójmiejski Park Krajobrazowy, Gdańsk 1987.

P. Woźniak, K. Tylman, A. Kobiela, Głazy narzutowe Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego – potencjał badawczy i geoturystyczny, „Przegląd Geologiczny” 2015, nr 4, vol. 63.

Port gdyński i powstające wraz z nim miasto to sztandarowa polska inwestycja gospodarcza XX wieku. 23 września 2022 roku obchodzimy setną rocznicę uchwalenia przez Sejm „Ustawy o budowie portu w Gdyni”. Niewiele osób wie, że w chwili jej uchwalenia, prace tak naprawdę już trwały.

W 1920 roku, po odzyskaniu dostępu do morza, koniecznością stała się budowa niezależnego od Gdańska polskiego portu morskiego. Zgodnie z rekomendacją inż. Tadeusza Wendy, na miejsce jego budowy wybrano Gdynię. Prace rozpoczęto w 1921 roku. W pierwszym etapie (do 29 kwietnia 1923 roku) zrealizowano Tymczasowy Port Wojenny i Schronisko dla Rybaków, do którego jeszcze w tym samym roku zawinęły pierwsze statki handlowe. W lipcu 1924 roku podpisano umowę z Konsorcjum Francusko-Polskim na budowę dużego portu handlowego. Po kilkunastu miesiącach intensywnych robót, w 1926 roku oddano do użytku pierwszy element nowoczesnego portu. Było to nabrzeże do przeładunku węgla, nazwane nabrzeżem Szwedzkim. W tym samym roku, wraz z objęciem funkcji ministra przemysłu i handlu przez inżyniera Eugeniusza Kwiatkowskiego, prace nad budową portu nabrały przyspieszenia. Pod koniec lat dwudziestych port – choć wciąż w budowie – pracował już „pełną parą”. Widać to na fotografiach zachowanych w dwóch albumach ze zbiorów Muzeum Miasta Gdyni. Zdjęcia przedstawiają stan budowy jesienią 1929 roku.

Historia albumów

Oba albumy fotograficzne wykonane zostały przez jeden z najstarszych gdyńskich zakładów fotograficznych „Foto-Elite”, założony w 1928 roku przez Bronisława Nogajewskiego. Po jego śmierci aż do 1949 roku (z przerwą na okres okupacji) zakład prowadziła żona – Mieczysława Nogajewska. Początkowo mieścił się przy ul. Starowiejskiej 18. W pierwszej połowie lat trzydziestych został przeniesiony do kamienicy Hundsdorffów przy ul. Starowiejskiej 7.  Dziś, w tym miejscu funkcjonuje zakład fotograficzny pod tą sama nazwą, nienależący jednak do rodziny Nogajewskich.

„Foto-Elite” zajmował się nie tylko wywoływaniem amatorskich zdjęć, ale również sprzedażą aparatów i materiałów fotograficznych. Jedną z form działalności zakładu było wydawanie albumów obrazujących budowę portu i miasta. Nie wiemy, czy opisywane albumy były wykonywane na zamówienie klientów czy oferowane do sprzedaży jako własny produkt, na co wskazywałby fakt, że takich samych albumów zostało wykonanych więcej.

Co widać?

Albumy zawierają fotografie w formacie 12,3 x 17,8 cm. W pierwszym (sygnatura MMG/HM/II/500/1-18) wybór zdjęć jest mniejszy, ale tytuł oraz opisy poszczególnych ilustracji napisane zostały odręcznie w języku polskim i francuskim. Na karcie tytułowej naniesiono biały napis Stan budowy portu w Gdyni / w jesieni 1929 oraz nazwę producenta: Zakład dla artyst. i techn. fotogr. / „Foto-Elite”/ Gdynia. W drugim albumie (sygnatura MMG/HM/II/503/1-46) jest zdecydowanie więcej fotografii, ale teksty są tylko w języku polskim. Stąd można odnieść wrażenie, że pierwszy był bardziej ekskluzywny, przeznaczony również dla gości zagranicznych.

Innym elementem różniącym oba albumy jest dobór fotografii. W pierwszym zdjęcia przedstawiają szersze kadry, zaś w drugim pokazane są również ujęcia z bliska, dokumentujące jednostki pływające, urządzenia przeładunkowe, nabrzeża. Fotograf, czy też fotografowie, żeby uzyskać szersze plany, musieli znaleźć się w najwyższych punktach powstającego portu – na budynku Łuszczarni Ryżu, Chłodni Portowej, Kapitanatu Portu, zbudowanej w 1925 roku portowej Wieży Ciśnień, czy też wywrotnicy wagonów.

Stan budowy portu

Przerzucając kartki albumów, zauważamy przede wszystkim, że port gdyński w 1929 roku był jednym wielkim placem budowy. Właśnie rozpoczynano prace w basenie im. Ministra Eugeniusza Kwiatkowskiego, wytyczanie mola Pasażerskiego (gdzie cztery lata później powstanie Dworzec Morski) czy mola Rybackiego. Port się rozrastał i wchłaniał kolejne przestrzenie, np. na wysokości plaży, na której jeszcze kilka lat wcześniej znajdowały się przystanie gdyńskich rybaków, powstał port rybacki. Na zdjęciach widzimy części portu eksploatowane już w 1929 roku, między innymi molo Węglowe czy nabrzeże Polskie. Z kolei mola Południowego i basenu Żeglarskiego nie ma jeszcze nawet w planach.

W tym czasie wykonanych było już wiele budowli hydrotechnicznych i naziemnych, a niektóre nabrzeża zostały wyposażone w działające urządzenia przeładunkowe. Od 1928 roku, na nabrzeżu Indyjskim stały zabudowania Łuszczarni Ryżu, pierwszego zakładu przetwórczego w porcie. Na nabrzeżu Polskim gotowy był m.in. magazyn American Scantic Line. Trwała budowa Chłodni Portowej – w owym czasie drugiej pod względem wielkości na świecie. W 1927 roku niedaleko awanportu, na nabrzeżu Pilotowym (obecnie Fińskim) wzniesiono pierwszy magazyn portowy – , tzw. Blaszak  . Na nabrzeżu Szwedzkim stały urządzenia przeładunkowe, w tym postawione w 1926 roku dwa pierwsze dźwigi portowe – tzw. mosty przeładunkowe. Nieco dalej w 1929 roku ustawiono, nowoczesną wywrotnicę wagonów, wówczas było to dopiero drugie tego typu urządzenie w Europie. Zaś przed pirsem węglowym powstała  pierwsza elektrownia portowa.

Część nabrzeży i falochronów budowano przy pomocy skrzyń żelbetowych, które przygotowywano na terenach przyszłego portu wewnętrznego. Gotowe skrzynie holowano na miejsce przeznaczenia i zatapiano. Zdjęcia tego procesu – budowy nabrzeży Holenderskiego, Duńskiego czy Angielskiego – jak również używanych w tym celu maszyn jak pogłębiarki czerpakowe i ssące oraz holowniki można znaleźć w albumach „Foto-Elite”. Zainteresowanych opisanym zbiorem zapraszamy do obejrzenia kolekcji Port gdyński w 1929 roku w archiwum cyfrowym Muzeum Miasta Gdyni – www.gdyniawsieci.pl

Dariusz Małszycki

Wybrana Bibliografia:

Cz. Kleban, Port Gdynia, 1922-1972, Gdańsk 1973

A. Orchowska-Smolińska, Architektura i układ przestrzenny portu gdyńskiego lat międzywojennych jako dziedzictwo kulturowe, Gdańsk 2013

Sołtyskik, Gdynia, miasto dwudziestolecia międzywojennego: urbanistyk i architektura, Warszawa 1993.

M. Widernik, Porty Gdańska i Gdyni w życiu gospodarczym II Rzeczypospolitej, Gdańsk 1991.

Tuż po odzyskaniu przez Polskę niepodległości i uzyskaniu dostępu do morza zaczęła się budowa gdyńskiego portu, który stał się wizytówką prężnie rozwijającego się miasta. Gdynia się rozrastała, napływały do niej kolejne fale ludności. A wraz z nimi wzrastały potrzeby mieszkańców – nie tylko mieszkaniowe, kulturowe, społeczne, ale również duchowe.

W 1924 roku w liście inżyniera Juliana Rummla, wybitnego działacza Ligi Morskiej i Rzecznej, do księdza biskupa Stanisława Okoniewskiego, pojawiają się pierwsze plany budowy nowego kościoła – swoistego „wotum wdzięczności” za odzyskanie niepodległości. Coraz częściej dyskutowano, że „Gdynia, chluba i nadzieja całego narodu, ma mieć kościół wielki, wspaniały, który będzie panował nad miastem i portem”. A działania podjęto niemal od razu po uzyskaniu praw miejskich w 1926 roku. Pierwsze Towarzystwo Kąpieli Morskich ofiarowało miastu teren pod budowę bazyliki na szczycie Kamiennej Góry.

Pierwsze wizje

W 1929 roku Kuria Biskupia w Pelplinie rozpisała konkurs na projekt Bazyliki Morskiej p.w. Najświętszej Panny Marii Gwiazdy Morza. Spośród nadesłanych osiemnastu prac sąd konkursowy nie wybrał pierwszej nagrody, ponieważ żadna z nich nie spełniała głównego założenia. Zdecydował się wyróżnić jedynie cztery koncepcje autorstwa: warszawskich architektów Tadeusza Henryka Majewskiego i Tadeusza Kasprzyckiego; Jana Dąbrowskiego, Anieli Modzelewskiej i Tadeusza Stankiewicza; Jana Kukulskiego, Eugeniusza Piotrowskiego i Zygmunta Piotrowskiego oraz gdynianina Zdzisława Kowalskiego. Postanowił również, że nagrodzone prace zostaną wyeksponowane w salach Hotelu Centralnego w Gdyni.

W 1932 roku utworzono Towarzystwo Budowy Bazyliki Morskiej, które w 1933 roku rozpisało drugi konkurs. Spośród nadesłanych prac wyróżniło koncepcje Jana Bochniaka, Stanisława Witolda Ziołowskiego oraz Witolda Minkiewicza. Nie zabrakło również zgłoszenia profesora Adolfa Szyszko-Bohusza – architekta znanego przede wszystkim ze swojej niebywałej wszechstronności i nowatorskich realizacji. Na laureata konkursu Towarzystwo wybrało jednak projekt Bohdana Pniewskiego – wybitnego przedstawiciela modernizmu, profesora Politechniki Warszawskiej, późniejszego twórcę gmachów państwowych.

Poza organizacją konkursu głównym zadaniem Towarzystwa było pozyskiwanie środków finansowych na budowę bazyliki. Zbiórkę pieniędzy organizowano w Gdyni. Sprzedawano wydawane drukiem cegiełki z nominałem, jak również inne drobne przedmioty – przykładem może być muszelka z wizerunkiem Bazyliki Morskiej znajdująca się w zbiorach Muzeum Miasta Gdyni. 

Cegiełka na budowę Bazyliki Morskiej w Gdyni, nominał 500 zł, zbiory Muzeum Miasta Gdyni.

Koncepcja Bohdana Pniewskiego

Zwycięski projekt Bohdana Pniewskiego cieszył się uznaniem wśród członków jury konkursowego. Uważano, że praca „z punktu widzenia architektonicznego stanowi świetne rozwiązanie zagadnienia kościoła nowoczesnego, pod względem form i konstrukcji, a zarazem niezrywającego z tradycjami budownictwa kościelnego”. Bazylika Morska miała wyrażać ideę Świątyni-Pomnika, który – dominując nad całym miastem – stanie się narodowym symbolem Polski odrodzonej i złączonej z morzem. Pniewski usytuował świątynię na szczycie Kamiennej Góry, dzięki czemu budowla miała być widoczna ze wszystkich stron, w szczególności od strony morza.

Plan sytuacyjny Bazyliki Morskiej, proj. Bohdan Pniewski, reprodukcja z książki pt. Bazylika Morska w Gdyni wydanej przez Towarzystwo Budowy Rzym.-Kat. Bazyliki w 1934 roku.

Architekt zaprojektował trójnawową bazylikę z trzema jednakowymi wieżami – jedną planował zlokalizować nad chórem, drugą nad częścią środkową budynku, trzecią nad prezbiterium. Miały one symbolizować zjednoczenie ziem trzech zaborów. „Kościół (…) wraz ze swoimi trzema wieżami będzie bardziej silnym i wyraźnym akcentem niż jakikolwiek inny pomnik” – pisano w 1934 roku w wydanej przez Towarzystwo książce pt. Bazylika Morska w Gdyni.

Sama bryła świątyni składała się z czterech prostopadłościennych bloków, ustawionych schodkowo i zwężających się ku górze. Do głównego wejścia prowadziły masywne schody. Pniewski zaakcentował ściany pionami filarów i lizen, podkreślając tym sposobem wertykalizm świątyni. Zastosował również pasy wydłużonych, wąskich okien oraz okrągłych na drugim poziomie. Na przodzie elewacji umieścił figurę Matki Boskiej – Gwiazdy Morza.

Architekt postawił na jasne, wypełnione światłem wnętrze, wzbogacone wielobarwnymi witrażami. W środku uwzględnił stalle (ławki dla duchowieństwa) i ołtarze w kaplicach, a poniżej, na najniższym poziomie świątyni, pod prezbiterium, zlokalizował westybul (kaplicę dla chrztów i ślubów), przez który można było przejść do sali parafialnej.

Marek Czapelski – współczesny badacz architektury nowoczesnej – uważa projekt Pniewskiego „za jedno z najistotniejszych, najbardziej prestiżowych przedsięwzięć w zakresie architektury sakralnej w dwudziestoleciu międzywojennym”.

Projekt Bohdana Pniewskiego, 1937, źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe.
Elewacja boczna Bazyliki Morskiej, reprodukcja z książki pt. Bazylika Morska w Gdyni wydanej przez Towarzystwo Budowy Rzym.-Kat. Bazyliki w 1934 roku.

Komplikacje

Towarzystwo Budowy Bazyliki Morskiej podzieliło prace budowlane na sześć etapów. W pierwszym zaplanowano wzniesienie kościoła o konstrukcji żelbetowej i pokrycie dachu. W drugim zamierzano wykonać mury zewnętrze. W trzecim – licowanie ścian zewnętrznych budynku. W czwartym – zagospodarowanie otoczenia Bazyliki, czyli wykonanie robót ziemnych, schodów i placu. W piątym licowanie wewnętrznych ścian oraz zakładanie instalacji. W szóstym, ostatnim z etapów, uwzględniono położenie posadzek, wykonanie witraży i zaopatrzenie w sprzęty liturgiczne. Łącznie oszacowano, że całkowity koszt budowy wyniesie 3 500 000 złotych. Przy opracowywaniu poszczególnych etapów zasygnalizowano, że prace budowlane w razie konieczności mogą być przerwane.

W lipcu 1934 roku, na wzgórzu Kamiennej Góry, w obecności prezydenta Ignacego Mościckiego, księdza Teodora Turzyńskiego, przedstawicieli władz i różnych organizacji, odbyło się uroczyste poświęcenie kamienia węgielnego pod Bazylikę Morską przez biskupa Stanisława Wojciecha Okoniewskiego.

Towarzystwo od początku swojego istnienia pozyskiwało fundusze głównie z dobrowolnych składek. Większość pieniędzy przeznaczyło na prace przygotowawcze i projektowe. Jak opisywano w książce o Bazylice Morskiej w Gdyni z 1934 roku: „Towarzystwo B. B. M. jest zdecydowane przystąpić do budowy, nie czekając na zebranie pełnego funduszu potrzebnego do budowy, tak jak to się przeważnie dzieje, przy budowie kościołów budowanych ze składek. Rozpoczęta budowa jest najlepszym dowodem zużytkowania zebranych pieniędzy, a przy tym jest ciągłym apelem skierowanym do społeczeństwa o poparcie zapoczątkowanej pracy”.

W 1937 roku, podczas trwania Konferencji Towarzystwa Urbanistów, zastanawiano się nad zmianą lokalizacji Bazyliki Morskiej. Rozważano trzy warianty: na szczycie Kamiennej Góry, na wschodnim jej zboczu i u podnóża Kamiennej Góry, między nasadą Mola Południowego. Ostatecznie wybrano wariant trzeci, czyli usytuowanie kościoła na niewielkim wzniesieniu pomiędzy ulicą Sędzickiego, a projektowanym Bulwarem Nadmorskim.

Do przygotowanegow 1938 roku planu zabudowy Forum Morskiego autorstwa inż. arch. Stanisława Filipkowskiego dołączono wizualizację, w której uwzględniono Bazylikę Morską jako południowe zamknięcie placu Forum. Ostatecznie nie doszło do jego zatwierdzenia, ponieważ wszystkie prace zostały przerwane z powodu wybuchu wojny.

W powojennych planach nie było już miejsca na Bazylikę Morską. W 1945 roku skupiono się głównie na odbudowie infrastruktury portowej i innych podjętych wcześniej inwestycji. Dzisiaj na szczycie Kamiennej Góry znajduje się krzyż symbolizujący Bazylikę Morską, która miała znajdować się w tym miejscu.

Joanna Mróz

Wybrana bibliografia:

A. Gromnicka, Wokół projektu Bazyliki Morskiej w Gdyni – dyskusje i polemiki, [w:] Polska nad Bałtykiem, Gdańsk 2012.

B. Mikołajczuk, Niezwykłe pamiątki znad morza,

https://muzeumgdynia.pl/2020/08/niezwykle-pamiatki-znad-morza/, dostęp: 7.07.2022.

Bazylika Morska w Gdyni, „Wielkopolska Ilustracja”, nr 20, 1930.

Bazylika Morska w Gdyni, Towarzystwo Budowy Rzym.-Kat. Bazyliki Morskiej, Gdynia 1934.

H. Chudziński, Forum i Bazylika, Kurier Bałtycki, Gdynia 1938.

M. Sołtysik, Gdynia miasto dwudziestolecia międzywojennego urbanistyka i architektura, Warszawa 1993.

W. Sobecka, Gdynia niezbudowana. Najciekawsze konkursy i projekty, [maszynopis pracy magisterskiej], Gdańsk: Uniwersytet Gdański 2020.

Wyniki konkursu na projekt Bazyliki Morskiej w Gdyni, „Kurier Warszawski”, nr 179, 1.07.1933.

„Człowiek cierpliwy, gołębiego serca, przychylny ludziom, inspirował się pięknem światła w całości jego przejawów” – tak wspomina swojego ojca Andrzej Śramkiewicz.  

Kazimierz Śramkiewicz urodził się w 1914 r. w Poniecu. Studiował na Wydziale Architektury na Politechnice Lwowskiej w latach 1932-1939, był asystentem Władysława Lama. Po wojnie, choć zamieszkał w Gdańsku, kontynuował naukę na Wydziale Sztuk Pięknych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, a w roku 1947 uzyskał dyplom. Od 1950 do 1984 roku pracował w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Gdańsku. To właśnie tu – jak pisze Krystyna Onak – „osiągnął najdojrzalszy charakter swojej twórczości”. W latach 1964-1967 piastował stanowisko prorektora tej uczelni. Zakres podejmowanej przez niego tematyki był szeroki – od martwych natur i pejzaży, poprzez wątki muzyczne aż po morskie i stoczniowo-portowe.

Za swoją artystyczną twórczość Kazimierz Śramkiewicz został uhonorowany licznymi nagrodami i wyróżnieniami, w tym II nagrodą za prace prezentowane na wystawie Plastycy w Walce o Pokój (1950) i złotym medalem na Biennale Romana d’Arte Contemporanca w Rzymie (1969).  Był także dwukrotnym laureatem Nagrody Prezydenta Miasta Gdańska (1974 i 1986). W roku 1974 zdobył nagrodę II stopnia Ministra Kultury i Sztuki za szczególne osiągnięcia w dziedzinie artystyczno-dydaktycznej oraz dydaktyczno-wychowawczej. Poza malarstwem uprawiał również rysunek i grafikę.

Żona Kazimierza Śramkiewicza, Jadwiga, również zajmowała się malarstwem. Tą samą ścieżką podążył ich syn, Andrzej.

Umiłowanie porządku i odrobina magii

Śramkiewicz preferował możliwie wierne oddanie otaczającej rzeczywistości, czemu dał wyraz chociażby w pracach poświęconych tematyce stoczniowo-portowej. Korzystał ze zdjęć, ale – jak twierdzi syn – prawdopodobnie sam podejmował wyprawy na tereny, do których „zwykły śmiertelnik nie miał wejścia”. Dzięki temu realistycznie przedstawiał konstrukcje maszyn, budowle, żywioł wody – te motywy robiły na nim ogromne wrażenie, „elektryzowały” go. „Surowe rytmy konstrukcji”, oszczędność środków wyrazu, tendencje do geometryzacji i architektonicznych podziałów w kompozycji – za tym kryło się „poczucie konieczności uporządkowania świata, przestrzeni”.

Śramkiewicz świetnie operował detalem, być może dzięki niesamowitej, wręcz fotograficznej pamięci. Andrzej Śramkiewicz opowiadał, że kiedy ojciec chciał pokazać rozmówcy jakiś przedmiot (pamiątkę czy stare zdjęcie), pamiętał z najwyższą precyzją miejsce, w której szafce, w której szufladce ten przedmiot się znajdował.

Choć syn artysty, zapytany o styl ojca, mówił: „raczej trzymał się realizmu”, badacze twierdzą, że nie był to realizm sensu stricto, ale przefiltrowany przez konkretne tendencje i upodobania do określonych środków artystycznych. Malarz umiejętnie łączył precyzyjny warsztat z elementem misterium, tajemnicy, pewnego niedopowiedzenia. Stąd w jego twórczości specyficzne operowanie plamą barwną, sugerowanie raczej pewnych elementów niż konkretne ich odwzorowanie, syntetyczność form. W rezultacie jego dzieła – zwłaszcza gdy łączą np. industrialny świat portowy z charakterystycznymi „srebrzystymi szarzyznami” – mają w sobie pewien szczególny czar, który trudno ująć w słowa.

Inspiracje

Artysta uwielbiał podróżować. Korzystał z tej sposobności, kiedy tylko się nadarzała. Duże wrażenie zrobiły na nim Włochy. Udało mu się tam pojechać na kilka tygodni w 1964 roku, z żoną Jadwigą. Uwiecznił tamtejsze pejzaże i scenerie portowe, oszołomiony włoskim kolorytem, światłem, zabytkami. Na co dzień Śramkiewicz miał swoją pracownię na Targu Rybnym w Gdańsku, tuż przy zakręcie Motławy. A inspiracje artystyczne znajdował tuż za oknem – Ołowianka, statki, nieustanny ruch toczący się na rzece.

Bardzo ważnym wątkiem w twórczości Kazimierza Śramkiewicza była muzyka.  Niejednokrotnie w swoich dziełach oddawał atmosferę koncertów, można niemalże usłyszeć dźwięki przedostające się przez fakturę malarską. Muzyka dostarczała mu wielu inspiracji w procesie kreacyjnym (o czym świadczą prace poświęcone m.in. koncertom jazzowym), jednak malarz delektował się nią nie tylko przy płótnie. Mógł się również pochwalić pokaźną kolekcją płyt winylowych (miał ich około 2, 5 tysiąca!). Preferował muzykę klasyczną.

Na wystawie czasowej MORZE \ MIASTO \ PORT znajdują się dwie prace autorstwa tego artysty pochodzące ze zbiorów Muzeum Miasta Gdyni oraz jedna użyczona przez Muzeum Narodowe w Gdańsku.

Gabriela Zbirohowska-Kościa

BIBLIOGRAFIA:

B. Kowalska, Kazimierz Śramkiewicz – malarstwo, Gdańsk 1969, wstęp do katalogu wystawy zorganizowanej przez Związek Polskich Artystów Plastyków i Centralne Biuro Wystaw Artystycznych.

K. Onak, Kazimierz Śramkiewicz – ocalić od zapomnienia, wstęp do katalogu wystawy,  Gdańsk 2010.

Kazimierz Śramkiewicz, „Port w Gdyni”, 1968, olej na płycie, zbiory
Muzeum Miasta Gdyni

Wystarczy spojrzeć na mapę miasta, by przekonać się jak zielona jest Gdynia. Położenie tak dużego, cennego przyrodniczo obszaru leśnego na styku z dużą aglomeracją stanowi ewenement na skalę Polski. Jego większa część chroniona jest w ramach Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego.

Gdynia była związana z puszczą od wielu wieków. Lasy gdyńskie i chylońskie w okresie od 1188 roku do I rozbioru Polski w 1772 roku należały w większości do klasztoru cystersów oliwskich, a później zostały upaństwowione przez pruski rząd w ramach Królewskiego Nadleśnictwa Chylonia. Przez wiele stuleci stanowiły nie tylko źródło utrzymania lokalnych mieszkańców, ale również były wybierane jako główny szlak transportowy znad morza w głąb Kaszub. W XVIII wieku żony rybaków podążały leśnymi ścieżkami, między innymi tzw. Pańską Drogą (okolica współczesnych Działek Leśnych) na targ do Kartuz, by sprzedawać złowione przez ich mężów ryby. W 1859 roku, gdy podróżnik August Maksymilian Grabowski dotarł do Gdyni, pisał w swojej książce „Podróż do Prus”: „Za Sobotą (Sopotem – przyp. D.G.) wjechałem w lasy, gdzieniegdzie porozrzucane po górach, z których widać morze, słychać jego jęki. Cóż to za kraj cudny! Takie położenie jest mojem ulubionem. Tam to chciałbym przeżyć lata mojego wytchnienia, tam orzeźwiać się (…)”[1]. Jest to jeden z najwcześniejszych opisów gdyńskiej przyrody. Kilkadziesiąt lat później, w latach osiemdziesiątych XIX wieku,  profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego hrabia Stanisław Tarnowski zachwycał się: „Takie zielone, takie świeże, taka wegetacya bogata i bujna, drzewa takie wspaniałe i dochodzące tak blisko do morza, taka przy tem obfitość źródeł, strumyków, potoków, rzeczek, lasy na górach takie ładne, zagłębienia w łańcuchu gór takie obiecujące i rozciekawiające (…)”[2]. Od początku XIX wieku Towarzystwo Kąpielisk Bałtyckich w Gdyni zachęcało do wypoczynku na łonie natury, m.in. wydając pocztówki przedstawiające turystów spacerujących po lesie. Letnicy mogli docenić walory nie tylko morza, ale i otaczających Gdynię lasów.

Pocztówka, Waldpartie, Ostseebad Gdingen, Wespr. (pol. Leśna wycieczka, Kąpielisko Bałtyckie Gdynia, Prusy Zachodnie), fot. Paul Lukowski, 1914 (ze zbiorów Muzeum Miasta Gdyni, sygn. MMG/HM/II/3842).

Turystyka sprzed wieku

Wędrując po gdyńskich lasach, możemy skorzystać z wielu oznakowanych szlaków turystyki pieszej, rowerowej, konnej. Dostępnych jest szereg map i przewodników ułatwiających zaplanowanie wolnego czasu na łonie natury. Pierwsze mapy turystyczno-krajoznawcze tego regionu pojawiły się już na początku XIX wieku. A od 1853 roku regularnie przygotowywało i drukowało je gdańskie wydawnictwo Alberta Wilhelma Kafemanna. Wydawało również przewodniki po Sopocie, Szwajcarii Kaszubskiej, Borach Tucholskich i innych atrakcyjnych miejscach w regionie. Co kilka lat przygotowywało również ich nowe, zaktualizowane wydania.

Leśna droga w okolicach Gdyni, 1926-1929 (ze zbiorów Muzeum Miasta Gdyni, sygn. MMG/HM/II/2/151).

W zbiorach Muzeum Miasta Gdyni znajduje się barwna mapa turystyczna Królewskich Lasów Chyloni, Gdyni, Oksywia i Zagórza wydana przez A.W. Kafemanna w 1915 roku. Została sporządzona przez Ericha Habermanna w języku niemieckim, w skali 1:25 000. Interesujący jest drukowany zapisek na jej odwrocie, zachęcający do dbania o każdy egzemplarz – wydawca wiedział bowiem, że działania wojenne mogą uniemożliwić druk kolejnych wydań. Na mapie możemy zauważyć dolinę rzeki Chylonki (niem. Kielauer Bruch), otoczoną od północy i południa lasami w odcieniach zieleni stosownie do wysokości terenu, a także Gdynię (niem. Gdingen) na kilka lat przed budową portu i dynamicznym rozwojem miasta. Zaznaczone na czerwono zabudowania rozciągają się wzdłuż ulicy Starowiejskiej aż do Rynku Kaszubskiego (obecnie Placu Kaszubskiego) i Osady Na Piaskach (niem. Auf dem Sande), znajdującej się już po stronie Oksywia (niem. Oxhöft) w okolicy współczesnych ulic Portowej, Węglowej i Świętego Piotra. Na mapie zaznaczono również wytyczoną zaledwie kilka lat wcześniej ulicę Kuracyjną (obecnie 10 Lutego), która łączyła gdyński dworzec (niem. Bahnhof) z Domem Kuracyjnym (niem. Kurhaus), przy którym zaznaczono pomost oraz łazienki damskie (niem. Damenbad) i męskie (niem. Herrenbad). Ulica Kuracyjna była najkrótszą drogą łączącą brzeg morski z lasem. Po dokładnym zapoznaniu się z oznaczonymi na mapie szlakami leśnymi, możemy dowiedzieć się, gdzie wędrowali turyści i letnicy. Odnajdziemy budynki leśniczówek (niem. Försterei), domów dozorców leśnych (niem. Waldwärter), a nawet wysokości wzniesień wraz z nazwami najwyższych z nich. Pośród używanych współcześnie nazw jak Leszczynki (niem. Hasselgrund), Święta Góra (niem. Heiligenberg) czy Demptowo (niem. Demptau), możemy zauważyć również wiele zapomnianych miejsc, jak Zakątek Schulza (niem. Schulzenwinkel), Blada Góra (niem. Bleich Berg) czy Szosa Pancerna (niem. Panzer Straße). Mimo że mapę sporządzono w języku niemieckim, gdzieniegdzie pojawiają się nazwy zapisane w języku polskim, takie jak Pustkowie (współcześnie Pustki Cisowskie). Musiały być tak powszechnie używane przez Polaków, którzy stanowili większość na tych terenach, że przeniknęły do języka niemieckiego, stając się oficjalnymi nazwami administracyjnymi.

Mapa turystyczna Królewskich Lasów Chyloni, Gdyni, Oksywia i Zagórza – Wander-Karte von der Königl. Forst Kielau, Gdingen, Oxhöft, Sagorisch, 1915 (ze zbiorów Muzeum Miasta Gdyni, sygn. MMG/HM/I/716).

Kamienne drogowskazy – kaszubsko-kociewska tradycja

Letnicy, spacerujący po gdyńskich lasach w XIX wieku, korzystali nie tylko z map, ale również ustawionych na skrzyżowaniach i rozstajach leśnych dróg kamiennych drogowskazów. Najczęściej miały one formę około półtorametrowych, dokładnie ociosanych i starannie ustawionych, granitowych słupków o przekroju kwadratu lub trójkąta. W górnej części malowano je na biało oraz opisywano czarnymi strzałkami kierunkowymi i nazwami najbliższych miejscowości, do których prowadziły leśne dukty. Zdarzały się również znaki malowane w ten sam sposób na dużych, przydrożnych głazach. Kamienne drogowskazy były charakterystyczne dla całego obszaru zaboru pruskiego. Choć dziś możemy je spotkać również na Śląsku czy Mazurach, to w takiej formie były stawiane od połowy XIX wieku jedynie na Kaszubach i Kociewiu. Jeszcze pod koniec XX wieku kamienne drogowskazy można było zobaczyć przy większości dróg gruntowych, które wiodły do wsi i przysiółków, położonych najczęściej w lasach.

Kamienny kaszubski drogowskaz przy lesie w okolicy Gdyni, 1926-1929 (ze zbiorów Muzeum Miasta Gdyni, sygn. MMG/HM/II/2/145).
Kamienny kaszubski drogowskaz w lesie w dzielnicy Pustki Cisowskie-Demptowo w pobliżu Marszewa, 2013, fot. Dawid Gajos (ze zbiorów autora).
Odnowiony kamienny kaszubski drogowskaz w lesie w dzielnicy Wielki Kack w pobliżu Gołębiewa, 2022, fot. Dawid Gajos (ze zbiorów autora).

Współcześnie najwięcej kamiennych drogowskazów zachowało się w okolicach kociewskiego Ocypla, a także Jezior Wdzydzkich. Te najlepiej utrzymane znajdują się w pobliżu wsi Juszki. Można je również znaleźć w lasach okalających Gdynię: na leśnych rozdrożach w okolicy Pustek Cisowskich, Witomina, Wielkiego Kacka, czy Gołębiewa. Niektóre są nieco zniszczone, inne zostały w ostatnich latach odmalowane przez lokalnych pasjonatów historii. Część z nich została wpisana do rejestru zabytków, co zwiększa ich szansę przetrwania dla następnych pokoleń. Doceni je jednak każdy, kto spacerował po pomorskich lasach bez mapy – tak jak przed wiekami, tak i dziś wskazują wędrowcom drogę.

Dawid Gajos


Wybrana bibliografia:

T. Rembalski, Arkadia: gdyńskie letnisko przełomu XIX i XX wieku, Gdynia 2016.

M. Sikora, Gdyńskie lasy, „Gdynia, w której żyję” 11.01.2015, http://gdyniawktorejzyje.blogspot.com/2015/01/gdynskie-lasy.html, dostęp: 10.03.2022.

A.M. Grabowski, Podróż do Prus, Paryż 1859.

S. Tarnowski, Z wakacyj (Prusy Królewskie), t. II, Kraków 1894.

K. Jażdżewski, Historia lasów gdańskich. Od dóbr oliwskich i puckich do Nadleśnictwa Gdańsk, Gdynia 2016.

J.W. Wołodźko, A.W. Kafemann GmbH, „Polscy fotograficy i polskie wydawnictwa w Wolnym Mieście Gdańsku 1920-1939”, http://www.danzig.karrenwall.eu/index.php/katalog/2-uncategorised/5-awk, dostęp: 10.03.2022.


[1] A. M. Grabowski, Podróż do Prus, Paryż 1859, s. 40-42.

[2] S. Tarnowski, Z wakacyj (Prusy Królewskie), t. II, Kraków 1894, s. 32-33.

Kapelusz o ciemnobrązowej barwie, opatrzony rypsową wstążką, z lekko wywiniętym do góry rondem, został wykonany z filcu welurowego, charakteryzującego się elastycznością i miękkością. To właśnie jego połyskliwa faktura, kształt i sposób wykończenia sprawiły, że był pożądanym nakryciem głowy wśród mężczyzn w latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku.

Do dziś zachwyca nie tylko swoim zewnętrznym kształtem, ale i wewnętrznym wykończeniem. W jego środku znajduje się skórzany potnik, czyli pasek z brązowej skóry oraz jasnobeżowa podszewka, na której nadrukowano nazwę producenta Hückel Superior. Całość zwieńczono miniaturowymi herbem i medalami zdobytymi przez firmę. Poniżej widoczna jest nazwa i adres dystrybutora: „Czesław Nowacki / Gdynia / ul. Starowiejska 7”. Na skórzanym potniku powtórzono motyw herbu, składającego się z wizerunku zająca i prawdopodobnie bobra trzymających rozwinięty rulon papieru z literami „I,J,I,S”, splecionymi ze sobą. Nad nimi kapelusze, poniżej data założenia firmy, a obok nazwa rodzaju: Hückel Superior Velour. W miejscu zszywania potnika znajduje się muszka, która wskazuje prawidłowe zakładanie kapelusza.

Kapelusz pochodzi ze sklepu, zlokalizowanego niegdyś przy ulicy Starowiejskiej 7 w Gdyni. Jego właściciel, Czesław Nowacki był kupcem z branży konfekcyjno-galanteryjnej, jak również działaczem społecznym. Urodził się w 1893 roku w Boruszynie Wielkopolskim, a w Gdyni zamieszkał pod koniec lat dwudziestych XX wieku. 29 czerwca 1933 roku zamieścił ogłoszenie w „Gazecie Gdańskiej”, w którym oznajmił:

P. T. Szanownej Publiczności donoszę najuprzejmiej, że z dniem dzisiejszym otwieram przy ul. Starowiejskiej nr. 7 specjalny magazyn artykułów i galanterji męskiej / Polecając moje przedsiębiorstwo łask. uwadze, zapewniam skorą i solidną obsługę / Czesław Nowacki.

Jego zakład mieścił się w kamienicy Juliusza Hundsdorffa, który w 1927 roku poślubił siostrę Czesława – Helenę Nowacką.

Specjalnością Nowackiego, co podkreślał w ogłoszeniach, była sprzedaż kapeluszy Hückel, które sprowadzał ze skoczowskiej wytwórni, działającej od 1923 roku. Firma ta produkowała głównie kapelusze męskie w trzech rodzajach – gładkiej, welurowej i zamszowej. To właśnie ten zakład wyrobów filcowych kontynuował długoletnią tradycję fabryki Hückel Sohne, zlokalizowanej w Nowym Jiczinie, a powstałej w 1799 roku. Oprócz Skoczowa miała swoje oddziały również w Raciborzu oraz Wiedniu.

Czesław Nowacki nie tylko słynął ze sprzedaży kapeluszy, ale też z zaangażowania w życie miasta. W 1936 roku został jednym z radców Izby Przemysłowo-Handlowej w Gdyni. Był również członkiem Towarzystwa Kupców Samodzielnych, Zarządu Koła Związku Oficerów Rezerwy oraz prezesem Korporacji Kupieckiej. Sklep prowadził do wybuchu wojny w 1939 roku, kiedy to został aresztowany, a następnie zamordowany przez Niemców w lasach Piaśnicy.

Pamięć o nim przetrwała m.in. dzięki ciemnobrązowemu kapeluszowi, który znajduje się w zbiorach Muzeum Miasta Gdyni. Obiekt został przekazany przez Łucjana Hundsdorffa, syna kupca Juliusza Hundsdorffa.

Joanna Mróz

Kapelusz męski firmy „Hückel Superior Velour” pochodzący ze sklepu Czesława Nowackiego w Gdyni przy ul. Starowiejskiej 7, przed 1939 r., ze zbiorów Muzeum Miasta Gdyni, fot. Leszek Żurek

Nie na wszystkie okoliczności mamy wpływ. Rok 2022 mocno zmienił sposób działalności wielu instytucji, zwrócił uwagę całego świata na Ukrainę. Sytuacja na świecie wymaga zaangażowania się muzeum również na innych polach – niesienia wsparcia w tym trudnym czasie, zgodnie z naszym hasłem „muzeum to ludzie”. Równocześnie współistniejąca pandemia stale utrudniała dostęp do pełnej liczby naszych odbiorców ze stratą dla wielu wystaw. W obliczu tych wszystkich zmian zdecydowaliśmy się, najlepiej jak tylko potrafimy, realizować naszą misje. Informujemy, że wystawy z cyklu „Polskie Projekty Polscy Projektanci” odbywać się będą w Muzeum Miasta Gdyni w trybie dwuletnim. Już teraz zapraszamy na ekspozycję poświęcona twórczości Jakuba Szczęsnego. Otwarcie tej wystawy planujemy na lipiec 2023 roku.

Walory militarne skrawka Kępy Oksywskiej, zwanego Cyplem Oksywskim, zostały zauważone już we wczesnym średniowieczu. To właśnie w tym okresie wybudowano gród, który miał bronić mieszkańców dwóch osad zlokalizowanych na terenie dzisiejszego cmentarza Marynarki Wojennej oraz kościoła św. Michała Archanioła przy ul. Arciszewskich. Gród przestał istnieć najprawdopodobniej w okresie, z którego pochodzą pierwsze pisemne wzmianki o wsi Oksywie (I poł. XIII wieku) a wszelkie naziemne ślady wskazujące na jego istnienie zostały zatarte przez czas. Kilka wieków później potencjał militarny tego terenu został ponownie doceniony.

Stanowisko ogniowe nr 1 baterii „Canet”, wrzesień 1939 (ze zbiorów Muzeum Miasta Gdyni).

Oksywie na tle początków polskiej artylerii nadbrzeżnej

Początki polskiej artylerii nadbrzeżnej na terenie dzisiejszej Gdyni sięgają roku 1920, kiedy gdyński port istniał jedynie w sferze rozważań i mają bezpośredni związek z Pułkiem Artylerii Nadbrzeżnej w Pucku (1920-1922). W ramach Pułku zorganizowano III Dywizjon Artylerii Nadbrzeżnej z siedzibą w Oksywiu, pod który podlegała 6. bateria ciężka w Małym Kacku oraz 7. bateria ruchoma w Oksywiu. Według niektórych publikacji wymieniona 7. bateria ruchoma była zlokalizowana na Cyplu Oksywskim, aczkolwiek ta teza nie znajduje potwierdzenia w źródłach. Ze względu na brak finansowych perspektyw na rozbudowę i utrzymanie istniejącego wówczas systemu, na początku 1922 roku Pułk Artylerii Nadbrzeżnej zlikwidowano, zaś koncepcje stworzenia polskiej artylerii nadbrzeżnej do lat trzydziestych istniały jedynie „na papierze”.

Krótka historia powstania oraz podległość baterii „Canet”

Pierwszą baterię nadbrzeżną w Gdyni wybudowano na początku lat trzydziestych. Mowa o oksywskiej baterii „Canet”, która miała zapewnić obronę podejścia do portu w Gdyni. Nie bez znaczenia był również fakt, że zakupione w 1925 roku dwie francuskie armaty Canet wz. 91/92 okazały się zbyt ciężkie dla kanonierek ORP Komendant Piłsudski i ORP Generał Haller, więc szukano dla nich nowej lokalizacji. Obie armaty planowano początkowo ustawić na dwóch płaskodennych barkach lub lorach kolejowych, ale docelowo wybrano stanowiska na Cyplu Oksywskim w bezpośredniej bliskości latarni morskiej.

Plan armaty Canet wz. 91/92 uwzględniający modernizację armat z 1916 r., polegającą na obróceniu luf o 180 stopni względem podstawy. Dwie armaty tego typu stanowiły uzbrojenie baterii „Canet” i w 1939 r. broniły podejścia do portu w Gdyni (ze zbiorów Service Historique de la Défense de Châtellerault).
Uproszczony schemat oraz najważniejsze dane techniczne armaty Canet wz. 91/92 kal. 100 mm (ze zbiorów Centralnego Archiwum Wojskowego w Warszawie).

Za opracowanie projektu baterii odpowiedzialny był kapitan saper Mieczysław Kruszewski z Szefostwa Fortyfikacji Wybrzeża Morskiego, autor późniejszego projektu ufortyfikowania Wojskowej Składnicy Tranzytowej „Westerplatte”. Baterię wybudowano w latach 1931-32. W pierwszej kolejności wzniesiono stanowiska ogniowe, a w drugiej zbudowano schrony amunicyjne wraz z wyciągiem wagonikowym, służącym do transportu amunicji, na co wskazują dokumenty niemieckiego wywiadu.

Zdjęcie lotnicze wykonane przez wywiad niemiecki w trakcie budowy baterii „Canet”. Widoczne stanowiska ogniowe i wykopy pod budowe schronów amunicyjnych, 1931/32 (ze zbiorów Bundesarchiv Militararchiv Freiburg).

W początkowym okresie służby bateria „Canet” podlegała pod utworzoną w 1931 roku Kompanię Artylerii Nadbrzeżnej jako I Pluton, a w czerwcu 1935 roku wcielono ją do nowopowstałego Dywizjonu Artylerii Nadbrzeżnej w Helu jako XIII Baterię. W 1937 roku została wyłączona ze składu DAN i włączona do 1. Morskiego Dywizjonu Art. Plot. jako XI Bateria.

Opis obiektów baterii „Canet”

Oba stanowiska ogniowe baterii posiadały formę betonowych podstaw o średnicy ok. 6 m z kanałami technicznymi, do których dostęp był zapewniony przez właz o wymiarach ok. 0,85 x 0,85 m znajdujący się przy każdej z działobitni. W wąwozie przyległym do Cypla Oksywskiego wybudowano dwa schrony amunicyjne: jeden dla pocisków, drugi dla ładunków prochowych. Oba schrony miały podobną konstrukcję, co wynika bezpośrednio z analizy zdjęć archiwalnych, aczkolwiek trudno dokonać precyzyjnej rekonstrukcji schronu na pociski ze względu na duży stopień zniszczenia obiektu, dokonanego w trakcie obrony Kępy Oksywskiej we wrześniu 1939 roku. Magazyn na ładunki zachował się do dziś w dobrym stanie i posiada formę żelbetowego schronu o wymiarach 8 x 6,3 m ze ścianami zewnętrznymi grubości 0,42 m, ścianami wewnętrznymi grubości 0,1 m oraz stropem o grubości ~ 0,6 m. Główne pomieszczenie magazynowe o wymiarach 5,95 x 2,8 m otaczał wąski korytarz powietrzny o szerokości 0,6 m, zamykany drewnianymi drzwiami z dwóch stron. Do opisywanego pomieszczenia prowadził korytarz wejściowy o długości 3,45 m i szerokości 1,1 m, w którym umieszczono wnękę telefoniczną z prowadnicą na kabel. Korytarz zakończony był małym pomieszczeniem technicznym o wymiarach 1,3 x 1,1 m, przeznaczonym najprawdopodobniej na ręczny wentylator.

Rysunek schronu magazynowego na ładunki baterii „Canet”, 2022, rys. Kamil Sarapuk
Schron na ładunki baterii „Canet” współcześnie, 2022, fot. Kamil Sarapuk
Zniszczony schron na pociski baterii „Canet”, wrzesień 1939 (ze zbiorów autora).
Częściowo odbudowany po wojnie, schron na pociski baterii „Canet”, 2022, fot. Kamil Sarapuk.

Między dwoma schronami wybudowano wagonikowy wyciąg amunicyjny, który służył do transportu amunicji po zboczu wąwozu z magazynów na górną część Cypla Oksywskiego, gdzie zlokalizowane były stanowiska ogniowe. Wyciąg miał formę betonowego „koryta” o długości ok. 16 m i szerokości 1,2 m. Wewnątrz ułożono tory o rozstawie 600 mm.

Adolf Hitler i Hermann Goering przy zamaskowanym wyciągu amunicyjnym baterii „Canet” na Oksywiu, wrzesień 1939 (ze zbiorów autora).
Wyciąg amunicyjny baterii „Canet”, 2022, fot. Kamil Sarapuk.

Ostatnim obiektem fortyfikacyjnym wybudowanym dla baterii „Canet” był magazyn na podręczny zapas amunicji, wzniesiony w pobliżu stanowiska ogniowego nr 2. W trakcie walk 2 września 1939 roku baterie dozbrojono, tworząc w improwizowany sposób stanowiska dla dwóch przestarzałych armat Hotchkiss wz. 85 kal. 47 mm, które zlokalizowano po drugiej stronie wąwozu (w którym m.in. znajdowały się schrony amunicyjne baterii). W końcowym okresie służby koszary baterii stanowił budynek dawnej latarni morskiej Oksywie, wygaszonej w 1933 roku.

Wrzesień 1939 i późniejsze losy

Zachowane dzienniki bojowe jednostek Kriegsmarine (KTB) oraz sprawozdanie z walk baterii „Canet” opracowane przez chor. mar. Stanisława Brychcego pozwalają dość precyzyjnie odtworzyć przebieg walk, który szerzej będzie przybliżany w ramach projektu Gdynia Forteczna. W trakcie okupacji niemieckiej walory lokalizacji Cypla Oksywskiego zostały ponownie docenione i na terenie dawnej baterii „Canet” wybudowano baterię przeciwlotniczą Marine Flak Batterie “Oxhoft”. Stworzono cztery stanowiska ogniowe dla armat SKC/32 kal. 105 mm. Wybudowano także schron kierowania ogniem o zbliżonej konstrukcji do schronów typu Fl 184 (powszechnie budowanych dla baterii obrony przeciwlotniczej Gotenhafen), pomniejszony o część pomieszczeń. Analogicznej konstrukcji schrony powstały w Wielkim Kacku i Redłowie, jednak do dziś zachował się tylko drugi z nich.

Po wojnie w latach 1955-57 na terenie Cypla Oksywskiego wzniesiono 28. Baterię Artylerii Stałej, która uzbrojona była w cztery armaty B-34U kal. 100 mm. Dla 28. BAS wybudowano cztery stanowiska ogniowe połączone podziemnym przejściem wraz z ośmioma pomieszczeniami przeznaczonymi na komory amunicyjne. W tym celu wykorzystano dwa istniejące obiekty, które włączono do podziemnego ciągu komunikacyjnego – na jedną z komór przeznaczono przedwojenny schron na podręczny zapas amunicji baterii „Canet”, a na drugą niemiecki schron kierowania ogniem MFB “Oxhoft”. Dodatkowo zbudowano centralę artyleryjską, główny punkt kierowania ogniem połączony ze stanowiskiem dowodzenia oraz schron załogi. Na potrzeby 28. BAS zaadaptowano również przedwojenny schron na ładunki baterii „Canet” oraz rozpoczęto adaptację zniszczonego schronu na pociski. 28. BAS została rozformowana w czerwcu 1974 roku i w tym samym czasie na Cyplu Oksywskim sformowano 113. Baterię Przeciwlotniczą uzbrojoną w 6 armat kal. 57 mm, dla której wybudowano sześć stanowisk ogniowych z prefabrykowanych płyt (cztery z nich znajdowały się w miejscach stanowisk niemieckiej Marine Flak Batterie “Oxhoft”).

Do dziś zachowała się zdecydowanie większa część infrastruktury fortyfikacyjnej budowanej w latach 1931-1974. Niestety ze względu na brak odpowiedniego zabezpieczenia obiektów i terenu, na którym się znajdują, postępuje stopniowa dewastacja zabytków architektury militarnej Cypla Oksywskiego. Niewątpliwie bliskość Cmentarza Marynarki Wojennej oraz Kwatery Pamięci, gdzie pochowany jest m.in. adm. Józef Unrug, stwarza argumenty do lepszego i godniejszego zagospodarowania terenu dawnej Baterii Canet i należy wykazywać nadzieję że ten potencjał zostanie niebawem dostrzeżony.

Kamil Sarapuk

Stowarzyszenie „Wiatr od Morza” w ramach projektu „Wirtualne Oksywie 1939” tworzy wirtualną rekonstrukcję Oksywia na stan z roku 1939 r. (na chwilę przed wybuchem wojny) z przeznaczeniem na zwiedzanie w technologii wirtualnej rzeczywistości – na ilustracji modele armaty Canet wz. 91/92 oraz latarni morskiej Oksywie wykonane na potrzeby opisanego projektu.
Mauzoleum gen. Gustawa Orlicz-Dreszera, wybudowano w 1939 r. na terenie przy baterii oraz latarnia morska Oksywie, projekt Wirtualne Oksywie 1939 stowarzyszenia Wiatr od Morza.
Stanowiska ogniowe baterii Canet, projekt Wirtualne Oksywie 1939 stowarzyszenia Wiatr od Morza.

Wydarzenia i informacje Muzeum Miasta Gdyni, ul. Zawiszy Czarnego 1A, Gdynia

3.07.2022, godz. 14:00 „EkoEksperymentarium” – oprowadzanie kuratorskie po wystawie

6.07.2022, godz. 10:00 „Od deski do deski” – warsztaty stolarskie dla seniorów w tuBAZIE

6.07.2022, godz. 15:00 „Od deski do deski” – warsztaty stolarskie dla seniorów w tuBAZIE

8.07.2022, godz. 12:00 „Świetlisty lazur”  – warsztaty z tworzenia witrażu

9.07.2022, godz. 10:00 „Militarna historia Oksywia” – spacer historyczny

9.07.2022, godz. 11:00 „Jak z obrazka” – rodzinna gra miejska na temat ilustracji

10.07.2022, godz. 14:00 „Gdynia dzieło otwarte” – oprowadzanie po wystawie z  przewodnikiem

15.07.2022, godz. 12:00 „Błękit nieba” – warsztaty z tworzenia karuzeli nad łóżko

17.07.2022, godz. 14:00 „Kobiety o gdyńskim porcie” – oprowadzanie kuratorskie po wystawie „MORZE \ MIASTO \ PORT”

22.07.2022, godz. 12:00 „Szlachetność granatu” – warsztaty z tworzenia abażurów i kloszy

24.07.2022, godz. 14:00 „Gdynia dzieło otwarte” – oprowadzanie po wystawie z przewodnikiem

29.07.2022, godz. 12:00 „Głębia ultramaryny” – warsztaty w tworzenia dekoracyjnego akwarium

31.07.2022, godz. 14:00 „Artystyczne inspiracje” – oprowadzanie kuratorskie po wystawie „MORZE \ MIASTO \ PORT”

 „Chciałem malować Polskę morską, tak, jak przyrzekłem. Polskę Mestwina, Świętopełka i Przemysława, Polskę Piastów i Jagiellonów, Polskę Zygmuntów, naszą morską ojcowiznę”. Tymi słowami, po wielu latach, wybitny malarz marynista Marian Mokwa wspominał szczególne śluby, które złożył przed Bogiem w 1912 r. Przysiągł wówczas, że jeżeli Polska odzyska niepodległość, cały swój talent i życie poświęci morzu. To ślubowanie zaważyło nie tylko na jego późniejszej twórczości, ale i przyczyniło się do podjęcia decyzji o stworzeniu w Gdyni galerii, która morską historię Polski będzie promować i popularyzować.

GALERIA MORSKA

Galeria Morska, bo tak nazwał Mokwa swój salon wystawienniczy przy ul. 3 Maja w Gdyni, powstała w ciągu trzech lat (1932–1934). Artysta, mimo problemów, wzniósł ją na własny koszt. Składała się z obszernego holu, sali głównej doświetlonej górnym naturalnym światłem, przewidzianej na ok. 1000 osób, a także z mniejszej sali na piętrze, przeznaczonej na wystawy czasowe.

Uroczyste otwarcie Galerii Morskiej odbyło się 28 czerwca 1934 r. w ramach Święta Morza, celebrowanego pod hasłem „Przez morze do mocarstwa”. Budynek galerii został poświęcony przez bp Stanisława Okoniewskiego, a wstęgę uroczyście przeciął wojewoda pomorski Stefan Kirtiklis.

APOTEOZA POLSKI MORSKIEJ

Artysta zaprezentował w Galerii Morskiej cykl kompozycji historycznych Apoteoza Polski Morskiej, składający się z 44 płócien tematycznie poświęconych związkom Polski z morzem od średniowiecza po współczesność, a także prace przedstawiające sceny z życia rybaków, pejzaże morskie i widoki kaszubskie. W skład cyklu historycznego wchodziły m. in.: Bitwa pod Oliwą, Władysław IV na brzegu morskim, obrazy poświęcone wyprawom na Pomorze Chrobrego i Krzywoustego, portrety osób znaczących dla historii Pomorza, a także wizerunki polskich okrętów. Malarz poprzedził je wnikliwymi studiami w muzeach i archiwach, by na podstawie materiałów źródłowych jak najwierniej przedstawić historię Polski nad Bałtykiem.

Obrazy Mokwy dopełniały dzieła innych marynistów, m. in.: Kazimierza Jasnocha, Franciszka Szwocha, Włodzimierza Nałęcza, Mariana Szyszko-Bohusza, Antoniego Suchanka. Galeria zyskała entuzjastyczne przyjęcie, a Mokwę okrzyknięto „kapłanem piękna i sztuki”. Obok celów wystawienniczych galeria udostępniana była na wykłady, spotkania, koncerty i widowiska teatralne. Funkcjonowała w niej także sala kinowa „Lido”.

TRAGICZNY FINAŁ

Galeria istniała do wybuchu II wojny światowej, która przyniosła jej tragiczny finał. Po zajęciu Gdyni Niemcy, na oczach malarza, spalili znaczną część jego obrazów. Przetrwały jedynie prace tematycznie obojętne. Około 800 płócien wywieziono w głąb Rzeszy. Po wojnie Mokwa bezskutecznie starał się reaktywować galerię. Na podstawie szkiców, które szczęśliwie przetrwały wojnę, odtworzył część zniszczonych prac. Morzu pozostał wierny do końca.

Anna Śliwa

Gdynia to nie tylko wspaniała historia, ale przede wszystkim to ludzie. Dlatego jako Muzeum Miasta Gdyni chcemy przypominać, że za wszystkimi projektami stoi człowiek i jego pasja. Możliwość upamiętnienia Tadeusza Wendy, którego marzenia były impulsem do zbudowania gdyńskiego portu, a wraz z nim nowoczesnego miasta, jest dla nas bardzo ważna. Zainspirowani historią inżyniera-wizjonera nie boimy się mierzyć wysoko i realizować nawet najbardziej szalonych pomysłów. A takim mogłoby się wydawać stworzenie muralu z wizerunkiem Wendy. Nie baliśmy się jednak podjąć ryzyka. Przez cały czas trwania Roku Wendy wspiera nas Pani Hanna Wenda, wnuczka inżyniera. Dzieli się z nami wiedzą, ale przede wszystkim zaraża swoim niegasnącym optymizmem. Jest też z nami Port Gdynia, który niejednokrotnie wspierał Gdynię i pokazał jak ważne jest wzmocnienie tożsamości mieszkańców.

Mamy też to szczęście, że współpracujemy z niezwykle utalentowanymi, kreatywnymi artystami. Ludźmi z ogromnym doświadczeniem, nagradzanych, świadomych siebie i swojej twórczości. Wybór projektanta nie mógł być więc inny. Prace Krzysztofa Iwańskiego są doceniane na całym świecie. W jego kolażach nie ma przypadku, każda kompozycja jest ściśle przemyślana. Ta praca nie mogłaby zaistnieć w przestrzeni miejskiej, w tym sercu Gdyni, gdyby nie wspólnota budynku, która nam zaufała. Dzięki Wam, postać Tadeusza Wendy znów będzie wśród mieszkańców miasta, któremu był tak oddany. Praca nad muralem była bardzo intensywnym czasem, który przyniósł nam dużo satysfakcji. Nic tak nie cieszy, jak zobaczenie efektu wytężonej pracy całego zespołu. I za to poświęcenie, za ten brak zwątpienia w nasze siły bardzo Wam wszystkim dziękuję. Każdy taki projekt sprawia, że jako zespół Muzeum wychodzimy z niego silniejsi. Postawiliśmy sobie poprzeczkę wysoko, przed nami jeszcze wiele wyzwań, ale patrząc na muzealną grupę jestem pewna, że nie ma dla nas rzeczy niemożliwych.