Lubisz fotografować? Fascynujesz się nowoczesnością? Weź udział w konkursie fotograficznym Muzeum Miasta Gdyni „Wymiary nowoczesności Gdyni”! Od 11.08.2022 do 31.08.2022 prześlij nam autorskie zdjęcie wykonane na terenie miasta lub dostępnego powszechnie obszaru portu w Gdyni pokazujące to, co dla Ciebie jest wyznacznikiem nowoczesności w przestrzeni miasta i portu. Nagrodą dla autorów dziesięciu najlepszych prac będzie, zorganizowana dzięki uprzejmości Portu Gdynia, atrakcyjna wycieczka fotograficzna niedostępnych na co dzień terenach gdyńskiego portu. Najlepsze prace zostaną także zaprezentowane na wystawie „Wymiary Nowoczesności. Gdyni w obiektywie Henryka Poddębskiego”.

Zgłoszenia prosimy przesyłać w terminie od 11.08.2022 do 31.08.2022 na adres mailowy: zgloszeniedokonkursu@muzeumgdynia.pl

Wysłanie zgłoszenia jest równoznaczne z zapoznaniem się i akceptacją regulaminu, który dostępny jest na stronie internetowej Muzeum Miasta Gdyni www.muzeumgdynia.pl.

Regulamin konkursu fotograficznego “wymiary nowoczesności Gdyni”

§ 1. POSTANOWIENIA OGÓLNE

  1. Niniejszy Regulamin (dalej „Regulamin”) określa zasady przeprowadzenia konkursu fotograficznego „Wymiary nowoczesności Gdyni” (dalej „Konkurs”).
  2. Regulamin jest dostępny na stronie internetowej Muzeum Miasta Gdyni – www.muzeumgdynia.pl.
  3. Organizatorem Konkursu jest Muzeum Miasta Gdyni z siedzibą przy ul. Zawiszy Czarnego 1A, 81-374 w Gdyni, NIP 5860101973, będące samorządową instytucją kultury wpisaną do Rejestru Instytucji Kultury Gminy Gdynia pod numerem 2 (dalej „Organizator”).
  4. Celem Konkursu jest:

a) promowanie walorów architektonicznych miasta i portu w Gdyni,

b) rozbudzanie wśród gdynian zainteresowania historią miasta i portu,

c) zachęcenie do uprawiania turystyki na terenie Gdyni,

d) wyłonienie najbardziej oryginalnych i ciekawych fotografii mieszkańców i miłośników Gdyni.

  1. Przedmiotem Konkursu są fotografie wykonane w na terenie miasta i dostępnego powszechnie obszaru portu Gdyni
  2. Konkurs zostanie przeprowadzony za pośrednictwem strony internetowej Organizatora www.muzeumgdynia.pl.

§ 2. WARUNKI I ZASADY UCZESTNICTWA W KONKURSIE

  1. Uczestnikami Konkursu (dalej „Uczestnik”) mogą być osoby pełnoletnie, które w okresie trwania Konkursu od 11.08.2022 r. do 31.08.2022 r. prześlą na adres mailowy: zgloszeniedokonkursu@muzeumgdynia.pl zgłoszenie udziału w Konkursie razem z fotografią konkursową, której są autorem (dalej „Fotografia”).
  2. Konkurs skierowany jest do osób, które w trakcie jego trwania nadeślą Fotografię  wykonaną na terenie miasta i dostępnego powszechnie obszaru portu Gdyni pokazującą to co dla fotografującego jest wyznacznikiem nowoczesności w przestrzeni miasta i portu.
  3. Uczestnik w wiadomości e-mail (dalej „Zgłoszenie”) zobowiązany jest podać:

a) temat „Zgłoszenie udziału w konkursie – „Wymiary nowoczesności Gdyni”,

b) krótki opis (dalej „Opis”) Fotografii  wraz z podaniem i uzasadnieniem miejsca jej wykonania,

c) swoje imię i nazwisko,

d) załączyć Fotografię zgodną z tematyką Konkursu.

  1. Jeden Uczestnik może zgłosić do Konkursu od jednej do trzech Fotografii w formacie JPG lub PNG.
  2. Nie zezwala się na stosowanie fotomontaży polegających na łączeniu elementów Fotografii pochodzących z różnych plików.
  3. Przesłanie Zgłoszenia wraz z Fotografią stanowi potwierdzenie, że Uczestnik:

a) zapoznał się z Regulaminem Konkursu i akceptuje w całości jego postanowienia,

b) spełnia warunki uczestnictwa w Konkursie podane w § 2 ust. 1 Regulaminu i zgłasza swój udział w Konkursie,

c) jest autorem Fotografii i Opisu, a także przysługują mu wszelkie prawa do tej Fotografii i Opisu, które nie naruszają obowiązujących przepisów prawa, w tym praw autorskich i dóbr osobistych osób trzecich,

d) wyraża zgodę na korzystanie przez Organizatora z Fotografii i Opisu zgodnie z licencją określoną w § 5 Regulaminu,

e) wyraża zgodę na przetwarzanie przez Organizatora danych osobowych, zgodnie z § 6 Regulaminu, a także zapoznał się Informacją o przetwarzaniu danych osobowych zawartą w § 6 Regulaminu.

  1. Organizatorowi przysługuje prawo pominięcia Zgłoszenia, które zawiera dane błędne, nieprawdziwe lub niezwiązane z tematyką i założeniami Konkursu.
  2. Do Konkursu nie zostaną dopuszczone Fotografie, które:
    a) naruszają prawo obowiązujące w Polsce,
    b) naruszają prawa i uczucia osób trzecich,
    c) zawierają treści powszechnie uznane za społecznie niewłaściwe i naganne moralnie, w tym Fotografie zawierające treści obraźliwe, wulgarne, obsceniczne, nawołujące do nienawiści i przemocy,
    d) nie spełniają podstawowych wymagań technicznych lub podstawowych wymagań artystycznych,
    e) naruszają inne postanowienia zawarte w Regulaminie Konkursu.
  3. Udział w Konkursie jest dobrowolny i bezpłatny.
  1. Naruszenie Regulaminu przez Uczestnika powoduje utratę prawa uczestnictwa w Konkursie oraz utratę prawa do otrzymania nagrody.
  2. Uczestnikami Konkursu nie mogą być pracownicy Organizatora ani osoby pozostające z Organizatorem w stosunku zlecenia lub w innym stosunku prawnym, do którego stosuje się przepisy o zleceniu.

§ 3. ROZSTRZYGNIĘCIE KONKURSU

  1. Zwycięzcami Konkursu zostaną autorzy najlepszych 10 (dziesięciu) Fotografii.
  2. Zwycięzców Konkursu wyłoni w drodze głosowania pięcioosobowe Jury powołane przez Organizatora.
  3. W przypadku przesłania przez Uczestnika dwóch lub trzech Fotografii zgodnie z § 2 ust. 4, Jury może wybrać więcej niż jedną Fotografię jednego autora, jednak przysługuje mu prawo do wyłącznie jednej nagrody rzeczowej za Fotografię, która zajęła wyższe miejsce w Konkursie.
  4. Jury przy ocenie Fotografii będzie brało pod uwagę oryginalność, walory estetyczne oraz najciekawsze przedstawienie tematu współczesnych wymiarów nowoczesności w przestrzeni miasta i portu Gdyni na Fotografii.
  5. Ogłoszenie wyników Konkursu nastąpi w dniu 5.09.2022 r.
  6. Wyniki Konkursu z podaniem imienia i nazwiska autora Fotografii zostaną opublikowane na stronie internetowej Organizatora i w jego mediach społecznościowych.
  7. Decyzja Jury jest ostateczna i nie przysługuje od niej odwołanie.
  8. Zwycięzcy Konkursu zostaną powiadomieni o wygranej za pośrednictwem poczty elektronicznej na adres e-mail podany w Zgłoszeniu.

§ 4. NAGRODY W KONKURSIE

  1. Zwycięzcy Konkursu, którzy zajmą miejsce pierwsze, drugie i trzecie otrzymają następujące nagrody:

1) nagrody rzeczowe w postaci katalogu jednej z wystaw lub projektów Muzeum Miasta Gdyni,

2) zwycięskie Fotografie będą prezentowane (wyświetlane na jednym z ekranów) na ekspozycji czasowej „Wymiary Nowoczesności. Gdynia w obiektywie Henryka Poddębskiego” w czasie trwania ekspozycji, jednak nie krócej niż 6 miesięcy,

3) możliwość udziału w wycieczce po Porcie Gdynia, która zostanie zorganizowana w terminie do 15 września 2022 r. (o dokładnej dacie i godzinie wycieczki laureaci zostaną poinformowani na adres e-mail podany w Zgłoszeniu).

  • Zwycięzcy, którzy zajmą miejsca od czwartego do dziesiątego otrzymają następujące nagrody:

1) zwycięskie Fotografie będą prezentowane (wyświetlane na jednym z ekranów) na ekspozycji czasowej „Wymiary Nowoczesności. Gdynia w obiektywie Henryka Poddębskiego” w czasie trwania ekspozycji, jednak nie krócej niż 6 miesięcy,

2) możliwość udziału w wycieczce po Porcie Gdynia, która zostanie zorganizowana w terminie do 15 września 2022 r. (o dokładnej dacie i godzinie wycieczki laureaci zostaną poinformowani na adres e-mail podany w Zgłoszeniu).

  • Wydanie nagrody rzeczowej wskazanej w ust. 1 pkt 1 powyżej nastąpi w Muzeum Miasta Gdyni z siedzibą przy ul. Zawiszy Czarnego 1A w Gdyni w godzinach otwarcia Muzeum w sklepie muzealnym, w terminie 14 dni od daty wydawania nagród podanej przez Organizatora w komunikacie o wynikach Konkursu na stronie internetowej Organizatora.
  • Warunkiem udziału w wycieczcie po Porcie Gdynia, jest przekazanie Organizatorowi przez Zwycięzcę Konkursu numeru swojego dowodu osobistego lub paszportu w celu wystawienia przepustki, a także wylegitymowanie się tym dokumentem podczas wejścia na teren Zarządu Morskiego Portu Gdynia S.A. Zasady fotografowania Portu Gdynia podczas wycieczki określa Zarządu Morskiego Portu Gdynia S.A.
  • Jeżeli Zwycięzca nie odbierze nagrody rzeczowej w terminie wskazanym w ust. 3 powyżej, a także jeżeli Zwycięzca nie weźmie udziału w wycieczce po Porcie Gdynia, to traci prawo do tej nagrody i nagroda ta pozostaje do dyspozycji Organizatora.
  • Nie dopuszcza się wymiany nagród na ich równowartość pieniężną oraz przeniesienia praw do nagrody na osoby trzecie.

§ 5. LICENCJA

  1. Z dniem przesłania Zgłoszenia udziału w Konkursie, każdy Uczestnik udziela licencji na niewyłączne, nieodpłatne i nieograniczone terytorialnie korzystanie z Fotografii i Opisu przez Organizatora wraz z prawem do udzielania sublicencji (dalej „Licencja”), przez okres 18 miesięcy liczony od dnia przesłania Zgłoszenia.
  2. Organizator jest uprawniony do korzystania z Fotografii i Opisu w celach związanych z przeprowadzaniem Konkursu, organizacją ekspozycji czasowej „Wymiary Nowoczesności. Gdynia w obiektywie Henryka Poddębskiego” oraz wydarzeń towarzyszących tej ekspozycji, na stronie internetowej Organizatora i w mediach społecznościowych Organizatora, w tym w celach informacyjnych, promocyjnych i edukacyjnych.
  3. W przypadku gdy na zgłaszanych Fotografiach widnieją osoby trzecie i rozpowszechnianie wizerunku wymaga zezwolenia osoby na nim przedstawionej, Uczestnik jest zobowiązany uzyskać zgodę tych osób na rozpowszechnianie ich wizerunku i na żądanie Organizatora przedstawić taką pisemną zgodę.
  4. W przypadku zgłoszenia wobec Organizatora przez osoby trzecie jakichkolwiek roszczeń związanych z korzystaniem z Fotografii lub Opisu, w tym z tytułu naruszenia praw autorskich lub dóbr osobistych osób trzecich, Uczestnik jest zobowiązany zwolnić Organizatora z obowiązku zaspokojenia tych roszczeń i pokryje wszelką szkodę z tego tytułu.
  5. Z tytułu udzielonej licencji, korzystania na wszystkich polach eksploatacji oraz wszystkich udzielonych zgód wynikających z Regulaminu, Uczestnikowi nie przysługuje jakiekolwiek wynagrodzenie z tego tytułu, ani dodatkowe świadczenia.
  6. Udzielona przez Uczestnika Konkursu licencja, o której mowa w ust. 1 powyżej, obejmuje korzystanie z Fotografii i Opisu w całości lub w części na następujących polach eksploatacji w zakresie:

a) utrwalania i zwielokrotniania bez żadnych ograniczeń ilościowych, wszelką znaną w chwili ogłoszenia Konkursu techniką (systemie, rodzaju zapisu), w tym drukarską, reprograficzną, magnetyczną, cyfrową, elektroniczną, fotograficzną, optyczną, laserową, na wszystkich rodzajach nośników dostosowanych do danej formy zapisu,

b) wprowadzania do pamięci komputera, do sieci informatycznej, do sieci multimedialnej, w tym Internetu,

c) rozpowszechniania poprzez publiczne wystawienie, wyświetlenie, odtworzenie oraz nadawanie i reemitowanie, a także publiczne udostępnianie utworu w taki sposób, aby każdy mógł mieć do niego dostęp w miejscu i w czasie przez siebie wybranym, niezależnie od formatu, systemu lub standardu, za pomocą wizji i fonii przewodowej, bezprzewodowej oraz przez stacje naziemne i za pośrednictwem satelity.

d) dokonywania opracowania Fotografii i Opisu, w szczególności adaptacji, przeróbki, kadrowania, zmian formatu oraz na rozporządzanie i korzystanie z tego opracowania na wymienionych wyżej polach eksploatacji.

§ 6. DANE OSOBOWE

  1. Uczestnik z chwilą Zgłoszenia udziału w Konkursie wyraża zgodę na przetwarzanie przez Organizatora swoich danych osobowych podanych w formularzu zgłoszeniowym tj. imię, nazwisko, adres e-mail, w celach związanych z przeprowadzeniem Konkursu i pokonkursowej ekspozycji czasowej.
  2. Uczestnik zgłaszając swój udział w Konkursie wyraża zgodę na ujawnienie do publicznej wiadomości na stronie internetowej Organizatora, w mediach społecznościowych Organizatora, na ekspozycji czasowej „Wymiary nowoczesności. Gdynia w obiektywie Henryka Poddębskiego” i wydarzeniach towarzyszących tej ekspozycji, swoich danych osobowych tj. imienia i nazwiska w przypadku, gdy jego Fotografia zostanie nagrodzona w Konkursie.
  3. Na podstawie art. 13 Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych – dalej „RODO”) Organizator informuje, że:
  4. Administratorem Pani/Pana danych osobowych podanych zgodnie z ust. 1 powyżej jest Muzeum Miasta Gdyni z siedzibą w Gdyni (81-374), ul. Zawiszy Czarnego 1, kontakt e-mail: sekretariat@muzeumgdynia.pl
  5. Muzeum wyznaczyło Inspektora ochrony danych, z którym można się skontaktować poprzez e-mail iod@muzeumgdynia.pl lub pisemnie na adres Muzeum Miasta Gdyni z dopiskiem „Inspektor ochrony danych”.
  6. Dane osobowe obejmujące imię, nazwisko, adres e-mail, numer dowodu osobistego lub paszportu, będą przetwarzane w celach związanych z przeprowadzeniem Konkursu, w szczególności w celu: identyfikacji Uczestnika, oznaczenia i korzystania z Fotografii i Opisu, wyłonienia i publicznego ogłoszenia zwycięscy, przyznania, wydania i rozliczenia nagrody (art. 6 ust. 1 lit. a RODO) w celach związanych z Licencją, o której mowa w § 5 Regulaminu (art. 6 ust. 1 lit. b RODO), oraz w celach związanych z ewentualnym dochodzeniem lub odpieraniem roszczeń wynikających z Regulaminu, w tym z Licencji (art. 6 ust. 1 lit. f RODO).
  7. Dane osobowe przetwarzane będą przez czas trwania Konkursu, odbioru nagrody, a po jego zakończeniu przez czas związany z Licencją oraz wygaśnięciem roszczeń związanych z Konkursem oraz przez czas określony przepisami podatkowymi i przepisami dotyczącymi sprawozdawczości finansowej.
  8. Dane osobowe mogą być udostępniane podmiotom uprawnionym do uzyskiwania danych osobowych na podstawie przepisów prawa lub zawartych umów o świadczenie usług, w tym Zarządowi Morskiego Portu Gdynia S.A. Podanie danych jest dobrowolne, ale niezbędne do udziału w Konkursie, odbioru nagrody, w tym udziału w wycieczce po Porcie Gdynia, udzielenia licencji.
  9. W zakresie i z zastrzeżeniem wyjątków wynikających z przepisów prawa, w tym RODO, przysługuje Pani/Panu prawo dostępu do swoich danych osobowych, prawo ich sprostowania, usunięcia, prawo ograniczenia ich przetwarzania, prawo do przenoszenia danych, prawo do sprzeciwu oraz prawo wniesienia skargi do Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych w przypadku naruszenia przepisów o ochronie danych osobowych.
  10. Informacja dotycząca przetwarzania danych osobowych znajduje się także na stronie internetowej Muzeum Miasta Gdyni: https://www.muzeumgdynia.pl/ochrona-danych/.

§ 7. POSTANOWIENIA KOŃCOWE

  1. W sprawach nieuregulowanych Regulaminem zastosowanie mają przepisy Kodeksu cywilnego.
  2. Organizatorowi przysługuje prawo dokonywania zmian Regulaminu, które obowiązują po ich ogłoszeniu na stronie internetowej www.muzeumgdynia.pl.
  3. Ostateczne decyzje w sprawie interpretacji Regulaminu oraz w sprawach nieuregulowanych Regulaminem i dotyczących Konkursu, należą do Organizatora.
  4. Organizator nie ponosi odpowiedzialności za usługi poczty elektronicznej, z której korzystać będą osoby uczestniczące w Konkursie, w tym za problemy techniczne, powstałe w trakcie przesyłania Zgłoszeń konkursowych i wynikające z nich opóźnienia w nadejściu Zgłoszeń. Organizator nie ponosi również odpowiedzialności za szkody spowodowane podaniem błędnych lub nieaktualnych danych przez Uczestnika.
  5. Organizator nie ponosi odpowiedzialności za przesłane Fotografie oraz zastrzega sobie prawo natychmiastowej dyskwalifikacji Fotografii w przypadku uzyskania informacji o naruszeniu Regulaminu.
  6. Regulamin wchodzi w życie z dniem 10 sierpnia 2022 r.

Lato w pełni zawitało do Gdyni. Na długie dni i ciepłe wieczory Muzeum Miasta Gdyni przygotowało mnóstwo wydarzeń, zarówno na naszych wystawach jak i w terenie. Wraz ze stowarzyszeniem Wiatr od Morza zapraszamy wszystkich na podróż przez historię gdyńskiej dzielnicy Babie Doły. Pod koniec lipca oraz w sierpniu atrakcją dla miłośników architektury będą spacery architektoniczne śladami dawnej gdyńskiej społeczności żydowskiej. To jedno z wydarzeń towarzyszących wystawie Pełno ich nigdzie. Przywracanie pamięci i polskich Żydach w przestrzeni miejskiej, organizowanej w partnerstwie z Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN. Ekspozycję można podziwiać do 16.08 na Placu Wolnej Ukrainy przed Muzeum Miasta Gdyni. W malowniczym Orłowie, w przestrzeni Galerii Klif, prezentujemy wystawę LUDZIE \ MIASTO \ PORT. Z tej okazji przygotowaliśmy dla Was w jej przestrzeni cykl spotkań autorskich oraz kuratorskich. A gdy będziecie chcieli odpocząć, wytchnienie znajdziecie na wystawie MORZE \ MIASTO \ PORT, przygotowanej w partnerstwie z Portem Gdynia. To przestrzeń i dzieła sztuki, które warto podziwiać w rytmie “slow”. Usiądźcie wygodnie i rozkoszujcie się nadmorską atmosferą miasta z morza i marzeń.

Sierpień 2022

Wydarzenia i informacje Muzeum Miasta Gdyni, ul. Zawiszy Czarnego 1A, Gdynia
26.07.2022, godz. 17:00 „Żydzi w Gdyni” – spacer architektoniczny
30.07.2022, godz. 12:00 „Międzywojenni gdynianie” – wykład o różnorodnej społeczności powstającego miasta
2.08.2022, godz. 17:00 „Miejsca pełne nikogo” – warsztaty z tworzenia instalacji artystycznej upamiętniającej społeczność żydowską
3.08.2022, godz. 12:00 „Wakacje z artystami” – zwiedzanie z przewodnikiem wystawy MORZE \ MIASTO \ PORT
4.08.2022, godz. 17:00 Spotkanie autorskie wokół filmu i fotografii z Dagmarą Węgrzynowicz na wystawie „LUDZIE \ MIASTO \ PORT” w Galerii Klif
5.08.2022, godz. 13:00 „Do wyboru, do koloru” – rodzinne oprowadzanie po wystawie EkoEksperymentarium
6.08.2022, godz. 12:00 „Żydzi w Gdyni” – spacer architektoniczny
07.08.2022, godz. 14:00 „Gdyńskie lasy” – ekspozycja czasowa w przestrzeni wystawy Gdynia – dzieło otwarte
9.08.2022, godz. 12:00 „Miejsca pełne nikogo” – warsztaty z tworzenia instalacji artystycznej upamiętniającej społeczność żydowską
10.08.2022, godz. 12:00 „Wakacje z artystami” – zwiedzanie z przewodnikiem wystawy MORZE \ MIASTO \ PORT
11.08.2022, godz. 10:00 „Militarna historia Babich Dołów” – spacer historyczny
11.08.2022, godz. 15:00 „Tajemniczy obraz” – spotkanie z przewodnikiem na wystawie LUDZIE \ MIASTO \ PORT
12.08.2022, godz. 13:00 „Do wyboru, do koloru” – rodzinne oprowadzanie po wystawie EkoEksperymentarium
14.08.2022, godz. 14:00 „Mokwa – Suchanek – Baranowski” – oprowadzanie z przewodnikiem po wystawie MORZE \ MIASTO \ PORT
17.08.2022, godz. 12:00 „Wakacje z artystami” – zwiedzanie z przewodnikiem wystawy MORZE \ MIASTO \ PORT
18.08.2022, godz. 17:00 „Wokół malarstwa” – spotkanie z Izabelą Wołosiak na wystawie LUDZIE \ MIASTO \ PORT
19.08.2022, godz. 13:00 „Do wyboru, do koloru” – rodzinne oprowadzanie po wystawie EkoEksperymentarium
20.08.2022, godz. 11:00 „Magia prostych gestów” – warsztaty z malarstwa petrykiwskiego
21.08.2022, godz. 14:00 „Gdynia – dzieło otwarte” – oprowadzanie po wystawie z przewodnikiem
24.08.2022, godz. 12:00 „Wakacje z artystami” – zwiedzanie z przewodnikiem wystawy MORZE \ MIASTO \ PORT
25.08.2022, godz. 15:00 „Bolesłąw Just i jego twórczość” – spotkanie z przewodnikiem na wystawie LUDZIE \ MIASTO \ PORT
26.08.2022, godz. 13:00 „Do wyboru, do koloru” – rodzinne oprowadzanie po wystawie EkoEksperymentarium
28.08.2022, godz. 14:00 „EkoEksperymentarium” – oprowadzenie po wystawie z przewodnikiem
31.08.2022, godz. 12:00 „Wakacje z artystami” – zwiedzanie z przewodnikiem po wystawie MORZE \ MIASTO \ PORT
02.09.2022, godz. 17:00 „Artyści o gdyńskim porcie” – wykład Gabrieli Zbirohowskiej-Kościa

Pamiątki po Tadeuszu Wendzie zajmują ważne miejsce w zbiorach naszego muzeum, dokumentując życie i pracę budowniczego gdyńskiego portu. Należą do nich pieczęcie, którymi posługiwał się inżynier podczas pracy jako Naczelnik Budowy Portu w Gdyni.

Pojęcie pieczęci

Słowo pieczęć ma dwa znaczenia – pierwsze z nich odnosi się do tłoku pieczętnego (tworzywa pieczęci), za pomocą którego wykonuje się odciski, natomiast drugie dotyczy samego odcisku, będącego produktem tłoku. Pieczęć jest przede wszystkim znakiem, który identyfikuje osobę, firmę czy instytucję. Przy jej pomocy poświadczano dokumenty i korespondencję. Wyciskana była w masie plastycznej, farbie lub tuszu. Dzięki niej dokumenty zyskiwały miano ważnych i wiarygodnych.

Historia pieczęci

W starożytności pieczęci używano jako znaku własności, stwierdzały również nienaruszalność przedmiotów, np. skarbców, czy grobowców. Stosowano tłoki kamienne lub metalowe. W czasach nowożytnych do skonstruowania płytki stempla używano srebra lub mosiądzu, natomiast do uchwytu – żelaza. Już pod koniec XVIII wieku jako materiał do odciskania pieczęci upowszechnił się lak. Z czasem w miejsce ciężkich i metalowych uchwytów pojawiły się lekkie, drewniane. Mosiądz, z którego tworzono płytki stempli, należał do powszechniej stosowanych materiałów, gdyż charakteryzował się dobrymi właściwościami. Był łatwy w obróbce plastycznej i odporny na korozję. Pod koniec XIX wieku zaczęto wykonywać stemple z tworzywa sztucznego.

W naszych zbiorach

W 1920 roku utworzono Kierownictwo Budowy Portu w Gdyni, którym zarządzał inżynier Tadeusz Wenda. Z jego miejscem pracy kojarzyć należy budynek postawiony w 1928 roku przy gdyńskiej ulicy Nadbrzeżnej (obecnie ulica Waszyngtona). Początkowo mieścił biura Wydziału Techniczno-Budowlanego Urzędu Morskiego, następnie również mieszkanie i gabinet pracy inżyniera. Na potrzeby poświadczania dokumentów skonstruowano tłoki pieczętne, które uwzględniały funkcję Naczelnika Budowy Portu w Gdyni oraz faksymile – dokładną kopię podpisu. W zbiorach Muzeum Miasta Gdyni mamy trzy stemple, które używane były przez inżyniera Tadeusza Wendę w latach 20. XX wieku przy pracy w Biurze Budowy Portu. Mają drewniane uchwyty zakończone kulistymi gałkami. W centralnej ich części umieszczono znaczniki, które ułatwić miały prawidłowe ustawienie pieczęci. Dwie z pieczęci z naszych zasobów odnosiły się do Biura jako instytucji. W polu pierwszej z nich widnieje napis: BIURO NACZELNIKA BUDOWY PORTU, natomiast drugiej: NACZELNIK BUDOWY PORTU. Środkową część każdego stempla zajmuje wizerunek orła w koronie. Było to zgodne z wytyczną rządową: Pieczęcią urzędową władz i urzędów oraz zakładów, instytucji i przedsiębiorstw państwowych jest pieczęć okrągła z wyobrażeniem orła państwowego pośrodku i napisem, odpowiadającym nazwie danej władzy (urzędu, zakładu, instytucji, przedsiębiorstwa), w otoku.

Na szczególną uwagę zasługuje pieczęć z faksymile podpisu inżyniera Tadeusza Wendy. Obiekt został wykonany przez firmę Marjana Magera – wytwórnię stempli i szyldów, mieszczącą się ówcześnie przy Placu Kaszubskim 19 w Gdyni. Na blaszanym znaczniku umieszczono wypukły napis z nazwą producenta i numerem telefonu. Pokryty czarnym lakierem uchwyt cechuje się lekkością i poręcznością. W polu pieczęci widnieje napis: T.Wenda w formie odręcznego podpisu inżyniera. Z pewnością wobec ogromnej liczby dokumentów i listów wymagających poświadczania przez inżyniera każdego dnia pieczęć zawierająca jego podpis znacznie usprawniała pracę.

W 1928 roku utworzono Komitet Budowy Pomnika Zjednoczenia Ziem Polskich, którego inicjatorem był minister przemysłu i handlu – Eugeniusz Kwiatkowski. W lipcu 1928 roku ogłoszono konkurs na projekt pomnika w porcie gdyńskim: Pomnik ten, który będzie wzniesiony z dobrowolnych ofiar publicznych, ma być uczczeniem chwalebnej pamiątki dziesięciolecia odrodzenia Państwa Polskiego i zjednoczenia ziem Jego i wód oraz znakiem tężyzny i świetności Narodu Polskiego (…) Nie ma to być zatem pomnik przeszłości, lecz pomnik przyszłości. Ostatecznie pomnika nie zbudowano. Z tego okresu zachował się tłok pieczętny używany przez Tadeusza Wendę – członka komitetu. Obiekt ten, w polu pieczęci, ma napis w owalu: KOMITET LOKALNY POMNIKA ZJEDNOCZENIA ZIEM POLSKICH i części środkowej: W / GDYNI. Tekst został wytłoczony w tworzywie sztucznym.

            Cztery opisane tu obiekty przekazał do naszych zbiorów Jerzy Wenda – syn inżyniera. Pieczęcie są pamiątkami po wybitnym człowieku, projektancie i budowniczym gdyńskiego portu, dlatego też są bardzo cenne z uwagi na wartość historyczną i dokumentalną.

Joanna Mróz

← Kliknij tutaj, aby powrócić do strony “www.TadeuszWenda.pl”

Pieczęć Naczelnika Budowy Portu w Gdyni, 1921-1932, drewno, ze zbiorów Muzeum Miasta Gdyni, sygn. MMG/HM/III/8

Pieczęć z faksymilą podpisu Tadeusza Wendy, M. Mager, 1920-1929, drewno, ze zbiorów Muzeum Miasta Gdyni, sygn. MMG/HM/III/7

Gadżety na biurko

Któż z nas nie zdenerwował się, gdy w wyniku przeciągu sfrunęły mu z biurka zapisane notatkami kartki? Pozbierać je potem, poukładać w odpowiedniej kolejności – to było wyzwanie! Dziś z takim problem dotyka nielicznych. Notatki i teksty zapisujemy w plikach naszego laptopa. Dawniej do zabezpieczenia się przed utratą notatek służyły zupełnie zwyczajne, chociaż bardzo przydatne, gadżety – przyciski do papieru. Przedmioty te, w zależności od tego, z jakiego materiału były wykonane i co przedstawiały, mogły stać się ozdobą wnętrza i wprowadzać odpowiedni nastrój w pomieszczeniu. Producenci gadżetów prześcigali się w tworzeniu małych dzieł sztuki, różnych w kształcie, kolorze i przedstawieniach, w zależności od epoki. Szklane czy kryształowe odbijały światło, tworząc ciekawe refleksy. Drewniane dawały ciepło, metalowe nadawały przestrzeni powagę. Rolę przycisku pełnić mógł także, znaleziony przypadkowo, kamień naturalny o odpowiednich rozmiarach. Najczęściej przybierały one kształt kuli czy prostopadłościanu. Można także spotkać przyciski w kształcie postaci ludzkiej lub zwierzęcia. Często darowane były bliskim w podarunku. Obok zestawu do pisania i lampy do pracy, stanowiły niezbędne wyposażenie biurka. Mogły być bardziej lub mniej ozdobne czy wartościowe, ale zawsze spełniały swoją podstawową funkcję – przytrzymywały kartki papieru we właściwym miejscu i porządku. Przy czym ważna tu była ich wielkość i odpowiednia waga.

Unikatowy przycisk do papieru

Jedyny w swoim rodzaju przycisk do papieru znajduje się w zbiorach Muzeum Miasta Gdyni. Wykonany jest z lastryka. Wartość przedmiotu jest więc wyłącznie sentymentalna. Przedmiot należał do projektanta i budowniczego portu gdyńskiego, wybitnego inżyniera -Tadeusza Wendy. Stanowi go bryła sześcianu o wymiarach 7 x 7 x 7 cm, powstała wskutek wymieszania cementu z kolorowymi kamykami i żwirem. W swojej kolorystyce i fakturze przypomina lastrykowy „salcesonik”. Jego boki zostały starannie wypolerowane i jeszcze dziś czuć ich gładkość pod palcami. Jedynie nieco wyszczerbione krawędzie świadczą o upływie czasu.

Co to jest lastryko?

Lastryko, lastrico czy inaczej terazzo – to materiał budowlany, używany najczęściej we wnętrzach lub na płyty nagrobne. Znany był już w starożytności, a na masową skalę używano go we Włoszech już 700 lat temu. Jest on łatwy w produkcji, bowiem wystarcza woda, cement i kruszywo.

Sentymentalna pamiątka

Nasz betonowy przycisk pochodzi z miejsca budowy nabrzeży portowych. Dokładnie z powstałego w latach 1929 – 1932 nabrzeża Francuskiego, do którego przybijały później polskie transatlantyki. Tadeusz Wenda doglądał budowy portu osobiście. Obserwował pracę specjalistów, ale także majstrów, techników i robotników. Zawsze służył fachową pomocą, czy cenną sugestią. Zjednywał sobie tym ludzi. Skrupulatny, interesował się szczegółami. Sam kontrolował produkcję betonu, pobierając jego próbki i badając jego skład. Swym postępowaniem, fachową wiedzą budził ogromny szacunek wśród budowniczych gdyńskiego portu. Oszlifowaną betonową kostkę z placu budowy nabrzeża Francuskiego inżynier otrzymał od pracowników na pamiątkę. Był to skromny wyraz uznania dla jego wiedzy, pracowitości i rzetelności. Wenda używał jej przez wiele lat jako przycisku do papieru. Początkowo na biurku w Biurze Budowy Portu przy ul. Waszyngtona 38 w Gdyni, a po przejściu na emeryturę na biurku w domowym gabinecie. Spoglądając na pamiątkową kostkę, Tadeusz Wenda wspominał prawdopodobnie swoją siedemnastoletnią pracę przy budowie portu i nieoczekiwany dzień pożegnania Gdyni i swoich współpracowników, gdy w 1937 roku musiał przejść na emeryturę.

Tadeusz Wenda miał ogromny sentyment do tego przedmiotu, skoro zachował pamiątkę do śmierci w 1948 roku.

 

Barbara Mikołajczuk

← Kliknij tutaj, aby powrócić do strony “www.TadeuszWenda.pl”

 

Przycisk do papieru, lastryko, 1929-1932, ze zbiorów Muzeum Miasta Gdyni, sygn. MMG/HM/III/1334

Przed nami czerwiec i najprzyjemniejszy dzień w roku – dzień dziecka. 1 czerwca zapraszamy młodsze jak i starsze dzieci wraz z opiekunem na nocną grę miejską. Kto powiedział, że nauka poprzez zabawę, w dodatku późnym wieczorem, nie jest możliwa?

Na dobry początek dnia też coś przygotowaliśmy – poranna gimnastyka dla gdyńskich seniorek i seniorów odbędzie się 17 czerwca w parku nieopodal Muzeum Miasta Gdyni. W czerwcu dla wszystkich żądnych wiedzy przygotowaliśmy aż trzy wykłady: 23 czerwca – wykład Piotra Metza poświęcony Franciszkowi Walickiemu, 24 czerwca – kolejny wykład z cyklu “Perły”, tym razem o gdyńskiej architekturze niemodernistycznej, 25 czerwca – wykład Gabrieli Zbirohowskiej-Kościa o wybranych przykładach malarstwa marynistycznego w twórczości gdyńskich artystów.

Nie zabraknie też spacerów szlakiem innowacyjnych rozwiązań architektonicznych! Przed nami otwarcie nowego modułu zmiennego wystawy stałej „Gdynia – dzieło otwarte” poświęconego pamięci Tadeusza Wendy (20 czerwca). A co za nami? Zobaczcie sami fotodokumentację z uroczystości odsłonięcia pomnika budowniczego portu w Gdyni. Więcej informacji na temat inżyniera znajdziecie na naszej stronie: www.TadeuszWenda.pl.

 

CZERWIEC 2021

  • 1 VI 2021, godz. 20:00 – Gdyńska wieczorynka – nocna gra miejska dla dzieci w wieku 6 – 12 lat
    z opiekunem
  • 17.06.2021, godz. 11:00  Czołem, pora wstać! – poranna gimnastyka dla gdyńskich seniorek
    i seniorów
  • 19 VI 2021, godz. 11:00 – Cała naprzód! – rodzinna gra miejska dla dzieci w wieku 6 – 12 lat wraz z opiekunem
  • 19 VI 2021 – Listy do kucharza na m/s Artur Grottger – internetowa premiera kolekcji zbiorów Muzeum Miasta Gdyni w archiwum cyfrowym: www.gdyniawsieci.pl
  • 20 VI 2021 – Tadeusz Wenda – Człowiek i jego dzieło – nowy moduł wystawy stałej Muzeum Miasta Gdyni Gdynia – dzieło otwarte
  • 23 VI 2021, godz. 17:00 – Historia Rock’n’Rolla: Big Bit Walickiego. Tysiąc gitar nam grawykład Piotra Metza poświęcony Franciszkowi Walickiemu
  • 24 VI 2021, godz. 17:00 –  Stylowe kamienice – o gdyńskiej architekturze niemodernistycznej – wykład online, w ramach cyklu Perły
  • 25 VI 2021, godz. 16:00 – Detal z ulicy Świętojańskiej – spacer po ulicy Świętojańskiej, w ramach cyklu „Znamy się!”
  • 25 VI 2021, godz. 17:00 – Morze nasze morze – wybrane przykłady malarstwa marynistycznego w twórczości gdyńskich artystów – wykład Gabrieli Zbirohowskiej-Kościa
  • 26 VI 2021, godz. 15:00 – Pionierzy na ul. Świętojańskiej – spacer szlakiem innowacyjnych rozwiązań architektonicznych z tłumaczeniem na język migowy (PJM)

Miło nam poinformować, że projekt Muzeum Miasta Gdyni pt. Gdyńskie Perły, czyli więcej niż modernizm, otrzymał dofinansowanie ze środków Narodowego Centrum Kultury w ramach programu Kultura – Interwencje 2021. Więcej szczegółów już wkrótce.

Dziś, kiedy aparat fotograficzny większość z nas ma zawsze pod ręką, fotografowanie przestaje być postrzegane jako elitarna sztuka. Nadal jednak jest doskonałym sposobem na zatrzymanie czasu i dokumentowanie tego, co nas otacza. Szczególnie ważne są zdjęcia rodzinne. Gromadzone w pudełkach, szufladach, czy albumach. U oglądających  budzą sentyment, wywołują wspomnienia, a czasem nawet łzy.

Prezentowane fotografie pochodzą z albumu rodziny Tadeusza Wendy. Pieczołowicie przechowywane od pokoleń, chronione przed zniszczeniem w czasach wojny, są dziś inspiracją do wspomnień o dziadkach i rodzicach. Amatorskie fotografie przedstawiają rodzinę projektanta i budowniczego portu gdyńskiego podczas wspólnie spędzanego czasu. Wykonane w większości nad morzem, przypominają wakacyjne pobyty rodziny Wendy w Gdyni. Widać na nich szczęśliwe dzieci i uśmiechniętych dorosłych. Tadeusz Wenda bardzo sobie cenił wspólne chwile z rodziną. Organizował czas na wspólnym plażowaniu, spacerach po lesie, pływaniu łódką po morzu i wycieczkach samochodem za miasto.

 

← Kliknij tutaj, aby powrócić do strony “www.TadeuszWenda.pl”

Fotografia, Rodzina Tadeusza Wendy z gosposią nad brzegiem morza w Gdyni, 1927, papier, ze zbiorów prywatnych
Fotografia, Rodzina Tadeusza Wendy z gosposią nad brzegiem morza w Gdyni, 1927, ze zbiorów prywatnych

Fotografia, Tadeusz Wenda z synem Januszem i rodziną na brzegu morza, 1930-1935, papier, ze zbiorów prywatnych
Fotografia, Tadeusz Wenda z synem Januszem i rodziną na brzegu morza, 1930-1935, ze zbiorów prywatnych

Fotografia, Tadeusz Wenda z córką Marią i synem Januszem na ulicy 10 lutego w Gdyni, 1936-1937, papier, ze zbiorów prywatnych
Fotografia, Tadeusz Wenda z córką Marią i synem Januszem na ulicy 10 lutego w Gdyni, 1936-1937, ze zbiorów prywatnych

Fotografia, Tadeusz Wenda z synem Jerzym, 1928, papier, ze zbiorów prywatnych
Fotografia, Tadeusz Wenda z synem Jerzym, 1928, ze zbiorów prywatnych

Fotografia, Tadeusz Wenda z rodziną i znajomymi na gdyńskiej plaży, lato 1928, papier, ze zbiorów prywatnych
Fotografia, Tadeusz Wenda z rodziną i znajomymi na gdyńskiej plaży, lato 1928, ze zbiorów prywatnych

Fotografia, Tadeusz Wenda z rodziną na molo przystani Tymczasowego Portu Wojennego i Schroniska dla Rybaków, 1922, papier, ze zbiorów prywatnych
Fotografia, Tadeusz Wenda z rodziną na molo przystani Tymczasowego Portu Wojennego i Schroniska dla Rybaków, 1922, ze zbiorów prywatnych

Fotografia, Tadeusz Wenda z rodziną w lesie pod Chotomowem k. Warszawy, 1929, papier, ze zbiorów prywatnych
Fotografia, Tadeusz Wenda z rodziną w lesie pod Chotomowem k. Warszawy, 1929, ze zbiorów prywatnych

Fotografia, Żona Tadeusza Wendy Halina oraz synowie Janusz i Jerzy na plaży pod Kamienną Górą, 12 sierpnia 1929, papier, ze zbiorów prywatnych.
Fotografia, Żona Tadeusza Wendy Halina oraz synowie Janusz i Jerzy na plaży pod Kamienną Górą, 12 sierpnia 1929, ze zbiorów prywatnych.

Fotografia, Janusz i Tadeusz Wenda z rodziną w lesie, 1930-1935, papier, ze zbiorów prywatnych
Fotografia, Janusz i Tadeusz Wenda z rodziną w lesie, 1930-1935, ze zbiorów prywatnych

Fotografia, Rodzina Wendów podczas wakacji w Gdyni, 1928, papier, ze zbiorów prywatnych
Fotografia, Rodzina Wendów podczas wakacji w Gdyni, 1928, ze zbiorów prywatnych

 

← Kliknij tutaj, aby powrócić do strony “www.TadeuszWenda.pl”

List od małego Jerzyka do tatusia, przechowywany przez wiele dziesiątek lat w domowym archiwum, stanowi niezwykłą rodzinną pamiątkę. Pisany drukowanymi literami, niewprawną rączką dziecka, które prawdopodobnie dopiero zaczęło się uczyć pisania, odwzorowując litery z elementarza, musiał głęboko wzruszać adresata – Tadeusza Wendę.

Jerzyk był trzecim, najmłodszym dzieckiem Wendów i kiedy pisał do swego taty miał zaledwie pięć lat. W domu nazywano go Bebusiem. Tadeusz Wenda, jako projektant i kierownik budowy portu, zmuszony był zamieszkać w Gdyni. Rodzinę pozostawił w Warszawie. Odległość, jaka dzieliła małżonków nie przeszkadzała Wendzie w opiece nad bliskimi i stałym komunikowaniu się z żoną Haliną. Z licznych listów pisanych do niej, wyłania się obraz nie tylko kochającego męża, ale także troskliwego ojca. Dbałość o postępy w nauce, rozwój intelektualny i duchowy oraz zdrowie dzieci były dla Tadeusza sprawami pierwszorzędnymi. Do Warszawy jeździł nawet dwa razy w miesiącu. Latem gościł swoich bliskich w Gdyni. Organizował im czas na wspólnym plażowaniu, spacerach po lesie, pływaniu łódką po morzu i wycieczkach samochodem za miasto. To prawdopodobnie pobyt w Gdyni wspomina Jerzyk w liście do taty pytając o łódkę, którą zamazał smołą brat Janusz, najstarsze dziecko Wendów. A może to Janusz pobrudził się smołą podczas pływania łódką po morzu? W każdym razie, jakieś zdarzenie musiało mieć miejsce i było bardzo przeżywane przez dzieci, skoro nadawca listu o nim właśnie wspomina w korespondencji. Zapewne Jerzyk chciał też pochwalić się swoimi umiejętnościami w pisaniu. Nie wiemy, czy sam nauczył się odwzorowywać literki, czy nauczyła go tego mama? A może starszy brat lub siostra?

Tadeusz Wenda pielęgnował w swojej rodzinie wzorce, jakie przekazali mu rodzice. Wraz z żoną wychowywał dzieci w atmosferze miłości rodzicielskiej i wzajemnego szacunku. Przekazał im takie wartości, jak pracowitość, sumienność w nauce i pracy.

List Jerzyka jest bardzo krótki. Zawiera kilka zaledwie zdań. To także dowód na to, jak małym chłopcem był nadawca. Zaczyna go od słów: „Kochany Tatusiu!”, które wyrażają uczucie miłości do ojca. Dziś każde dziecko napisałoby podobnie. Jednak zwrot ”Całuję rączki Kochanego Tatusia”, pisany na pożegnanie, dziś uznawany jest za archaizm. Jest jednak wyrazem ogromnego szacunku małego synka dla ojca. Zawsze nazywanego w rodzinie Wendów „Tatusiem”.

Z małego chłopca Jerzyk wyrósł na inżyniera – Jerzego Wendę. Człowieka, który przejął cechy swojego ojca. Z wielkim uporem dążył do utrwalenia w pamięci społeczeństwa postaci kochanego ojca – Tadeusza Wendy. Walczył o uhonorowanie projektanta i budowniczego portu poprzez ustawienie w Gdyni pomnika. Zadanie to traktował jako misję swojego życia. Niestety zmarł nie doczekawszy się jego realizacji.  Udało się to dopiero jego córce.

29 maja 2021 roku, na pirsie Rybackim w porcie gdyńskim odsłonięty zostanie pomnik inżyniera Tadeusza Wendy.

 

← Kliknij tutaj, aby powrócić do strony “www.TadeuszWenda.pl”

List Jerzyka do Tadeusza Wendy, ok. 1929, rękopis, ze zbiorów prywatnych

List Jerzyka do Tadeusza Wendy, ok. 1929, rękopis, ze zbiorów prywatnych
List Jerzyka do Tadeusza Wendy, ok. 1929, rękopis, ze zbiorów prywatnych

 

Pisownia oryginalna.

Każdy przyznać musi, że Polska znalazła się w bardzo trudnym położeniu po wojnie światowej, gdy zamiast portu gdańskiego odzyskała tylko część wybrzeża morskiego, zabranego jej w roku 1793, o łącznej długości 154 km. (z czego na półwysep Hel przypada 80 km.).

Czynniki, którym Rząd polski powierzył sprawy morskie, dobrze jednak od początku rozumiały konieczność budowy własnego portu i miasta portowego na własnym wybrzeżu morskim, aby w ten sposób nietylko utorować sobie niezależną drogę do morza, lecz założyć nad morzem rodzimy ośrodek życia morskiego. To też myśl budowy narodowego portu morskiego była realizowana niezależnie od stosunków z Wolnym Miastem Gdańskiem i wyników konwencji polsko-gdańskiej z dnia 15 listopada 1920 roku. Do wykonania studiów portowych i projektu portu przystąpiono wczesną wiosną 1920 roku, wkrótce po objęciu przez Polskę Pomorza (10 lutego 1920 roku). Wypadki w Gdańsku i konwencja Gdańska przyśpieszyły tylko zrozumienie przez społeczeństwo konieczności budowy portu rodzimego i realizację planów jego budowy.

Pierwszą troską było wybranie najlepszego miejsca pod budowę portu. Można go było szukać na odzyskanej części wybrzeża morskiego lub na brzegach rzeki Wisły.

Idea budowy portu na rzece Wiśle, mianowicie pod Tczewem, który leży w odległości 33 km. od obecnego ujścia rzeki Wisły pod Schiewenhorst, mogła być urzeczywistniona dwojako: a) przez bezpośrednie połączenie portu w Tczewie z morzem zapomocą pogłębienia rzeki Wisły, b) przez połączenie Tczewa z morzem zapomocą kanału morskiego, przechodzącego przez terytorium Wolnego Miasta Gdańska.

Pierwszy projekt musiał upaść, ponieważ trwałe pogłębienie rzeki Wisły do rozmiarów niezbędnych dla statków morskich zapomocą bagrowania jest technicznie niewykonalne z powodu zbyt dużego spadku wód rzeki Wisły, i mogłoby być urzeczywistnione tylko zapomocą śluzowania rzeki Wisły na przestrzeni między Tczewem i jej ujściem pod Schiewenhorst, [1]*) co byłoby niezmiernie kosztowne i trudne do wykonania ze względu na wielkie zmiany poziomu wód, na rumowisko, jakie niesie Wisła, na zimowe lody i na koszty robót czerpalnych na barze przy ujściu rzeki Wisły do morza.

Drugi projekt, technicznie możliwy do wykonania, wymagałaby przekopania kanału morskiego długości 28 klm. od Tczewa do Gdańska przez terytorium wolnego miasta Gdańska. Kanał ten, który byłby właściwie przedłużeniem portu gdańskiego, nie dałby Polsce niezależnego dostępu do morza i byłby sprzeczny z interesami portu gdańskiego.

Wobec tego, że na brzegach rzeki Wisły nie można było wyobrazić sobie możliwości budowy portu morskiego, trzeba było ją szukać w odpowiedniejszym miejscu na odzyskanej części wybrzeża morskiego. Wybrzeże to jest jednak bardzo ubogie w miejsca odpowiednie do budowy większego portu. Brzegi przyległe do t. zw. otwartego morza, czyli brzegi poczynając od jeziora Żarnowieckiego do końca półwyspu Hel, mało nadawały się do budowy portu z powodu ruchu piasków, który obserwuje się na całym południowym i wschodnim brzegu Bałtyku, a jezioro Żarnowieckie, które leży przy samej granicy niemieckiej, było z tego powodu miejscem zupełnie nieodpowiednim. Brzegi zatoki puckiej również mało nadawały się do budowy głębszego poru ze względu na jej płytkość i zamarzalność.

Jedno tylko miejsce było odpowiednie do budowy większego portu na polskim wybrzeżu. Tym miejscem była dolina między t. zw. Kępą Oksywską i Kamienną Górą, gdzie leżała wówczas mała wioska rybacka Gdynia.

Teren, na którym miał powstać port gdyński, tak od strony morza jak i od strony lądu odznaczał się dużymi zaletami. Rejd naprzeciwko Gdyni uważany był od dawna za najlepszy w zatoce gdańskiej. Statki, idące do Gdańska, podczas burzy chroniły się na rejdzie gdyńskim. Rejd ten jest duży, wystarczający dla postoju kilkudziesięciu statków o największym zanurzeniu. Naturalna głębokość morza, która w odległości 1 klm. od brzegu wynosi 10 mtr., w odległości 4½ klm. od brzegu stopniowo dochodzi do 20 mtr., co pozwala statkom różnego zagłębienia wybrać miejsce najodpowiedniejsze dla postoju na kotwicy. Grunt dna morza jest kotwiczny t. zn., że trzyma dobrze kotwicę. Półwysep Hel ochrania częściowo rejd gdyński od działania wielkiej fali z otwartego morza. Ruch piasków wzdłuż brzegu jest tak nieznaczny, że zamulenia i zapiaszczenia portu nie należało się obawiać. Poza tym rejd gdyński jest najmniej zamarzalny na południowym Bałtyku.

Warunki terenu lądowego dla budowy portu w Gdyni były też korzystne. Wklęsła forma brzegu sprzyjała łatwemu wykorzystaniu przestrzeni wodnej, a wskutek znacznych naturalnych głębokości morza pogłębienie awanportu wymagało niewielkich stosunkowo robót. Koszt ich zmniejszał się jeszcze przez to, że grunt nadawał się do refulowania. Powierzchnię terenu lądowego pokrywały torfowiska głębokości około 6 mtr., a pod nimi leżał piasek.

Pierwotny projekt portu przewidywał budowę awanportu i kilku basenów wewnętrznych. Realizacja tego planu miała być wykonywana stopniowo, w ten sposób, aby przez częściowe jego urzeczywistnienie stworzyć port mniejszych rozmiarów, z tym jednak warunkiem, żeby dalszy rozwój portu był możliwy i planowy.

Budowa portu w Gdyni została rozpoczęta w końcu 1920 roku jako fragment przyszłego portu pod nazwą „Tymczasowy Port Wojenny i Schronisko dla Rybaków”. Budowa portu tymczasowego składała się z molo długości 550 mtr., idącego w kierunku wschodnim, z odgałęzieniem długości 170 mtr., idącym w kierunku północnym, które chroniło go od fali i z przystani długości 150 mtr. położonej na naturalnej głębokości morza około 7 mtr. Budowle te składały się z taniej, drewnianej konstrukcji na palach, wypełnionej kamieniem, i ukończone zostały dopiero w końcu 1923 roku z powodu trudności finansowych, jakie Polska wtedy przeżywała. 13 sierpnia 1923 roku przybił do tego portu pierwszy statek oceaniczny „Kentucky” pod flagą francuską.

Z powodu dewaluacji marki polskiej dalsze roboty przy budowie portu w Gdyni uległy pewnej zwłoce, i rozpoczęte zostały na nowo na dużą już skalę z chwilą ustabilizowania waluty i oddania robót do wykonania spółce zagranicznej pod nazwą „Konsorcjum Francusko-Polskie dla Budowy Portu w Gdyni”, dnia 24 lipca 1924 roku, do której weszły pierwotnie firmy „Société de Construction de Batignolles, Schneider Co, Société Anonyme Hersent”, oraz Polski Bank Przemysłowy we Lwowie, inż. Władysław Rummel i inż. Teodozy Nosowicz. Wspólnikami konsorcjum są: duńska firma „Hojgaard & Schultz” z Kopenhagi, która zbudowała w Gdyni wszystkie mola, łamacz fal i bulwary, oraz belgijska firma „Ackermans & Van Haaren”, która wykonała roboty czerpalne. Konsorcjum francusko-polskie do ostatniego czasu prowadzi budowę portu w Gdyni na warunkach parokrotnie zmienianych.

 

[…]

 

Konstrukcja portu gdyńskiego była swego czasu przedmiotem nieuzasadnionej krytyki ze strony prasy niemieckiej. Pisano wówczas, że port gdyński za niedługo przestanie istnieć, ponieważ zbudowany jest na piasku i że jego budowle będą podmyte, lub port zostanie przez piasek zaniesiony. Rząd Polski był tym tak zaniepokojony, że postanowił zasięgnąć opinii fachowców zagranicznych co do celowości zastosowanych w Gdyni konstrukcji i dobroci ich wykonania. Rząd polski zwrócił się mianowicie do przedstawicieli Szwecji i Norwegii, mając co do ich bezstronności szczególne zaufanie. Inżynierowie Knut E. Petterson i Möen wykonali oględziny portu gdyńskiego bardzo szczegółowo w czasie od 13 do 18 kwietnia 1931 r. i dali o jego budowie pochlebną opinię.

Straszono w prasie niemieckiej, że w porcie gdyńskim postój statków jest niebezpieczny ze względu na falę morską. Okazuje się, że głosy te były tendencyjne. Port gdyński posiada wprawdzie obszerne tereny wodne, więc podczas silnych wiatrów fala wewnątrz portu jest znaczniejsza niż w innych portach, które mają mniej obszerne baseny, ale za to manewrowanie statków w porcie gdyńskim jest łatwiejsze i obchodzi się często bez pomocy holowników. Główne wejście do portu jest otwarte i przez nie podczas wiatrów wschodnich przedostaje się częściowo do awanportu większa fala morska. Wiatry wschodnie w Gdyni nie są jednak panujące. Pewne koła interesantów portu są zdania, że, aby uniknąć przenikania do awanportu fali z zewnątrz portu, należałoby wybudować specjalny falochron przy głównym wejściu do portu.

Osobiście jestem temu stanowczo przeciwny, ponieważ, pomijając duże koszty, budowa falochronu zepsułaby istniejące proste i łatwe dziś wejście do portu dla statków oraz utrudniałaby samoczynne oczyszczanie się portu z lodów podczas zimy. Niedogodność istnienia w awanporcie większej fali morskiej zdarza się dość rzadko i amortyzuje się łatwością i dogodnością wejścia do portu w ciągu całego roku. Po przedłużeniu mola pasażerskiego, o czym wspominaliśmy wyżej, wpływ otwartego wejścia do portu na falę morską w awanporcie zmniejszy się zapewne znacznie.

Port gdyński jest niezamarzalny, a raczej najmniej zamarzalny na południowym Bałtyku. Były wprawdzie w roku 1929 takie mrozy, że i Gdynia zamarzła, ale Gdynia najdłużej podtrzymywała ruch portowy, gdyż do 11, a nawet 12 lutego, podczas gdy do sąsiedniego Gdańska ostatnie statki weszły 9 lutego, a dwa, które przybyły 10, wmarzły w lodzie przed wejściem do portu. Rok 1929 był jednak wyjątkowym rokiem, gdyż kanał kiloński, położony w cieplejszej strefie, był już niedostępny dla komunikacji od 8 lutego, tak samo jak Kilonia, Szczecin, Świnoujście i Królewiec.

 

Inż. Tadeusz Wenda, Rzut oka na warunki powstania portu w Gdyni, referat wygłoszony podczas Zjazdu Inżynierów Portowych Państw Bałtyckich i Skandynawskich w Gdyni w dniach 3-6 maja 1938 r., Zakłady Graficzne Alfons Szczuka, Gdynia 1938.

 

← Kliknij tutaj, aby powrócić do strony “www.TadeuszWenda.pl”

Fotografia, Nabrzeże Szwedzkie, 1935, papier, ze zbiorów Muzeum Miasta Gdyni, sygn. MMG/HM/II/529/2


[1] Wisła, jak wiadomo, kieruje obecnie swoje wody do Bałtyku nie naturalną drogą jak dawniej przez Gdańsk, lecz sztucznym wyprostowanym łożyskiem, przekopanym w roku 1887 i wpada do morza pod Schiewenhorst. Z dawnym korytem swym, idącym przez teren wolnego miasta Gdańska, nazywanym „martwą Wisłą” rzeka Wisła połączona jest przy pomocy śluzy, położonej w Einlage, w odległości 5 klm. od ujścia pod Schiewenhorst.

„Wizjoner i Wiatr”– tak mógłby brzmieć alternatywny tytuł pomnika Tadeusza Wendy. Powstała w skali 1,5:1  odlana z brązu rzeźba waży ok. pół tony i ma 2, 8 metra wysokości. Stoi przy ulicy Arkadiusza Rybickiego, na   Molo Rybackim, w hołdzie dla legendarnego inżyniera, twórcy i kierownika gdyńskiego portu. Autorem rzeźby jest Maciej Jagodziński-Jagenmeer. Pomnik powstał  na zlecenie Miasta Gdynia.

Rzeźbiarz wykonał pomnik we współpracy ze swoją żoną, Anetą Jagodzińską-Jagenmeer. Artystom zależało na tym, aby oddać postać Tadeusza Wendy – projektanta i wizjonera w sposób czytelny dla wszystkich. „Podstawową bazą dla określenia przestrzenności danej rzeźby – tłumaczy Maciej Jagodziński – jest dostępny materiał fotograficzny ale również doświadczenie rzeźbiarskie: znajomość anatomii, pewnego wyrazu, tego wszystkiego, co wypracowuje się w trakcie wielu lat praktyk”. Głównym źródłem inspiracji jest rzeźba realistyczna, klasyczna. Jak sam zaznacza, „realizm jest pojęciem dość szerokim i w nim można zawrzeć wiele własnych, indywidualnych wrażeń”.

Maciej Jagodziński-Jagenmeer wyjawił nam również różne technologiczne tajniki procesu twórczego przy pracy nad  pomnikiem. Pierwszym etapem było uformowanie klasycznego aktu. Po doszlifowaniu wszystkich szczegółów i przejrzeniu modelu pod kątem poprawności anatomicznej, artyści zaczęli „przyodziewać” go w formę. „Dodanie takiego elementu jak wiatr” mówi rzeźbiarz, „sprawia, iż postać wydaje się być jeszcze bardziej dynamiczna. Ma swój ruch anatomiczny, powoduje to złudzenie, iż [Tadeusz Wenda] faktycznie „stoi na wietrze”.

Przygoda duetu twórczego z rzeźbą zaczęła się już na studiach. Rozpoczynając je na Wydziale Sztuk Pięknych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, w zamyśle mieli studiowanie malarstwa. Fascynowała ich szczególnie  twórczość młodopolskiego artysty, Jacka Malczewskiego. Jednak zajęcia z rzeźby na pierwszym roku zweryfikowały plany artystów. Okazało się, że to właśnie tej dziedzinie chcieli poświęcić swoją twórczość.

Na początku zajmowali się nieco mniejszymi formami (statuetki, ławki, medalierstwo). W roku 2002 wygrali konkurs na realizację medali z okazji 200. rocznicy PZU. Jak wspomina artysta, było to pierwsze, poważne zlecenie. Jednak od roku 2010 zainteresowanie artystów kieruje się na formy wielkogabarytowe. Od tej pory biorą częstszy udział w ogólnopolskich konkursach. Realizują swoje projekty w przestrzeni publicznej. Są to głównie zlecenia samorządów lokalnych. Wśród najnowszych realizacji rzeźbiarskiego tandemu znalazły się pomnik Władysława Opolskiego w Opolu (zbliżony gabarytami do pomnika Tadeusza Wendy) oraz ławeczka Henryka Sławika w Jastrzębie Zdroju. W fazie przygotowania jest pomnik Ireny Jarockiej dla Gdańska.

Artyści mają za sobą kilka realizacji abstrakcyjnych, postrzegają je jednak bardziej jako hobby, podobnie jak portrety (ołówkowe bądź pastelowe). W przypadku większości zamówień miejskich, rzeźba  musi być figuralna, realistyczna. „I my całkiem dobrze się w tym odnajdujemy” konkluduje artysta. „Te ograniczenia nam nie przeszkadzają”. Zwrócił jednak uwagę, że już na etapie odlewu, w pomniku Tadeusza Wendy można było dostrzec sporo abstrakcji ukrytej w zawiłościach materii i draperii.

Zapytany o największe trudności i wyzwania towarzyszące procesowi twórczemu artysta stwierdził, iż każdy etap ma swoją wrażliwość i na każdym trzeba się mocno skoncentrować, gdyż jakakolwiek pomyłka pociąga za sobą poważne konsekwencje. Jednak za kwestię najistotniejszą w kontekście artystycznym rzeźbiarz uznaje opracowanie modelu w glinie. To jedyny etap, na którym można sobie pozwolić na modyfikacje i poprawki – od  niego zależy, jak  zaprezentuje się rzeźba w swoim ostatecznym kształcie. Dalszy proces polega już tylko na powtarzaniu czynności technologicznych.

Gabriela Zbirohowska-Kościa

 

 

← Kliknij tutaj, aby powrócić do strony “www.TadeuszWenda.pl”

Jan Żelewski – były pracownik Kierownictwa Budowy Portu w Gdyni w latach od 1.X.1921 r. do 31 XII.1924 r.

 

Dowiedziałem się, że w “Kierownictwie” jest wolna posada biuralisty. Złożyłem wniosek i zostałem do pracy przyjęty. W “Kierownictwie” pracowały wtedy następujące osoby: Kierownik Budowy Portu: Inżynier Tadeusz Wenda, zastępca Inżynier Eugenjusz Meyer /porucznik Wojsk Kolejowych – budujące Kolei na Helu/, zastępca Kierownika komandor p.por Inżynier Wacław Głogowski, mistrz wiertniczy Jakób Baran, Kancelista Stefan Melchinkiewicz, Jan Żelewski, woźny Władysław Czyżewski w/w pracowali w “Kierownictwie” jak budowa portu podlegała Ministerstwu Spraw Wojskowych.

Wykonawcą robót było “TRI” Towarzystwo Robót Inżynierskich w Poznaniu. Kierownikiem i współwłaścicielem tego przedsiębiorstwa był Inżynier Jan Śmidowicz.

W pierwszych miesiącach mojej pracy kanceliści, poza bieżącymi sprawami, mieli masę zaległych prac. Rozpoczęły się rozliczenia z firmą “TRI”. Rozliczenie przeprowadziło M.S.Wojsk. Dokumentacja musiała być uporządkowana przed wysłaniem. Rachunki były przeważnie wykonane w jednym egzemplarzu. Więc trzeba było sporządzać masę odpisów, zestawień itd. W tych pracach pomagał nam przez kilka tygodni jeden student z politechniki lwowskiej.

W związku z samodzielnym prowadzeniem robót przez “Kierownictwo” zwiększył się znacznie jego stan personalny, przybyli nowi pracownicy: Księgowy – kasjer Jan Żupański, księgowy materiałowy Teodor Rudzki, pracy i płacy Kazimierz Michalski, jego pomocnicy Juljusz Jurczyk, Józef Pietrzak, magazynier Józef Sokólski, technik budowlany Stanisław Stawiski, Pokorzyński, technik leśny Wiśniewski, kreślarz Józef Walczak, szachtmistrzowie Pacer, Szamałek, technik mech. i elektr. Julian Michnowski, por.maryn.

Pamiętam kilka studentów z politechniki gdańskiej i warszawskiej: Rolski, Mianowski, de Michaelis, Niezabitowski, Hartwig, Wiklinski i inni, którzy byli na praktyce.

Moja praca w “Kierownictwie”!  

Moje kwalifikacje na stanowisko kancelisty w języku polskiem były bardzo skromne, bo nigdy nie chodziłem do jakiejkolwiek szkoły polskiej. Byłem samoukiem w języku polskiem. Dzięki temu, że będąc w W.P. jako ochotnik, pracując przeszło rok w kancelarii baonowej, w tym przeszło dwa miesiące jako kierownik tej kancelarii, uzupełniłem swoje znajomości w języku polskiem i biurowości. Pozatem w początkowej fazie mojej pracy przy starszym koledze, miałem czas wciągnąć się w prace biurowe i nabyć biegłość w maszynopisaniu. (…) Kierownicy nigdy nie dyktowali do maszyny swojej korespondencji do Ministerstw i różnych Instytucji, lecz podawali brudnopisy do przepisania na maszynie.

W lecie 1922 r. przybyła mi dodatkowa praca poza biurową. Została uruchomiona na terenie portu stacja meteorologiczna, którą po przeszkoleniu obsługiwałem. Już od początku mojej pracy musiałem codziennie o godz. 9-tej odczytać z wodowskazu na molo poziom wody morza i wysokość fal. Przyrządy meteorologiczne odczytywałem trzy razy dziennie (nie wszystkie) o godz. 9-tej, 13-tej i 20-tej. Czynność była kłopotliwa w niedzielę i święta, ale wykonywałem ją sumiennie. Miałem nawet takie wydarzenie. Z zabawy tanecznej poszedł odczytać przyrządy i zastałem oświetlone biuro. W biurze byli inż. Wenda i inż. Meyer, którzy mieli spotkanie przed nagłym wyjazdem inż. Wendy do Warszawy. Była prawie godz. 20-ta i podziwiali moją punktualność i zauważyli, że byłem w stroju wieczorowym, pytali mnie skąd przyszedłem, na odpowiedź, że z zabawy u Swiercza (Centralka) to jeszcze więcej podziwiali tą obowiązkowość. (…)

Z zapisów sporządzałem okresowe zestawienia na drukach i wysyłałem do Warszewy. Za czynności meteorologiczne otrzymałem dodatek służbowy do poborów w wysokości 20%.

Zaopatrzeniowcem, o ile chodziło o zakupy w Gdańsku, był robotnik Drucks, Niemiec będący w I-szej Wojnie Światowej w szpitalu w Gdyni, zapoznał się z jedną Kaszubką i się z nią ożenił i pozostał w Polsce. Dostał takie polecenie aby w Gdańsku zakupić odpowiedniej wielkości białe płótno i oddać to malarzowi, aby wykonać napis “Własny Port – to potęga Narodu”. Transparent miał być wmotowany w bramę powitalną na poświęcenie portu. Malarz przyjął to zlecenie, ale na omówiony termin, najprawdopodobniej z pobutek patriotycznych, nie wykonał, a Drucks przyjechał z białym płótnem. Wywołało to pewną konsternację. Brama była gotowa a transparentu nie było, a pozostał tylko jeden dzień. Więc otrzymałem polecenie, aby za wszelką cenę dać wykonać ten napis. Pojechałem do Wejherowa, poszukałem malarza, który mógł ten napis na poczekaniu wykonać. Przez cały czas pracy patrzyłem malarzowi na place i w późniejszych godzinach dnia, ku zadowoleniu wszystkich przywiozłem bardzo ładnie wykonany transparent. (…) Dwa razy byłem służbowo w Warszawie. Inż. Wenda był w Warszawie i potrzebował na pewną nagłą konferencje ministerialną różne plany i zestawienia, które musiały być terminowo dostarczone, więc je dostarczyłem inż. Wendzie do Ministerstwa Przemysłu i Handlu na ul. Elektoralną nr. 2, gdzie miał swój gabinet służbowy. Drugi raz byłem w kwietniu 1923 r. i miałem polecenie stawić się do prywatnego mieszkania inżyniera na Pradze ul.???? nr. 10. Ten wyjazd był związany z uroczystością poświęcenia portu. Kupiliśmy 500 mtr. białego i 500 mtr czerwonego, wełnianego materiału na chorągwie i dużo drobiazgów dekoracyjnych oraz przywieźliśmy kilka miljonów marek z Ministerstwa.

Co do odbioru pieniędzy z P.K.K.P. w Tczewie, miałem jakoby monopol. Raz miałem wystawić delegację na innego pracownika, odezwał się inż. Wenda: “Po pieniądze do Tczewa jedzie p. Żelewski.” Po większą gotówkę na wypłatę pracowników robotników zabrałem do “noszenia” woźnego, bo proszę o tym wiedzieć, że transport pieniędzy, pobranej na podstawie delegacji z dn.28.VIII.1923r. L.dz.1268/23r. na 300 000 000.- Mk., którą jeszcze posiadam, ważył około 50 do 60 kg., do zapakowania tej gotówki były dwie większe walizki potrzebne. Bardzo kłopotliwe byty dwa pierwsze transporty. Trzeba byto przejść przez kontrole celną w Tczewie i w Gdyni. W Tczewie przechodziło się do pociągu pojedynczo przez kontrolę celną, pomimo okazania zaświadczenia celnicy nie wierzyli, że aż dwie walizki są zapełnione tylko pieniędzmi. Musiałem walizki otworzyć, zdziwili się, do takiej ilości gotówki, ale widzieli to tylko sami, bez podróżnych. Gorzej było w Gdyni, gdy wszyscy podróżni od razu wysiadali, był tłok przy stołach kontrolnych. Teraz przyszła kolejka na mnie, przedłożyłem moje zaświadczenie celnikowi, przeczytał ale nie uwierzył, że w walizkach są tylko pieniądze, podróżnych z Gdańska podejrzewali o przemyt wyrobów tytoniowych, które były wtedy tańsze jak w Polsce. Więc musiałem walizki otworzyć – i teraz nie tylko celnik te miljony wydział, ale dziesiątki pasażerów i wtedy padały takie złośliwe uwagi ze strony podróżnych: “Patrzcie, patrzcie, co on ma w tych walizkach, całą Polskę w tym porcie utopią”.

 

Jak było w Gdyni w roku 1920?

Tak jak w Biblji! (…) inicjator, jedyny projektant i budowniczy portu w Gdyni inżynier Tadeusz                     Wenda. Mając już blizko 60 lat, zostawił w Warszawie szczęśliwą rodzinę, bardzo obszerne luksusowe mieszkanie i duże miasto i przyjechał do Gdyni, gdzie był brak najelementarniejszych wygód bytowania!

Jak na 1.X.1921r. stan budowy wyglądał (…). Otoż były trzy kafary parowe firmy “TRI” i z “PUZAPP”, dźwig parowy “Osgood”, który miał pewne mankamenty, był w prawdzie samobieżny, ale na szynach i jego długie ramie było zaopatrzone tylko w hak, a nie miał takiego czerpaka do nabierania kamieni, które zostały zatopione w molo.

(…) Pracownicy mieli skromne, ale funkcjonalne warunki mieszkaniowe. Ja mieszkałem w oddzielnym baraku, gdzie było kilka “kawalerek”. Umeblowanie takiego pokoju składał z łóżka, szafa, stół, dwa krzesła i taborecik pod miednicę i co najważniejsze lampa naftowa. Piec z cegły, ale bardzo pomysłowo wykonany, w piecu była płyta kuchenna tak, że można było gotować. Żonaci mieli większe pokoje albo dwa pokoje. Pozatem pracownicy mieli kantynę, gdzie się jadło jak w b. skromnej restauracji.

Natomiast robotnicy mieszkali w dużych bardzo prymitywnych barakach w kwaterach masowych. Były dwupiętrowe prycze (…).

Opieki lekarskiej na miejscu też nie było. W latach 1921 i 1922 w Gdyni nie było miejscowego lekarza. Brzmi to jak paradoks, pomimo że nie było lekarza, przybył w roku 1922 farmaceuta p. Małecki i uruchomił aptekę na rogu ul. 10 lutego i Świętojańskiej. W tej aptece p. Małecki w zapleczu udostępnił jeden pokój, gdzie przyjmował pacjentów 2-3 razy w tygodniu Niemiec Dr. Janowitz z Wejherowa. Pierwszym stałym lekarzem w Gdyni był Dr. Skowroński, który przybył w roku 1923. Więc na budowie, gdzie w szczytowych miesiącach pracowało do 600 ludzi nie było nawet punktu sanitarnego. W magazynie było nieco materiałów opatrunkowych. (…)

Praca przy budowie portu była ciężka i niebezpieczna. W molo wbudowano conajmniej dobrych kilka tysięcy m3 budulca – sosny o wielkiej wysokości i grubości, takich okazów już się teraz w lasach nie spotyka. “Kierownictwo” miało około 20 koni, którymi zwożono to drzewo z okolicznych jak i dalszych leśnictw. Pozatem całe miesiące kursowały pomiędzy Gdynią i Ocyplem w Borach Tucholskich w ruchu wachadłowym dwa podwójne wagony, które regularnie również przywoziły dobry budulec.(…)

Najcięższa praca była jednak przy kamieniach. Kamienie pochodziły z kamieniołomów w Miechucinie. Regularnie w ruchu wahadłowym co 2 – 3-ch dni, całymi miesiącami, przychodził pociąg z około 20-tu wagonami. Pociąg musiał być na poczekaniu wyładowany, bo jechał po następny ładunek. Ten transport musiał być usunięty z blizkości toru, aby było miejsce na następny transport. Wtedy wjechał na tor dźwig “Osgood” i usuwał te duże głazy co było wielką pomocą dla robotników. Ale i to była żmudna praca, bo głazy musiały być obwiązane łańcuchami, bo dźwig nie miał pojemnika, jak teraz dźwigi mają (…).           Z biegiem czasu była cała góra kamieni na placu. Nadszedł czas, a ta cała masa kamienia została zawiezioną wąskotorową “ciuchcią” na molo i tam zatopiona. Ale kamień musi być ponownie załadowany i na molo wyładowany, ale dodatkowo rozrzucony, bo molo było szerokie. Było tego kamienia w przybliżeniu 100 000 ton. Przy pięciokrotnych operacjach 500 000 ton. Całą tą olbrzymią, ciężką prace wykonywało się gołymi rękami, bo rękawiczek ochronnych się wtedy nie znało.

Pomimo tego prymitywizmu port jednak rózł, co było najważniejsze. Molo z falochronem było wykończone. Wieża ciśnień również gotowa łącznie z instalacją wodociągową, którą założyła Firma “Rudzki i Ska” z Warszawy. Przedstawicielem tej firmy na miejscu budowy, który prowadził roboty był Inż. Śliwiński. Wieża była okazałą budowlą z czerwonej cegły licówki. i się bardzo ładnie prezentowała. Przy odbiorze, jak już było wszystko gotowe (?) komisja skrytykowała zewnętrzny wygląd wieży i orzekła, że jest to typowa budowla niemiecka i musi być otynkowana – co też nastąpiło, ale to była bardzo droga robota. (…)

Skoro tylko molo i falochron dały schronienie statkom przed falami, zadomowiły się w Gdyni jednostki naszej Marynarki Wojennej. Stale przebywały jakoby na legowisku jednostki, które nie były w stanie pełnomorskim, ale z załogami, statek “Nurek” z ekipą nurków.

Szefem tych nurków był st. bosman Sieja. Często przebywały do portu poławiacze min “Mewa” “Czajka” i “Rybitwa”. Rzadziej gościły w porcie kanonierki “Józef Piłsudski” i “Józef Haller” oraz statek pomiarowy “Pomorzanin” pod dowództwem kpt. Bramińskiego. Był też raz statek szkolny “Lwów”, który zabrał z zapasów “Kierownictwa” około 150-200 ton kamienia jako balast. Załogi tych jednostek ożywiło port i Gdynię. (…)

W dniach około 23.IV.1923 przybyły do Gdyni z oficjalną wizytą francuskie okręty wojenne “Algieren” i “Sakalaw”. Komendant i niektórzy oficerowie składali wizyty u Kapitanacie Portu a z naszej strony załogi były oficjalnie witane na sali Skwiercza. Po francusku witał ich Kapitan Portu a dłuższą mowę wygłosił aptekarz Małecki również po francusku i to bardzo swobodnie i płynnie. Jej treść musiała się marynarzom bardzo spodobać, było dużo braw i jak zakończył przemówienie słowami niech żyje “Grande Nation Francaise” to nastąpił taki żywiołowy odruch, że od braw i okrzyków się sala trzęsła, a nawet rzucali swe berety do góry. Później Francuzi się pokumali z naszymi marynarzami i na ulicach w Gdyni było bardzo wesoło.(…)

Smutna była przymusowa wizyta francuskiego frachtowca “K e n t u c k y” w tym roku u schyłku lata, który zabrał do Francji: 1800 naszych emigrantów. Była to ludność wiejska z Wielkopolski, bardzo liczne rodziny, dzieci a nawet niemowlęta oraz stosunkowo dużo mężczyzn z odznakami powstańczymi. Mówiono wówczas, że statek nie zabrał ten transport z Gdańska, bo nie został do portu wpuszczone na jego stan sanitarny. Statek by transporcie koni, a na dolnych pokładach był odór jak w stajni. Byłem na statku kilka godzin, dużo widział i rozmawiałem z emigrantami. Dr. Skowroński powiedział nam później w biurze, że w normalnych warunkach on by na taki transport w takim stanie statku nie zezwolił. Ale nie było innego wyjścia. Gdynia miała może około 1000 mieszkańców, było lato i każdy kąt byt zajęty przez letników. Więc jak przyjąć tyle ludzi, którzy już byli więcej jak dwie doby w pociągu bez regularnego zaprowiantowania.? Wiem, że mieszkańcy Gdyni im pomagali ale to była kropla w morzu. Ci biedacy, którzy musieli dla chleba opuścić ziemię ojczystą, opuszczali ją w najpotworniejszych warunkach! Ten przedłużający się transport na kolei, ten ponury statek, źle oświetlony, o trzypiętrowych rozsuwalnych pryczach i do tego ta nieprzychylna, skora do bicia i popychania załoga, sprawiło, że na statku panował b. smutny nastrój. Najsmutniejsze były momenty, jak załoga wyrzucała gwałtownie mężczyzn – ojców tych licznych rodzin, z pomieszczeń, przeznaczonych dla kobiet i dzieci, doszło blizko do buntu. Również smutny był odjazd okrętu. “Kentucky” stał przy zewnętrznej stronie molo i musiał iść rufą naprzód. Jak już maszyny pracowały, długo jeszcze trwało, nim był widoczny ruch statku. Pokład był przepełniony emigrantami, również na molo było kilka set osób, w tym dużo letników. Jak statek już wyraźnie ruszył, my z mola kiwali i życzyliśmy szczęśliwej podróży – oni na statku stali jak wryci, milczeli i nie odpowiadali na nasze kiwanie. Ten ponury nastrój udzielał się również nam na molo, zapadała grobowa cisza i bezruch wszystkich, tylko było słychać pracę maszyny. Dopiero jak statek, oddalony o około 100 mtr. od molo zaczął nawracać dziobem naprzód, padały komendy na statku przez tubę, pokład opustoszał. (…)

Dla mnie osobiście były smutne, ale chętnie wykonana wizyta albo wizyty u ciężko chorego ś.p. Antoniego Abrahama. Zanosiłem raz albo dwa “po cichu nieoficjalną” zapomogę “Kierownictwa”. Byłem również na Jego wspaniałym pogrzebie, prawie że manifestację patriotyczną. (w tej sprawie mógłbym ustnie więcej powiedzieć)

W lecie 1924r. przeszła przez Gdynię straszna wichura, ale od strony lądu. Spowodowała pewne straty w porcie. Jeden z poławiaczy min uszkodził poprzeczniki na molo na całej swej długości i przewróciła kafar przywiązanej stalową liną, o wadze 8-10 ton. (…)

Jak budowa portu po części była już prowadzona przez duńską firmę Hoygard&Schulz i holenderską Ackermanns van Haaren, jak się zapowiadał większy rozmach budowy, musiałem się niestety pożegnać z Gdynią z powodu choroby, która się potęgowała przez inne nieszczęśliwe przeżycie osobiste.

W drugiej połowie 1926 r., jeszcze raz trafiłem do Gdyni. Pracowałem w firmie spedycyjnej “Boismine” jako kasjer. Dyrektorem tego przedsiębiorstwa był hr. Żółtowski (…).

Moje wspomnienia napisałem na życzenie i wyłączny użytek Działu Historii m. Gdyni. Pisałem z pamięci – nic nie dodałem, ani nic nie upiększałem – raczej uszczuplałem. Może opisałem wydarzenia, którzy dotychczas nie były znane – albo takie, które nie były warte opisu. (…)

Pewne uznanie dla encyklopedji za to, że pod literu “W” jest następujący zapis “Wenda Tadeusz, inż. 1863-1948 projektant i budowniczy portu w Gdyni”. Również ponawiam mój pogląd wyrażony w poprzednim piśmie, że wypadałoby uczcić pamięć inicjatora, jedynego projektanta oraz budowniczego portu w Gdyni w ten sposób, aby nadać jednej większej jednostce pływającej nazwę:

“Inżynier Tadeusz Wenda”

Jan Żelewski

Grudziądz, dnia 24 kwietnia 1972 r.

Pisownia oryginalna.

 

← Kliknij tutaj, aby powrócić do strony “www.TadeuszWenda.pl”

Fotografia, Elektrownia portowa przy ul. Warsztatowej, ok. 1927, papier, ze zbiorów Muzeum Miasta Gdyni, sygn. MMG/HM/II/366/2

 

Pamiątki to przedmioty, które przypominają o osobach, wydarzeniach, miejscach. Zawierają pewien kod informacji, bez którego tracą swoje znaczenie. Może on przetrwać jedynie przez przekazywanie w formie ustnej, pisemnej lub wizualnej. Dzięki nim jesteśmy w stanie dzielić wspomnienia i pozwalać im trwać. Możemy lepiej poznać ludzi, do których dane przedmioty należały.

Wśród pamiątek po inżynierze Tadeuszu Wendzie, przekazanych do Muzeum Miasta Gdyni przez jego syna Jerzego, znajduje się obiekt wyjątkowy – mieszkowy aparat fotograficzny. Został zaprojektowany w Niemczech jeszcze przed I wojną światową. Przekazane wraz z nim negatywy szklane obrazują pierwsze lata budowy portu. Tadeusz Wenda był wybitnym inżynierem, człowiekiem z ogromną pasją, który umiał znaleźć czas również na rekreację czy sport. Jaką rolę w tak bogatym życiu odgrywał aparat? Czy był tylko narzędziem do dokumentacji pracy? Co skłoniło Wendę do zakupu właśnie tego modelu? Aby móc odnaleźć odpowiedzi musimy prześledzić specyficzny kod informacji obiektu.

Aparat Goerz Anschütz Ango

Aparat należący do inżyniera Tadeusza Wendy to model Goerz Anschütz Ango wprowadzony do produkcji w 1906 roku, wykorzystujący szybką migawkę szczelinową wynalezioną przez Ottomara Anschütza z Leszna. Produkowany był przez firmę CP Goerz w Berlinie od 1894 do 1922 roku (od 1905 roku pod nazwą Ango). Wyposażony był w obiektyw DOPP – ANASTIGMAT DORR korygujący ostrość i zniekształcenie obrazu oraz przesłonę f/6.8 czyli przepuszczającą niewielką ilość światła. Ogniskowa obiektywu, która wynosiła  135 mm, była typowa dla zdjęć plenerowych. Jest to aparat mieszkowy na płyty szklane o wymiarach 9 x 12 cm, z czołówką umocowaną na systemie nożycowym.

Korpus aparatu jest drewniany, pokryty czarną skórą. Na jednym z jego boków mieści się złożony panel sterowania, a także styk do przymocowania wężyka spustowego, który zapewniał stabilność urządzenia podczas szybkich ujęć. Przed wykonaniem zdjęcia należało ustawić szerokość szczeliny oraz prędkość opuszczania rolet, co w połączeniu dawało czas otwarcia migawki. Po przeciwnej stronie aparatu znajduje się poręczny uchwyt ułatwiający jego transport oraz gwint umożliwiający wkręcenie statywu dla ujęć pionowych. Dla poziomych zdjęć przewidziano drugi gwint w dolnej części korpusu.  U nasady wbudowano celownik Newtona z niebieskim filtrem w okularze i krzyżykiem na przedniej soczewce. Umożliwiał on określenie kadru fotografowanego obrazu i ocenę kompozycji.
Jak w większości aparatów na płyty szklane, w jego tylnej części znajduje się otwierane okienko przez które można było uzyskać podgląd zdjęcia na ekranie ze szkła matowego (tzw. matówka). Płytkę należało podmienić na właściwą kliszę szklaną przed zrobieniem zdjęcia. W czołówce aparatu znajduje się ruchomy panel obiektywu, umożliwiający jego podnoszenie i przesuwanie. Ostrość obiektywu można było dodatkowo ustawić poprzez jego przekręcanie, jest to tzw. helikalne ogniskowanie. Aparat ten cieszył się popularnością wśród fotografów prasowych na początku XX wieku.

Ottomar Anschütz zawiązując współpracę z Carlem Paulem Goerzem zapewnił firmie nie tylko wyłączność korzystania z patentu na migawkę szczelinową, ale także miał swój wkład w tworzenie aparatów o łatwej obsłudze. Sam specjalizował się w fotografowaniu szybko poruszających się zwierząt i sportowców. Wynalezienie migawki dającej czas otwarcia do 1/1000 sek. umożliwiło mu przeprowadzanie eksperymentów z fotografią obiektów w ruchu.

Produkcja aparatów Ango została wstrzymana w 1926 roku ze względu na połączenie CP Goerz z Zeiss Ikon. Był to ratunek dla firmy, wcześniej uzależnionej od kontraktów wojskowych, która zajmowała się m.in. produkcją przyrządów optycznych na potrzeby armii niemieckiej. Zgodnie z postanowieniami Traktatu Wersalskiego, na terenie Niemiec zakazano produkcji urządzeń do celów militarnych.

Fotografia Wendy

Najwcześniejsze z zachowanych zdjęć przekazanych wraz z tym egzemplarzem aparatu, wykonane zostało 29 maja 1921 roku, podczas poświęcenia rozpoczętych prac przy budowie portu tymczasowego w Gdyni. Pozostałe zdjęcia stanowią pewnego rodzaju fotoreportaż z pierwszego etapu jego budowy. Zachowanie właśnie tego materiału pozwala nam przypuszczać, że Wenda zakupił dostępny i popularny od lat aparat do celów dokumentowania swojej pracy.

Fotografie budowli i urządzeń technicznych były znane Wendzie już od czasu studiów w Instytucie Inżynierów Komunikacji w Petersburgu. Zetknął się z nimi w zbiorach rycin i atlasach dołączanych do podręczników, które powstawały na zapotrzebowanie uczelni. Jednym z nich był zbiór oprawionych dodatków do podręcznika dla kandydatów na techników i inżynierów kolejnictwa z lat 1890-1907, autorstwa profesora Leopolda Nikołaja. Zamieszczono w nim m.in. litografię wykonaną na podstawie fotografii Konrada Brandla z 1874 roku, dokumentującą budowę tzw. pierwszego mostu przy Cytadeli w Warszawie. Po uzyskaniu dyplomu, w 1890 roku Wenda został zatrudniony w Ministerstwie Komunikacji i przez następne 14 lat pracował jako inżynier kolei. Możliwe, że zetknął się wtedy z wykorzystywaniem fotografii do badania odkształceń torów kolejowych.

Początek XX wieku wiąże się z upowszechnieniem fotografii. Postęp techniki i produkowanie coraz łatwiejszych w obsłudze aparatów spowodowały, że tą dziedziną zaczęło interesować się szersze grono odbiorców, wykraczające poza zawodowych fotografów. W pierwszych latach XX wieku w stolicy Królestwa Polskiego, powstało wiele sklepów i zakładów fotograficznych, w których oprócz sprzętu można było zakupić również podręczniki. W prasie codziennej ogłaszały się składy aparatów m.in. Lebiedzińskiego na Nowym Świecie i Krakowskim Przedmieściu, mające w swojej ofercie również produkty niemieckie czy amerykańskie.

Od maja 1914 roku inżynier Tadeusz Wenda przebywał w Warszawie. Gdy w 1915 roku nastąpiła ewakuacja wojsk rosyjskich i urzędników państwowych z miasta, inżynier sprzeciwił się rozkazowi i pozostał w ojczyźnie. Przez rok pracował Komitecie Obrony Warszawy, w sekcji, która nadzorowała prace publiczne. Wtedy prawdopodobnie po raz pierwszy Wenda uczestniczył w dokumentowaniu zniszczeń, w tym mostów i fabryk, jakie pozostawili Rosjanie.

Budowa portu w Gdyni miała strategiczne znaczenie dla odradzającej się Polski, miała zmienić bieg historii. Naczelnik Budowy doskonale to wiedział i chciał jak najlepiej udokumentować pierwszy etap budowy. Dostępność fotografii, obecna w jego dorosłym życiu, skłoniła go do nabycia aparatu. Dzięki niemu mógł wykonać własny fotoreportaż, który pozwala nam dziś spojrzeć na port oczami jego twórcy.

Katarzyna Piotrowska

 

← Kliknij tutaj, aby powrócić do strony “www.TadeuszWenda.pl”

Aparat fotograficzny, C.P. Goerz, pocz. XX wieku, wyrób fabryczny, ze zbiorów Muzeum Miasta Gdyni, sygn. MMG/HM/III/9