Gdyński port sam w sobie jest ikoną i dumą dwudziestolecia międzywojennego, jednak na jego terenie znajduje się do dzisiaj kilka charakterystycznych budynków, których wizerunki ilustrują narrację o porcie wyjątkowo często. To stojące na nabrzeżu Indyjskim elewator zbożowy i kompleks przemysłowy Łuszczarni Ryżu. Jej (nieprzypadkowo) patriotyczną biało-czerwoną elewację, której iluzję zawdzięczamy zastosowaniu czerwonej cegły i białego tynku, szybko rozpoznamy nawet na wykonanej czarnym tuszem ilustracji Janusza Marii Brzeskiego, znajdującej się w zbiorach Muzeum Miasta Gdyni.

MMG/SZ/1577
Łuszczarnia Ryżu w Gdyni; Brzeski Janusz Maria, Gdynia; 1932; 25 x 18,1 cm; tusz; brystol

Po zakończeniu pewnego etapu pracy hydrotechnicznych nabrzeży, przyszedł czas na ich zabudowę. Nabrzeże Indyjskie miało być przemysłowym zapleczem nowopowstającego portu. Historia „ryżowni” zaczyna się w 1927 roku podpisaniem umowy między Ministerstwem Przemysłu i Handlu a spółką „Łuszczarnie i Młyny Krakowskie”. Budowę prowadziło gdyńskie przedsiębiorstwo „Inż. K. Krzyżanowski i S-ka” i co ciekawe to najprawdopodobniej właścicielowi firmy – Kazimierzowi Krzyżanowskiemu – zawdzięczamy projekt Łuszczarni.

Łuszczarnia to zakład przemysłowy wyposażony w maszyny służące do przeróbki nasion, głównie ryżu i grochu, które oddziela się od zanieczyszczeń, wyłuszcza i sortuje. Zakład znajdujący się w Gdyni, w skład którego wchodził także młyn, pakownia, magazyny, warsztat, budynki administracyjne i mieszkalne oraz portiernia, był ze wszech miar nowoczesny, pozwalając na obrobienie i spakowanie dziesiątek ton indyjskiego ryżu pod czujnym okiem zaledwie pięciu pracowników.

Sam projekt powstał w duchu funkcjonalizmu, czyli awangardowego prądu architektury modernistycznej. Zgodnie ze swoją nazwą, funkcjonalizm ma opierać się na nadrzędności przeznaczenia budynku. Amerykański architekt Louis Henry Sullivan nazywał to „form follow function” czyli formą podążającą za funkcją. Inne obiekty, które utrzymane są w tym nurcie, a które wybudowano w gdyńskim porcie to m.in. Olejarnia Gdyńska (nabrzeże Indyjskie) czy Chłodnia Portowa (nabrzeże Polskie).

Każda partia ryżu przechodziła w magazynie obróbkę „od ziarenka do worka” w mniej niż pół godziny. Aby cały proces obróbki i pakowania przebiegał jeszcze sprawniej i szybciej, między budynkami kompleksu Łuszczarni Ryżu poprowadzono nowoczesny taśmociąg. Kompleks Łuszczarni Ryżu, choć wpisany w 2010 roku do rejestru zabytków, nadal działa i z powodzeniem pełni swoją pierwotną funkcję.

W 1933 roku Wacław Sieroszewski w reportażu Brama na świat zachwycał się gdyńską „ryżownią” pisząc: „Pięciopiętrowa, biało-czerwona, pasiasta jej fasada z dala rzuca się w oczy […]. Jest największym tego typu przedsiębiorstwem nie tylko w Polsce, ale i w Europie”.

Widok na kompleks Łuszczarni Ryżu (Wiadomości Literackie 1937, nr 27, s. 8.)
Pracownicy Łuszczarni Ryżu w Gdyni wraz z hinduskimi marynarzami, którzy przywieźli ryż, fotografia, druk na papierze, 1928−1930, Muzeum Miasta Gdyni.

Marta Borowska-Tryczak

W zbiorach Muzeum Miasta Gdyni znajdują się trzy akwarele Stanisława Rolicza przedstawiające widoki na Grabówek. Choć powojenne, bo pochodzące z połowy lat 50. XX prace, przedstawiają m.in. Pekin – ostatnią z dzikich bieda-dzielnic, które na stałe wpisały się zwłaszcza w krajobraz przedwojennej Gdyni. Ta gdyńska “fawela”, znajdująca się na dzisiejszym Wzgórzu Orlicza-Dreszera, przetrwała blisko sto lat.

Narracja o wybudowanym niemalże od zera białym mieście i nowoczesnym porcie, dumie Polski międzywojennej, pełna jest wielkich słów i patriotycznej euforii. Przyjrzawszy się jednak uważniej można zauważyć zdecydowanie mniej widowiskową historię miasta. Pekin, Meksyk, Budapeszt czy Drewniana Warszawa – Gdynia ma w swojej historii mniej reprezentacyjne, lecz wciąż niezmiennie interesujące wątki. Jednym z nich są właśnie dzielnice biedy, będące naturalnym i znanym odpryskiem historii dynamicznego rozwoju miast i portów.

Prężny rozwój i rozbudowa miasta i portu generowała duże zapotrzebowanie na siłę roboczą. W połączeniu z doskwierającym w kraju bezrobociem, wybieranie Gdyni jako miejsca potencjalnego zatrudnienia jest zrozumiałe. Nad morze napływała ludność z najróżniejszych części kraju – zamożniejsi osiedlali się w nowoczesnym i przestronnym centrum, biedni mogli pozwolić sobie wyłącznie na dzikie budownictwo na peryferiach wzrastającego miasta.

A przyrost ludności w Gdyni w latach 20. i 30. XX był imponujący. W Pierwszym Powszechnym Spisie Ludności z 1921 roku w Gdyni zamieszkiwało 1 268 osób, podczas Drugiego Powszechnego Spisu dokonanego dekadę później było ich już 30 210. Przed wybuchem wojny, w 1939 roku, miasto liczyło ponad 120 tysięcy mieszkańców, lokując Gdynię na 12 miejscu w rankingach liczby ludności polskich miast.

Na przełomie lat 20. i 30. XX wieku w różnych częściach dzisiejszej Gdyni pojawiały się kolejne fawele: na Obłużu Stara Warszawa (ul. Cechowa, Frezerów, Unruga), w Małym Kacku obok torów kolejowych magistrali Kościerzyna-Gdynia i rzeki Kaczej Drewniana Warszawa, Leszczynki i Grabówek miały swój Pekin, a w pobliżu dzisiejszej stacji SKM na Chyloni wyrósł Meksyk. Mniej peryferyjnie, bo w okolicy ulic Śląskiej, Witomińskiej i Warszawskiej powstał Budapeszt. Najbliżej portu, wśród ulic Portowej, Węglowej, Waszyngtona, Żeromskiego i św. Piotra znalazła się Dzielnica Chińska, którą jednak ze względów estetycznych dość szybko zlikwidowano, a mieszkańców wysiedlono na Witomino i nazwano „kolonizatorami”.

Jak łatwo się domyślić nie tylko estetyka dziko budowanych enklaw była kwestią mocno dyskusyjną, kładąc się cieniem na huraoptymistycznej narracji o mieście i stojąc w sprzeczności z nowoczesną modernistyczną zabudową Śródmieścia. W 27. numerze Wiadomości Literackich z czerwca 1937 roku, Melchior Wańkowicz tak pisał o Budapeszcie:

“Stok błotnisty jakiegoś wąwozu, na którym stoją klitki z dykty, z papy, z blachy falistej, ze skrzyń, w których okrętami przywożono samochody ze starych łodzi. Nad tym dymią blaszane rurki piecyków gazowych. Uliczka wąska, błotnista, nie objęta planami zabudowy, nie zabrukowana, nie oświetlona, nie skanalizowana, korzystająca za opłatą od wiadra z pompy ulicznej wodociągowej. Teren pochyły, więc gdy deszcz pada, klitki dolne podmakają. Podłóg w nich nie ma.”

Warto wspomnieć, że na 93 baraki wchodzące w skład tej „dzielnicy” tylko 10 zostało postawionych legalnie. Paradoksalnie, mieszkanie w baraku i tak było pewnym skokiem cywilizacyjnym względem warunków, w jakich pomieszkiwali pierwsi robotnicy przyjeżdżający do Gdyni w poszukiwaniu lepszego życia. Znana jest historia Edwarda Obertyńskiego, którego pierwszym gdyńskim lokum była rura kanalizacyjna. Za dach nad głową często służyły także dawne pomieszczenia gospodarcze jak szopy czy chlewy, a niejednokrotnie pomocne okazywały się także obrócone dnem do góry łodzie rybackie. Również warunki higieniczne i sanitarne panujące w tych miejscach napawały ówczesnych przerażeniem. Brak dostępu do wody sprzyjał rozwojowi wielu chorób, m.in. duru brzusznego.

Trend likwidowania dzielnic biedy wznowiono po 1945 roku, jednak działania te nie przynosiły spodziewanych rezultatów – piętnaście lat później zabudowa Gdyni wciąż statystycznie w prawie 30% składała się z baraków czy bud.

Wraz z poprawą sytuacji materialnej mieszkańców tych enklaw, stopniowo dochodziło do ich zanikania. Ciekawym przypadkiem jest Pekin, który przetrwał niemalże sto lat. Jest to jedna z nici łączących współczesność z początkami miasta. Zasiedlone dziko przez napływających pierwszych budowniczych portu, tereny nieopodal dzisiejszej ulicy Morskiej, przez kolejne pokolenia trwały wbrew prawu i mechanice nowoczesności. Kres położyła im paradoksalnie ta właśnie nieunikniona nowoczesność, którą budowali przodkowie obecnych mieszkańców Pekinu, a która obecnie, pod postacią rynku deweloperskiego, upomniała się o atrakcyjne i dobrze skomunikowane tereny niedaleko centrum „białego miasta”.

Tekst: Marta Borowska-Tryczak

Poniżej obrazy:

MMG/SZ/614

Stanisław Rolicz, Gdynia Grabówek I z cyklu Szkice gdyńskie, 1955, akwarela, tusz, papier

MMG/SZ/615

Stanisław Rolicz, Gdynia Grabówek II z cyklu Szkice gdyńskie, 1955, akwarela, tusz, papier

MMG/SZ/616

Stanisław Rolicz, Gdynia Grabówek III z cyklu Szkice gdyńskie, 1955, akwarela, tusz, papier

 

Pan Jerzy Stanisław Fic to gdynianin, który od wielu lat dzieli się z Muzeum Miasta Gdyni swoimi wspomnieniami rodzinnymi, licznymi wierszami oraz cennymi historycznymi materiałami dotyczącymi Gdyni – zarówno z okresu pierwszych lat po uzyskaniu praw miejskich jak i z czasów powojennej rozbudowy naszego krajowego “okna na świat”. Na naszej wystawie stałej “Gdynia – dzieło otwarte” można podziwiać maszynę do szycia z jego rodzinnego domu, w planach jest również ekspozycja unikatowych materiałów z warsztatu stolarskiego jego ojca.

Rodzina Fic od 1927 mieszka w Gdyni. Nestor rodu, Karol Fic, był mistrzem ciesielskim i stolarzem, pracował przy budowie portowych falochronów i nabrzeży. Był współbudowniczym obiektów takich jak: budynek Poczty Polskiej przy ul. 10 Lutego, liczne wille w dzielnicach Orłowo i Kamienna Góra, budynek Banku Polskiego. Wraz z małżonką Heleną Fic byli rodzicami siódemki dzieci, których wychowali w duchu patriotyzmu i wielkiej miłości do Gdyni.

Jerzy Stanisław, szóste dziecko Państwa Fic, był marynarzem związanym z Zarządem Portu w Gdyni (do roku 1970) oraz kierownikiem placówek WPHW i WPHS. Jego pasją oraz powołaniem stała się poezja, której pierwsze próby podejmował już podczas służby wojskowej. Jest autorem ponad setki wierszy o tematyce lokalnej, patriotycznej oraz marynistycznej, opublikowanych w takich tomach jak m.in “Gdynia rośnie razem z nami” oraz “Niczego tak wielkiego nie pragnę”. W dobie pandemii jest wciąż aktywnym poetą i podzielił się z nami swoim najnowszym dziełem pt. “Na pierwszej linii frontu”.

 

NA PIERWSZEJ LINII FRONTU

Ratownicy pogotowia,

W kombinezonach i goglach,

W rękawiczkach i maseczkach,

Wnoszą chorych na noszach;

Do izb szpitali zakaźnych,

Ze złym „Korona – wirusem”,

Jak strażacy są odważni,

Czynią to nie pod przymusem;

W białych kitlach, od stóp do głów,

Pielęgniarki i lekarze,

Resztkami sił, padają z nóg,

W maskach kryją smutne twarze.

Mało jest ich na oddziałach,

Zarażonych bardzo wielu,

Ochotników szuka władza,

Pośród lekarzy seniorów.

Kilku jest politykami,

Lecz nie widać w nich ochoty,

Kryją się za spraw aktami,

Euro bliższe im i złoty.

Jak pokonać tą zarazę,

W Unii niemoc, brak pomocy,

Głowi się rząd i lekarze,

Kiedy wirus żywot skończy?

Jerzy Stanisław Fic

Gdynia – 28.03.2020 r.

Jerzy Stanisław Fic

 

Fot. Maszyna do szycia rodziny Ficów, 1938, fot. Monika Zakroczymska, MMG

Rzeczywistość prozaiczna, stanowiąca nieodłączną część naszego życia. Ciche bohaterki dbające o komfort domowego zacisza. Wykonujące prace codzienne, rutynowe, niekiedy bardzo mozolne i uciążliwe. Takiego przekazu możemy się dopatrzeć w obrazie Kobieta w kuchni Wacława Szczeblewskiego z 1914 roku.

Wacław Szczeblewski zasłynął m.in. jako założyciel pierwszej Pomorskiej Szkoły Sztuk Pięknych oraz twórca licznych polichromii do wnętrz sakralnych i świeckich. Malował także obrazy. Wśród nich odnaleźć można obrazy o nastroju kameralnym, skupiające się na osobach anonimowych, ukrytych w czterech ścianach swoich domostw i oddających się różnym czynnościom.

Przedstawiona na obrazie Wacława Szczeblewskiego kobieta odziana jest w charakterystyczny, domowy strój – luźną, niekrępującą ruchy bluzę, szeroką spódnicę i fartuch. Portretowana ukazana została w momencie wykonywania dosyć prozaicznej czynności – czyszczenia ściereczką obszernej, mosiężnej miednicy. Stopy oparte są na małym stołeczku. Sama scena rozgrywa się w przestrzeni kuchennej. Widniejąca naprzeciwko, drewniana komoda ze zlewozmywakiem i poustawianym na niej innymi przedmiotami sugeruje, iż kobieta oddaje się temu zajęciu od dłuższego czasu. Zarówno sylwetka jak i wyraz twarzy portretowanej świadczą o maksymalnym skupieniu i oddaniu się pracy. Status kobiety nie jest nam znany. Może to być równie dobrze służąca, jak i sama gospodyni, porządkująca swoje domostwo.

Obraz ten przestawia typową scenę z życia toczącego się w czterech ścianach. W tematyce takiej lubował się m.in. słynny francuski impresjonista, Edgar Degas. W niektórych jego pracach głównymi bohaterkami są często kobiety oddane ciężkiej, mozolnej pracy (prasowaczki, szwaczki). Prozę życia codziennego przedstawiali także malarze wieków wcześniejszych. Przykładem może być chociażby obraz „Mleczarka” Jana Vermeera, przedstawiający kobietę w skupieniu przelewającą mleko do dzbanka.

Szczeblewski zaprasza nas „za kulisy”, do świata wewnętrznego, mniej widocznego i może trochę mniej spektakularnego. Oddaje za to dyskretny hołd poszczególnym członkom rodziny i ich służącym, którzy poprzez swoją wytężoną pracę codziennie dbają o ognisko domowe.

Warto dodać, iż obraz ów należał do cyklu wielkoformatowych prac olejnych ukazujących kobiety przy różnych zajęciach domowych (m.in. przedstawiające praczkę, kobietę przy modlitwie i kobietę obierającą ziemniaki). Cykl ten powstał jeszcze za czasów studenckich, na drezdeńskiej uczelni. Niestety oleje zaginęły w wojennych zamieszkach- niektóre z prac znane są tylko ze szkiców i archiwalnych zdjęć (przechowywanych w zbiorach Muzeum Miasta Gdyni). Z okresu studiów zachowały się również zdjęcia pracowni, świadczące o istnieniu tychże prac w wersji olejnej. Tytułowa Kobieta w kuchni zachowała się jako praca olejna i jako przeprócha- szkic z dziurkami, ułatwiający przeniesienie kompozycji na płótno).

Gabriela Zbirohowska-Kościa

Obraz Kobieta w Kuchni Wacława Szczeblewskiego ze zbiorów Muzeum Miasta Gdyni

Wszechstronnie utalentowany, zajmującymi się różnymi dziedzinami artystycznymi Janusz Maria Brzeski rozwijał swoją aktywność twórczą zarówno w Polsce jak i zagranicą. Wykonał także grupę prac o tematyce gdyńskiej i morskiej, w tym cykl Orłowo Morskie, do którego zalicza się m.in. obraz Bez Tytułu (Orłowo Buduje się) przedstawiający tereny Orłowa.

Janusz Maria Brzeski urodził się 17 lutego 1907 roku w Warszawie. Studia odbył w Szkole Sztuk Zdobniczych i Przemysłu Artystycznego w Poznaniu pod kierunkiem prof. Jana Wronieckiego, który zapoznał go z technikami graficznymi. W roku 1925 został stypendystą i przez jakiś czas przebywał za granicą, we Włoszech i we Francji. W roku 1929, w Wielkopolskim Związku Artystów Polskich miała miejsce jego debiutancka wystawa. W czasie swojego drugiego pobytu w Paryżu zetknął się z nową techniką druków rotograwiurowych, znalazł zatrudnienie w redakcji tygodnika „Vu”. Miał też swój wkład w produkcję filmów „Paramount”. W roku 1930 powstała teka drzeworytów – collage’ów Sex, inspirowanych francuskim surrealizmem. W tym samym roku Brzeski powrócił do Polski.

Janusz Maria Brzeski był artystą bardzo aktywnym, realizującym się w wielu dziedzinach sztuki, takich jak film, fotografia artystyczna i grafika. W Krakowie trudnił się m.in. pracą redakcyjną i oprawą plastyczną czasopism, brał też czynny udział w różnych wydarzeniach kulturalnych miasta. Zdobył uznanie swoimi wybitnymi osiągnięciami w kręceniu filmów awangardowych i eksperymentalnych. Jego fotografie i fotomontaże wykazują silne wpływy konstruktywizmem. Inspiracje czerpał także z twórczości amerykańskiego fotografika i reżysera, Mana Raya. W 1945 roku objął stanowisko naczelnego grafika tygodnika „Przekrój”.

Namalowany w 1934 roku obraz Bez Tytułu (Orłowo buduje się) pochodzi z cyklu Orłowo Morskie. Namalowany został techniką gwaszu na kartonie. Przedstawia on bliżej niezidentyfikowany, częściowo ogrodzony, prostokątny budynek z czerwonej cegły, z rosnącym przed nim, pozbawionym gałęzi drzewem z gęstą koroną oraz elektrycznym słupem, którego linie biegną ukośnie przez górną partię obrazu. Widoczny w tle ciemny pas oraz schematycznie nakreślone kontury budynków to prawdopodobnie fragment morza oraz zabudowania portowe.

Obraz ten wraz z pozostałymi ośmioma obrazami Janusza Marii Brzeskiego zaprezentowany został na wystawie Gdynia-Tel Awiw w muzeum POLIN w Warszawie. Wystawa ta miała na celu m.in. ukazanie pewnych konkretnych aspektów łączących obydwa nadmorskie miasta (nowoczesne kurorty, modernizm w architekturze, jej minimalizm, upodobanie do białego koloru w budynkach, wspólna historia). Prace te przedstawiające m.in. opalających się turystów i mieszkańców, budynki gdyńskiego portu, znakomicie wpisują się w tematykę miasta Gdyni i jej silnego związku z morzem.

Gabriela Zbirohowska-Kościa

 

Obraz Bez Tytułu (Orłowo Buduje się) Janusza Marii Brzeskiego ze zbiorów Muzeum Miasta Gdyni

Obraz Bez Tytułu (Orłowo Buduje się) Janusza Marii Brzeskiego ze zbiorów Muzeum Miasta Gdyni

Wszystkim Partnerom, Darczyńcom i Sympatykom, składamy życzenia spokojnych i radosnych Świąt Wielkanocnych!
Pracownicy Muzeum Miasta Gdyni

W związku z decyzją Prezydenta Gdyni ws. zagrożenia koronawirusem informujemy, że Muzeum Miasta Gdyni pozostaje zamknięte do odwołania. W kwietniu nie są przewidziane oprowadzania kuratorskie oraz inne wydarzenia towarzyszące aktualnym wystawom.

Mamy nadzieję, że uda nam się jak najszybciej otworzyć planowaną wystawę “Gdynia – Tel Awiw” oraz, że już niebawem powrócimy do Państwa z bogatą ofertą historyczną oraz edukacyjną. W tym czasie w naszej instytucji prowadzone są prace inwentaryzacyjne oraz archiwizacyjne. Zapraszamy do śledzenia naszego archiwum cyfrowego www.gdyniawsieci.pl, gdzie zamieszczamy na bieżąco nowe kolekcje fotografii i obiektów oraz nasze media społecznościowe, w których publikujemy materiały przygotowane przez nasze dział historyczny, ośrodek edukacji oraz dział sztuki.

W związku z decyzją Prezydenta Gdyni ws. zagrożenia koronawirusem informujemy, że Muzeum Miasta Gdyni pozostanie zamknięte dla odwiedzających od 11 marca 2020 roku do odwołania. Wydarzenia zaplanowane do końca marca zostają odwołane.

Z przyjemnością informujemy, że projekty wystaw w Muzeum Miasta Gdyni pt.: „Janusz Kaniewski. Polskie Projekty Polscy Projektanci” oraz “Legenda Radmoru” otrzymały dofinansowanie Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach programu “Wspieranie działań muzealnych”.

Celem projektu „Janusz Kaniewski. Polskie Projekty Polscy Projektanci” jest promocja polskiego wzornictwa.

 

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury,
Dziedzictwa Narodowego i Sportu

W tym miesiącu zaskoczymy zwiedzających nową ekspozycją, która w interesujący, nierzadko nowatorski sposób połączy dwa bardzo odległe z pozoru miasta. „Gdynia – Tel Awiw” to nowa wystawa czasowa, która zainteresuje nie tylko miłośników miasta, ale też wszystkich pasjonatów architektury i historii. Wernisaż odbędzie się 27.03 o godz. 18:00.

Zanim jednak otworzymy nową wystawę czasową, przygotowaliśmy szereg wydarzeń dla fanów muzyki, literatury i fotografii. Wraz z Miastem Gdynia oraz Festiwalem Soundedit zapraszamy na serię spotkań dotyczących procesu tworzenia muzyki. Podczas pierwszego wydarzenia (17 marca) uczestnicy wezmą udział w projekcji filmu „Here Is What Is” oraz w spotkaniu z Leszkiem Biolikiem i Maciejem Werkiem. Wspólnie spróbujemy odpowiedzieć na pytanie: kim jest producent muzyczny?

W marcu po raz kolejny odwiedzi nas Agnieszka Pajączkowska, którą pamiętamy z wystawy „Co widzisz?”, prezentowanej w Muzeum Miasta Gdyni w 2018 roku. Tym razem autorka przyjedzie do nas ze swoją nową książką, która powstała jako rezultat kilku lat pracy nad poruszającym projektem „Wędrowny Zakład Fotograficzny”. Agnieszka Pajączkowska zabierze nas na pogranicze – do miejsc zapomnianych, gdzie „trud większy i losy powikłane”, do świata małomiasteczkowych podwórek i osobistych historii. Na spotkanie zapraszamy przede wszystkim miłośników fotografii, podróży i niezwykłych przygód.

Tradycyjnie już zapraszamy na liczne oprowadzania kuratorskie, cieszące się ogromną popularnością zajęcia dla dzieci z cyklu „Dzień Rodzinny”, „Muzealne zmysły” oraz liczne zajęcia i wykłady dla seniorów.

Bądźcie z nami!

 

MARZEC 2020

  • 1 III 2020 – godz. 14:00 – Oprowadzanie po wystawie Gdynia – dzieło otwarte.
    Prowadzenie: Anna Śliwa
  • 5 III 2020 – godz. 17:00 – Już widziane: Bulwar Nadmorski – wykład. Prowadzenie: Elżbieta Malec
  • 8 III 2020 – godz. 14:00 – Oprowadzanie po wystawie Dawno temu nad Bałtykiem. Gdynia lat 20. XX wieku w obiektywie Romana Morawskiego. Prowadzenie: Katarzyna Piotrowska
  • 10 III 2020 – godz. 17:30 – Dźwigacze historii – warsztaty modelarskie dla dorosłych. Prowadzenie: tuBAZA
  • 15 III 2020 – godz. 14:00 – Oprowadzanie po wystawie Gdynia – dzieło otwarte.
    Prowadzenie: Marta Borowska
  • 17 III 2020 – Soundedit prezentuje w Gdyni. Ze względu na ograniczone miejsce prosimy o wcześniejszą rezerwację mailowo: m.kraszewska@gdynia.pl lub telefonicznie: 58 527 49 08
    • godz. 18:30 – Here Is What Is – projekcja filmu w auli Muzeum Marynarki Wojennej. Adres: Zawiszy Czarnego 1B, Gdynia
    • godz. 19:45 – Kim jest producent muzyczny? – spotkanie z Leszkiem Biolikiem i Maciejem Werkiem w Muzeum Miasta Gdyni
  • 18 III 2020 – godz. 18:00 – Wędrowny Zakład Fotograficzny – spotkanie autorskie z Agnieszką Pajączkowską. Prowadzenie: Iza Meronk
  • 19 III 2020 – godz. 18:00 – Awers i rewers – warsztaty o relacji fotografii i tekstu. Prowadzenie: Tomasz Sosnowski
  • 20 III 2020 – godz. 16:00 – O radości kolekcjonowania fotografii – wykład. Prowadzenie: Małgorzata Czyżewska
  • 20 III 2020 – godz. 12:00 – BRAK MIEJSC! Muzealne zmysły: Stymulacja logopedyczna – zajęcia rozwojowe dla niemowląt z opiekunem. Prowadzenie: Małgorzata Zielińska-Burek
  • 20 III 2020 – godz. 10:00 – BRAK MIEJSC! Początek wiosny: Piękne, błękitne morze – spacer dla grup przedszkolnych z okazji Dnia Ochrony Bałtyku. Prowadzenie: Patrycja Wójcik
  • 21 III 2020 – godz. 11:00 – 15:30 – Dzień rodzinny – zajęcia edukacyjne dla dzieci od 6 do 12 lat
    • godz. 11:00 – 13:00 – Co słychać na mieście? – otwarte warsztaty fotograficzne. Prowadzenie: Olga Lewandowska
    • godz. 13:00 – 13:30 – Oprowadzanie po wystawie Dawno temu nad Bałtykiem. Gdynia lat 20. XX wieku w obiektywie Romana Morawskiego.
      Prowadzenie: Olga Lewandowska
    • godz. 13:30 – 15:30 – Co w mieście piszczy? – otwarte warsztaty dźwiękowe. Prowadzenie: Michał Jeziorski
  • 22 III 2020 – godz. 14:00 – Oprowadzanie po wystawie Gdynia – dzieło otwarte. Prowadzenie: Artur Wodzyński
  • 26 III 2020 – godz. 18:00 – BRAK MIEJSC! Obiekty, które przetrwały – wieczorna gra miejska dla dorosłych. Prowadzenie: Patrycja Wójcik, Marek Wawrzynkowski
  • 27 III 2020 – godz. 18:00 – Wernisaż wystawy Gdynia – Tel Awiw
  • 28 III 2020 – godz. 12:00 – Dostępna sobota – oprowadzanie po wystawie Gdynia – dzieło otwarte z tłumaczeniem na język migowy i audiodeskrypcją. Prowadzenie: Iza Meronk
  • 29 III 2020 – godz. 14:00 – Oprowadzanie po wystawie Gdynia – Tel Awiw. Prowadzenie: Marcin Szerle i Anna Orchowska-Smolińska

 

 

Zarys – pracownia rysunku i malarstwa.
Prowadzenie: Tomasz Sosnowski

Grupa pierwsza: 4, 11, 18, 25 marca – godz. 17:00
Grupa druga: 5, 12, 19, 26 marca – godz. 17:00

Katalog towarzyszący wystawie „Barbara Hoff. Polskie Projekty Polscy Projektanci” otrzymał I nagrodę w konkursie Muzeum Widzialne 2019 r. w kategorii “wydawnictwa książkowe”.

Projekt graficzny: Grupa PROJEKTOR Joanna Jopkiewicz & Paweł Ł. Borkowski

Format pubikacji 240 x 330 mm. Oprawa twarda, szyto-klejona z zastosowaniem czarnych nici. Uszlachetnienia hot-stampingiem i sitodrukiem.

Zastosowane w publikacji rodzaje papierów odpowiadają omawianym w danej części katalogu zagadnieniom Część tekstową wzbogacono o wkładkę z papieru barwionego w masie z zadrukiem sitodrukowym bielą; wkładkę z papieru pergaminowego, na którym przedrukowano projekty Barbary Hoff (w oryginale wykonywane na kalce technicznej). Część katalogową wydrukowano na papierze powlekanym, matowym. W części prezentującej współczesną sesję modową Hofflandu wykorzystano papier powlekany, matowy w odcieniu kremowym, w całości pokryty lakierem olejowym w celu wydobycia dodatkowej głębi z prezentowanych fotografii. Projekt katalogu pozostaje w bliskim związku z identyfikacją wizualną wystawy. Dodatkowo, papier Sora Matt Arte 135g/m2  był wykorzystany zarówno w produkcji wydawnictwa książkowego, jak i plakatów. Jego format odpowiada charakterystycznym archiwalnym wymiarom tygodnika Przekrój.

Identyfikacja wizualna wystawy, jak i towarzyszącego jej katalogu, opiera się na ponadczasowym credo projektowym Barbary Hoff – monochromatyczność, prostota i jakość wykonania. Stworzyliśmy ekspozycję, która zarówno w swojej architekturze, jak i oprawie graficznej jest biało-czarnym tłem dla wyraźnie dominujących kolorem, formą i fakturą ubrań sygnowanych metką Hofflandu.

Muzeum Miasta Gdyni rozpoczyna wyjątkową aukcję charytatywną dla gdyńskiego schroniska Ciapkowo. Pod licytację trafią archiwalne numery magazynu „Morze”, a sama aukcja potrwa do 4 marca.

Co ma pies do morza? Na „Wieluniu” służył Ciapek. Na „Chorzowie” – Psinka. Na „Darze Pomorza” – Misiek. Na „Tczewie” – Reks, który ciągle wpadał do ładowni. Na „Kołobrzegu” – Kubuś, podobno karykatura psa („Nawet ludzie dalecy od kynologii nie mogli go w żaden sposób porównać z przekrojowym Fafikiem. Niski, niedźwiedziowaty, pałąkowate nóżki, krótki korpus, spasionego wieprza i … dusza wegetarianina”). Niezależnie od pospolitych imion, wszystkie psy były pojętnymi marynarzami, chodziły na wachty, w portach pilnowały trapu, a na morzu były maskotkami załogi. Obszczekiwały celników, w portach całego świata miewały swoje własne przygody, miały też znaczące zasługi.

Najczęściej pojawiają się o nich jedynie drobne wzmianki, jednak już z kilku zachowanych historii pozwala zrozumieć, jak ważnymi członkami załogi były. Wilczur Nord, pływający na „Hucie Będzin”, dowodzonej przez Eugeniusza Wasilewskiego, miał nawet tytuł. Po 6 latach na morzu, został honorowym bosmanem. Z kolei pewna suczka uzyskała medal od angielskiej Royal Navy. Texa, bo tak miała na imię, pływała na parowcu „Białystok”. Pochodziła z „porządnej rasy kanadyjskich wodołazów, miała metrykę z imionami rodziców, dziadków i pradziadków, wystawioną przez oficjalny związek kynologiczny Kanady”. Miała też prawdziwą duszę marynarza. W czasie wojny pomogła uratować angielskiego lotnika, który spadł niedaleko parowca – zanim dotarła do niego szalupa ratunkowa to Texa podtrzymywała nad wodą głowę tonącego, za co dowódca Royal Navy uhonorował ją kolekcją szczotek do włosów i zębów a także kompletem mydeł i proszków do szorowania. Choć pewnie sama wolałaby kosteczkę …

Dlatego aukcja archiwalnych numerów „Morza” na rzecz gdyńskiego schroniska Ciapkowo wydaje się naturalnym rozwiązaniem. Muzeum Miasta Gdyni zaprasza wszystkich psich miłośnikówdo licytacji.

Całość dochodu zostanie przekazana na OTOZ Animals Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt „Ciapkowo”.

 

Licytacja dostępna na stronie:
https://charytatywni.allegro.pl/listing?sellerId=50422892

 

Źródła:

Edward Gubała, Przygoda mojego życia, Wydawnictwo Morskie, Gdańsk 1973

Edward Gubała, Przygoda mojego życia, Wydawnictwo Morskie, Gdańsk 1973.

Zbigniew Szczepanek, Podszczypywanie chwały, Tower Press, Gdańsk 1998.

Karol Olgierd Borchardt, Pod czerwoną różą, Oficyna Wydawnicza Miniatura, Gdynia 2002.