Obraz Międzyzdroje Henryka Baranowskiego ze zbiorów Muzeum Miasta Gdyni

Urodzony w 1932 roku w Starogardzie Gdańskim, malarz i grafik Henryk Baranowski miał nieoceniony wkład w rozwój i propagowanie życia artystycznego. Za te starania uhonorowano go wieloma odnaczeniami i nagrodami, w tym stopniem komandora porucznika.

Henryk Baranowski mieszkał w Gdyni od lat dziecięcych. Jego rodzice byli właścicielami pensjonatu „Morskie Oko”. Artysta studiował na Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Sopocie. Należał do Związku Polskich Artystów Plastyków. W ciągu swojej artystycznej kariery miał liczne wystawy indywidualne, zarówno krajowe (m.in. w Lublinie, Poznaniu, Pruszczu Gdańskim i Toruniu) jak i zagraniczne (m.in. na Węgrzech, w Niemczech oraz w Egipcie). W Warszawie i Gdyni wystawiał kilkukrotnie. Zdobył także szereg nagród i wyróżnień za twórczość plastyczną, w tym Złoty Krzyż Zasługi oraz Medal za Zasługi dla Marynarki Wojennej, w której był zatrudniony. Odbył wiele podróży artystycznych, w tym także do krajów afrykańskich. Wraz z Franciszkiem Szwochem, Marianem Mokwą i Antonim Suchankiem Henryk Baranowski zalicza się w poczet najznamietniszych polskich marynistów. Był artystą wybitnie płodnym – jego dorobek twórczy obejmuje kilka tysięcy prac: obrazów, grafik, rysunków.

Artysta doskonale „wyczuwał” morską aurę. Przedstawiał morze w różnych ujęciach, o różnych porach roku (pokryte śniegiem, porzucone na brzegu łodzie, rybacy pracujący przy wyładowywaniu skrzyń, pływające po wodzie pomeranki, wypoczywający na słonecznej plaży turyści, widok na zabudowania portowe z lotu ptaka, prace konstrukcyjno-remontowe statków). Poza tematyką morską malował także sceny batalistyczne, portrety, pejzaże i martwe natury.

Przechowywany w Muzeum Miasta Gdyni obraz Międzyzdroje Henryka Baranowskiego został namalowany w dniu 10 października 1964 roku. Wykonany techniką mieszaną (gwasz i akwarela) nosi wymiary 30,5 x 40,5 cm. Praca przedstawia widok na plażę w Międzyzdrojach. Całość opracowana jest delikatnymi i subtelnymi pociągnięciami pędzla, a poprzez niedopowiedziane, niedokończone elementy kompozycji dodatkowo zyskuje na uroku i finezji. Sylwetki zgromadzonych przy łodziach postaci ludzkich są jedynie zasugerowane pojedynczymi punktami i plamami. Dominującym elementem kompozycji jest ciemne pasmo wzgórz, ciągnących się aż po horyzont. W pracy wykorzystana została również barwa samego podłoża: jasnokremowy papier prześwituje w partiach piaszczystej plaży i nieba. Taki sam zabieg artystyczny zastosował tworzący w okresie międzywojennym Wacław Żaboklicki, w pracy pt. Wzburzone morze.

W Muzeum Miasta Gdyni przechowywane są również inne obrazy Henryka Baranowskiego, przedstawiające m.in. widoki gdyńskie i gdańskie oraz prace toczące się wokół terenów portowych (Rozbudowa portu, Budowa Bulwaru, Statek w doku).

Gabriela Zbirohowska-Kościa

 

„Inspiracjami do moich prac są zdarzenia i obrazy, które, poddane refleksji, czają się w zakamarkach pamięci, czekając na swoiste zmaterializowanie w postaci włóknistych materii.” Agata Zielińska-Głowacka.

Agata Zielińska-Głowacka urodziła się w 1962 roku, w Sochaczewie. Jest absolwentką gdańskiej Akademii Sztuk Pięknych. W roku 2011 artystka obroniła doktorat w dyscyplinie artystycznej sztuki projektowe na Wydziale Tkaniny i Ubioru ASP w Łodzi. Uczestniczyła w wielu wystawach zarówno krajowych, jak i zagranicznych, m.in. w Chinach i Turcji.

Agata Zielińska-Głowacka zdobyła szereg nagród, m.in. I nagrodę w 7 Międzynarodowym Biennale Artystycznej Tkaniny Lnianej „Z krosna do Krosna” w 2012 roku. W tym samym roku uhonorowano ją nagrodą za perfekcję w 7 Międzynarodowym Biennale Sztuki Włókna „Od Lozanny do Pekinu” w Nantongu.

Poza tradycyjnymi materiałami, artystka wykorzystuje również materiały mniej typowe, wykraczające poza standardowe środki sztuki włókienniczej. Są to m.in. taśmy magnetofonowe. Jak sama podkreśla, postrzega taśmy jako „tworzywa do stworzenia unikatowej tkaniny”. Jej cztery prace, stworzone z taśm magnetofonowych, video i szpuli zostały zaprezentowane na II Kongresie Innowacyjności w Brukseli w 2014 roku. W roku 2019, w Ratuszu Staromiejskim w Gdańsku miała miejsce wspólna wystawa dzieł Agaty Zielińskiej-Głowackiej, Barbary Polkowskiej-Ugwu oraz Barbary Westman. Wystawa skupiała się na zagadnieniach sztuki włókienniczej, poruszając przy okazji problem nowych poszukiwań w zakresie formy i środków plastycznych. Wykraczanie poza tradycyjne ramy sztuki włókienniczej jest dosyć powszechnie stosowanym zabiegiem. Poprzez operowanie innymi (niekiedy bardzo osobliwymi i nietypowymi materiałami) twórcy dążą do nadania swoim tkackim dziełom nowych, intrygujących form wypowiedzi artystycznej.

Przechowywana w zbiorach Muzeum Miasta Gdyni miniatura tkacka Głębia Agaty Zielińskiej-Głowackiej zaprezentowana została na IX edycji Międzynarodowego Nadbałtyckiego Triennale Miniatury Tkackiej w Gdyni (obecnie Baltic Mini Textile Gdynia). Delikatna, pełna wdzięku praca nosi wymiary 20 x 18 x 4 cm. Artystka zastosowała w niej takie materiały jak plastikowe rurki, akryl i wełna.

Ułożone warstwowo, wypełnione kolorową wełną, plastikowe rurki tworzą bardzo ciekawą, elegancką kompozycję. Tonacje „morskich barw” są stopniowane od czerni pustych rurek, poprzez turkus aż po szmaragd. Formę miniatury można interpretować różnorako. Z jednej strony przypomina ona wodorosty falujące w wodnej toni, ale może to być również pojedyncza, wzbierająca fala. Inne, pochodzące z naszych zbiorów miniatury tkackie o tematyce morskiej to m.in. Ciepłe morze Anny Greszczyńskiej-Nowińskiej, Kawałek morza Elżbiety Kuźmiar i Bryza Krystyny Jankowskiej.

W Muzeum Miasta Gdyni przechowywana jest jeszcze jedna miniatura tkacka autorstwa Agaty Zielińskiej-Głowackiej – Struktura 2010.

Gabriela Zbirohowska-Kościa

 

Monika Izabela Kostrzewa realizuje się m.in. w projektowaniu ubrań oraz w grafice. Swoją twórczością zdobyła uznanie zarówno w kraju jak i na świecie. Jednym z zagadnień zgłębianych przez artystkę jest problem struktury i przestrzeni.

Monika Izabela Kostrzewa urodziła się w 1970 roku w Piotrkowie Trybunalskim. Jest absolwentką Akademii Sztuk Pięknych im. W. Strzemińskiego w Łodzi (Wydział Tkaniny i Ubioru na kierunku wzornictwo, ze specjalnością w zakresie projektowania ubioru i biżuterii). Dyplom uzyskała w roku 1995. W roku 2012 obroniła pracę habilitacyjną w dziedzinie sztuki plastyczne (dyscyplina sztuki projektowe). W okresie 2013–2016 piastowała funkcję prodziekana ds. działalności naukowej i artystycznej na Wydziale Pedagogiczno-Artystycznym UAM w Kaliszu.

Słynna projektantka mody jest autorką i koordynatorką międzynarodowego projektu Mosty Sztuki (Art Bridges), cyklicznej imprezy odbywającej się w Kaliszu od roku 2014. Zajmuje się również grafiką, która de facto, jest punktem wyjścia i inspiracją dla jej dalszych poszukiwań w zakresie tworzenia kreacji. Kostrzewa jest także stylistką sesji zdjęciowych do poszczególnych czasopism. Jej liczne kolekcje pokazywane były m.in. na Międzynarodowych Targach Mody w Lipsku, Paryżu, Duesseldorfie i Kijowie. Monika Izabela Kostrzewa zdobyła wiele nagród, w tym nagrodę Złotej Fastrygi  (Poznań 1999). Poza projektowaniem ubrań i tworzeniem grafik zajmuje się również pisaniem artykułów o modzie.

Przechowywana w Muzeum Miasta Gdyni miniatura tkacka Strukturalne Konfrontacje 01 Moniki Izabeli Kostrzewy została zaprezentowana na IX Edycji Międzynarodowego Nadbałtyckiego Triennale Miniatury Tkackiej w Gdyni (obecnie Baltic Mini Textile). Nosząca (wedle wymogów konkursu) nieprzekraczalne wymiary 20 x 20 cm, została wykonana w roku 2013, techniką własną artystki. Kompozycja składa się z warstwowo nałożonych fragmentów skóry naturalnej, papieru oraz tkaniny w kolorystyce brązowo-beżowo-szarej.

Niniejsza praca jest odzwierciedleniem zainteresowań artystki zagadnieniami strukturalno-przestrzennymi. W lecie 2009 roku, w Galerii Bałuckiej w Łodzi można było obejrzeć wystawę indywidualną „Konfrontacje linii, struktury i formy”, na której, obok prac graficznych, zaprezentowane zostały kolekcje własne artystki. Ideą ekspozycji było zestawienie płaskich kompozycji z trójwymiarową formą garderoby. Graficzno-garderobiany duet wybrzmiał też na wystawie „Fibryle w Skórzanej Oprawie” w Galerii ODA w 2010 r. Kostrzewa podejmowała tam m.in. kwestie wspólnego potencjału kreacyjnego papieru i skóry. Jak mówi sama artystka, „grafika warsztatowa w różnych technikach, kolaże na tkaninie, wielkoformatowe wydruki oraz rysunki żurnalowe w technice digital print są często dla mnie pretekstem do dalszych twórczych rozważań nad przestrzenną formą rzeźbiarska, jaką jest ubiór”.

Gabriela Zbirohowska-Kościa

„W grafice staram się oddać prawdę całkowitą. Przedstawione przeze mnie morze, żaglowce, elementy z Don Kichota oraz wieże Babel tworzą moje alegoryczne sny o świecie. W malarstwie fascynuje mnie faktura i kolor” – Wojciech Kostiuk.

Urodzony w 1947 roku Wojciech Kostiuk ukończył Państwową Wyższą Szkołę Sztuk Plastycznych w Gdańsku w pracowni doc. Barbary Masalskiej. Uczestniczył w ok. 150 wystawach, krajowych i zagranicznych, miał także ponad 20 wystaw indywidualnych. Poza grafiką warsztatową uprawia również malarstwo, jest autorem wielu ilustracji książkowych. Fantazyjne okazy flory i fauny, świat morskich głębin, tajemnicze konstrukcje, alternatywna rzeczywistość, unoszące się w powietrzu statki, poniewierające się na dnie wrakowiska – to świat będący owocem niezwykle bogatej i rozwiniętej wyobraźni. Niekonwencjonalny, nieco niepokojący, ale zarazem – pociągający. Artysta tworzył również dzieła nawiązujące do konkretnych wydarzeń, m.in. do imprez sportowych (Akwaforta Gdańsk Euro 2012 z motywem skrzydlatej piłki do nogi, wylatującej z boiska ponad panoramę Gdańska). W dorobku twórczym Kostiuka pojawiają się także prace w utrzymane konwencji realistycznej (pejzaże, widoki Gdańska).

Przechowywana w Muzeum Miasta Gdyni grafika Przemijanie Wojciecha Kostiuka pochodzi z 1990 roku. Nosząca wymiary 46 x 59 cm, praca została wykonana techniką akwaforty i intaglio na papierze. Kompozycja przedstawia wrak potężnego, fantastycznego statku z piętrzącymi się nań nadbudówkami i bryłami budynków o wysokich, gładkich ścianach, przypominających w formie zikkurat, do których przystawione są drabiny i strome stopnie. Jednostka osadzona jest na brzegu, podparta przez belki i przypory. Statek otaczają zewsząd różnego rodzaju przedmioty. Z lewej strony, z głębi, wyłania się fragment skalistego pejzażu z trójkątnym budynkiem, z którego szczytu wznosi się dym.

Przedstawienie przepełnione jest klimatem tajemnicy. Dominuje w nim dosyć mroczna a zarazem intrygująca (poniekąd surrealistyczna) atmosfera, niczym z pogranicza marzenia sennego i jawy. Aurę napięcia i zagrożenia dodatkowo potęguje kolorystyka (kontastrowe zestawienie żółtych, zielonych i czerwonych barw). Przez pracę przemawia również wydźwięk wanitatywny – można by ją zinterpretować jako zwizualizowaną refleksję nad kruchością, niepewnością i przemijalnością istoty świata doczesnego. Grafika ta budzi pewne skojarzenia z twórczością hiszpańskiego artysty, Salvadora Dalego.

W Muzeum Miasta Gdyni przechowywana jest również (pochodząca z tego samego roku) grafika Wrakowisko Wojciecha Kostiuka. Obie prace są do siebie bardzo zbliżone, zarówno pod względem tematyki jak i atmosfery.

Gabriela Zbirohowska-Kościa

Włodzimierz Pogoda Radziszewski, pracownik Marynarki Wojennej był człowiekiem o wszechstronnych zainteresowaniach. Tworzył słuchowiska radiowe, publikował książki i artykuły (kilkadziesiąt naukowych i kilkaset publicystycznych), napisał także scenariusz filmowy do Oraczy morza. Poza tym wszystkim realizował się jako rysownik i malarz.

Aktywność artystyczna Włodzimierza Pogody Radziszewskiego wzmogła się po przejściu na emeryturę, ale swoją przygodę z malarstwem i rysunkiem rozpoczął już w czasie okupacji, kiedy to pierwszych wskazówek udzielił mu krakowski artysta, Adam Stalony-Dobrzański. Jak sam wspominał: „W okresie dojrzałym zawsze malowałem i rysowałem w wolnych chwilach, znajdując w tym realizację twórczych zamiłowań”. Jego notatnik był wypełniony rozmaitymi szkicami i zapiskami a te powstawały w różnych okolicznościach; czy to w czasie jazdy pociągiem, czy w czasie zebrań. Potrafił bardzo szybko nakreślić karykatury słuchaczy, drzemiących na wykładach, czy sylwetki przysypiającego na sofie kotka lub pieska. Włodzimierz Pogoda Radziszewski uwieczniał panoramy zamków (m.in. zamek Czocha, zamek w Malborku) budynki ośrodków wypoczynkowych, w których też sam przebywał (Kudowa Zdrój, Ciechocinek) pejzaże miejskie oraz malownicze krajobrazy wiejskie. Szczególne miejsce w jego twórczości zajmowały tematy morskie: nastrojowe widoki na rozległe plaże (zarówno gdyńskie jak i zagraniczne), płynące po wodzie statki, wypoczywający nad brzegiem turyści.

Wymiary przechowywanego w Muzeum Miasta Gdyni rysunku Bez Tytułu (Nocturn morski) Włodzimierza Pogody Radziszewskiego wynoszą 30 cm wys. x 42 cm szer. Wykonana techniką pasteli, praca ukazuje widok na zatokę nocną porą. Morze jest gładkie i spokojne. Na pierwszym planie widnieje odwrócona plecami, tajemnicza postać w wysokich, brązowych butach, czarnych spodniach i szarym płaszczu, Postać pochyla się nad czarną łodzią, z której wystają trzy drążki z flagami: dwiema czerwonymi i jedną biało-czerwoną. Obok stoi drewniany pal. Z lewej strony wyłaniają się fragmenty białego budynku. Pokryte zwałami ciemnych, skłębionych chmur niebo jest nieco rozjaśnione w partii horyzontu. Przedstawienie tchnie spokojną, nieco tajemniczą atmosferą.

Jest to jedyny Nocturn spośród 111 prac Włodzimierza Pogody Radziszewskiego, przechowywanych w Muzeum Miasta Gdyni. W zbiorach Muzeum znajduje się również seria nokturnów Maksymiliana Kasprowicza (Nocturn III, V, VI, VII), oraz pojedyncze nokturny Mariana Mokwy i Michała Antoniego-Leszczyńskiego (Nocturn-Dar Pomorza i Lwów).

Gabriela Zbirohowska-Kościa

 

Bibliografia:

  1. J. Jastrzębski, Zatoczywszy wielki krąg (Artyści w mundurach), „Polska Zbrojna” nr 167 (725) (27–29.08.1993).

 

 

Józef Teodor Konrad Korzeniowski zapisał się w kartach historii nie tylko jako wybitny pisarz i publicysta ale także jako… żeglarz i kapitan. Obcowanie z morzem oraz podróże i ekspedycje badawcze do różnych (w tym egzotycznych) krajów stały się źródłem inspiracji dla jego późniejszych powieści, m.in. dla „Jądra ciemności”.

Urodzony 3 grudnia 1857 roku w Berdyczowie Józef Teodor Konrad Korzeniowski już jako dziecko zmuszony był wyjechać z rodzicami na Syberię (jego ojciec Apollon, prowadził działalność polityczno-artystyczną, za co został skazany na zesłanie tamże, a żona Ewa postanowiła mu towarzyszyć). Osierocony w wieku dwunastu lat chłopak wychowywał się pod opieką swojego wuja, Tadeusza Bobrowskiego.
Życie Konrada było nierozerwalnie związane z morzem. Jako niespełna siedemnastoletni młodzieniec wyjechał do Francji i zaciągnął się na statek. W późniejszym czasie związał swój los z brytyjską marynarką handlową. Od tamtego momentu jego kariera zaczęła nabierać tempa. W roku 1884 Konrad zdał egzamin na pierwszego oficera a w 1886 uzyskał stopień kapitana oraz brytyjskie obywatelstwo.

Losy Konrada Korzeniowskiego wykazują pewne podobieństwo z losami gdyńskiego kapitana marynarki i malarza, Michała Antoniego Leszczyńskiego. Konrad miłował morze i pisanie, Michał Antoni Leszczyński – morze i malarstwo. Określany przez niektórych jako „drugi Conrad”, Leszczyński również związał swoje życie z Anglią. Tam wystawiał obrazy i wydawał podręczniki na temat malarstwa, tam też poznał swoją przyszłą żonę, Peggy. Pojawia się także wątek egzotyczny – w latach 50. XX w. Leszczyński osiadł z małżonką na Jamajce, w Montego Bay, gdzie założył swoją galerię „Lester Art Gallery”. W Muzeum Miasta Gdyni przechowywany jest jego obraz – Nokturn Dar Pomorza i Lwów z 1933 roku.

Granitowa rzeźba Konrada Korzeniowskiego znajduje się na końcu alei Jana Pawła II (przedłużenie skweru Kościuszki) w Gdyni Śródmieściu. Projektantami tej realizacji byli Wawrzyniec Samp i Zdzisław Koseda. Forma dzieła nawiązuje do stylizowanego żagla. Jego frontową, centralną partię zajmuje półplastyczny relief z ukazaną do pasa sylwetką Konrada Korzeniowskiego. Postać pisarza ma lekko zadartą głowę, skierowaną w prawy bok. Tuż pod reliefem znajduje się wyryty w kamieniu cytat z powieści „Lord Jim”, który głosi: ”Nic tak nie nęci, nie rozczarowuje i nie zniewala jak życie na morzu”. Przednia partia cokołu opatrzona jest inskrypcjami: TEODOR / JÓZEF KONRAD / KORZENIOWSKI/ 1857–1924 (z lewej) oraz JOSEPH / CONRAD (z prawej). Tył pomnika zdobi przeskalowana, odautorska sygnatura: „Joseph Conrad” oraz tytuły pięciu książek jego autorstwa: „Tajfun”, wyżej wspomniany „Lord Jim”, „Zwycięstwo”, „Smuga cienia” i „Jądro ciemności”.

Uroczyste odsłonięcie pomnika Konrada Korzeniowskiego odbyło się w dniu 19 czerwca 1976 roku w czasie obchodów Dnia Morza i 50-lecia Gdyni. Wydarzenie to zostało opisane w 140 Numerze Dziennika Bałtyckiego.

Tekst: Gabriela Zbirohowska-Kościa

 

Miejscem szczególnie często odwiedzanym przez mieszkańców Wielkiego Kacka jest Źródło Marii, przy którym znajduje się postawiona w 2018 roku figurka Najświętszej Marii Panny. Mało kto wie, że jest to już siódma rzeźba stojąca w tym miejscu. Dwa zdjęcia pierwszej znajdują się w zbiorach Muzeum Miasta Gdyni. Jedno z nich przedstawia jasną figurkę ustawioną na cokole z kamieni, stojącym pośrodku małego zbiornika wodnego. Tło stanowi porośnięte lasem wzniesienie. Na drugiej fotografii, przed figurką znajduje się  nieznana rodzina w samochodzie osobowym marki Fiat.

Poświęcenia miejsca i pierwszej figury dokonał 3 maja 1922 roku kuratus (opiekun) nie będącego jeszcze parafią kościoła p.w. św. Wawrzyńca – ksiądz Melchior Bałach. Od tego czasu ten urokliwy zakątek nazywany jest Źródłem Marii. Wcześniej miejscowa ludność określała je „Brzęczką”. W 1871 roku niemieckie władze nadały jej oficjalną nazwę Kaiser Quelle (tzn. Cesarskie Źródło). Stał tam nawet pomnik cesarza Wilhelma I, usunięty w 1920 roku.

Geneza postawienia figurki i aktualnej nazwy źródła wiąże się pośrednio z budową linii kolejowej Kokoszki – Gdynia. To połączenie miało omijać Terytorium Wolnego Miasta Gdańska i prowadzić bezpośrednio do budującego się portu w Gdyni. W trakcie układania torów, w pobliżu Wielkiego Kacka, zdarzył się wypadek. Na odpoczywających robotników zsunął się po skarpie wagonik.  Nikomu, na szczęście, nic się nie stało. Jako wotum dziękczynne postawiono figurkę Matki Boskiej.  Linia kolejowa, do momentu wybudowania  Magistrali Węglowej, przebiegała obok kapliczki i figurka była widoczna z wagonów przejeżdżających pociągów. Pisał o tym w 1924 roku Józef Staśko w swoim “Przewodniku po Polskim Wybrzeżu: „ …W lesie 2 km na południowy zachód od wsi tuż przy zakręcie toru kolejowego prześliczna figura Matki Boskiej ustawiona na stawie na stosie kamieni. Widać ją nawet z okien wagonu…”.

Z chwilą postawienia kapliczki Źródło Marii stało się miejscem kultu religijnego, przy którym odbywają się nabożeństwa ku czci Matki Boskiej, szczególnie uroczyste w maryjne święta Matki Boskiej Królowej Polski (3 maja) oraz Wniebowzięcia Matki Boskiej (15 sierpnia). Przez wiele lat tradycją miejscowej parafii była również procesja do Źródła, poprzedzająca pielgrzymkę do Kalwarii Wejherowskiej.

Pierwsza figurka została zniszczona przez Niemców w 1939 roku. W czasie okupacji mieszkańcy postawili nową. Jednak wiosną 1945 roku w rejonie Wielkiego Kacka trwały zacięte walki pomiędzy Armia Czerwoną a Niemcami. Widoczna na zdjęciu rzeźba została zniszczona. W 1946 roku postawiono trzecią figurkę, którą ufundowało małżeństwo Józefy i Leona Wiczlingów. Po pięciu latach wymieniono ją na nową. Była to figurka Matki Boskiej Niepokalanie Poczętej i w przeciwieństwie do pierwszych miała niebieską szatę. W 1968 roku Jan Skwiercz ufundował kolejną, czwartą rzeźbę, którą dla bezpieczeństwa umieszczono w szklanej gablocie. W 2006 roku została przeniesiona do kruchty kościoła p.w. św. Wawrzyńca. 15 sierpnia 2008 roku poświęcono nową figurkę Matki Boskiej w białych szatach. Od tego momentu cała kapliczka swym wyglądem przypomina tę pierwszą z 1921 roku. Niestety na początku 2018 roku rzeźba została zniszczona przez wandali.  W jej miejsce postawiono nową identyczną.

 

Tekst: Dariusz Małszycki

MMG/HM/II/277/5

Figurka Matki Boskiej  przy Źródle Marii w Wielkim Kacku, lata 30. XX w.

(zbiory Muzeum Miasta Gdyni)

 

MMG_HM_II_5536

Pamiątka z wycieczki do Źródła Marii –  nieznana rodzina w samochodzie marki Fiat 519 B , lata 30. XX w. (zbiory Muzeum Miasta Gdyni)

 

 

 

Drodzy Państwo, uprzejmie informujemy, że Muzeum Miasta Gdyni będzie nieczynne dla zwiedzających 11 czerwca 2020 roku ze względu na przypadające święto Bożego Ciała.

 

 

Tradycje Święta Morza  w Polsce są bogate i kilkudziesięcioletnie, z przerwą, rzecz jasna,  na czas  okupacji niemieckiej. Pierwsze miało miejsce w Gdyni w 1932 r. Jego obchody, program i wizyty  w Gdyni przedstawicieli rządu oraz Kościoła, stały się ważnym wydarzeniem przedstawionym na łamach ówczesnej prasy. Zostały szczegółowo opisane zarówno w roku 1932 jak i przez współczesnych badaczy tematu. Fakty są więc na tyle znane, że zostaną tu świadomie pominięte.

Dziś chcę Państwu  przypomnieć o jednym  niezwykłym zdarzeniu z dnia 31 lipca 1932 r, a więc pierwszego  dnia  uroczystości.  Mianowicie o przelocie nad miastem zeppelina,  który wcześniej wizytował lotnisko Wolnego Miasta Gdańska  we Wrzeszczu.

W zbiorach Muzeum Miasta Gdyni zachowały się  trzy nieoryginalne fotografie, niewiadomej proweniencji, a krótko opisane : Zoeppelin nad Gdynią, Święto Morza 31.07.1932. I tak, przez długi czas, przekonani o trafności opisu, tkwiliśmy, my  muzealnicy, w nieświadomości. Choć może nie tak to należy ująć. Po prostu nikt z nas nie przyjrzał się zdjęciom dokładnie, aby zweryfikować zapis na rewersie. Fotografie te nie zostały nigdy opublikowane. Leżały sobie bezpiecznie w magazynie muzealnym. Teraz, kiedy, jak co roku, zbliżają się obchody Święta Morza w Gdyni, postanowiłam wyciągnąć je na światło dzienne i przyjrzeć się im dokładnie, z lupą w ręku, jak przystało na muzealnika. Zaprosiłam do współracy historyków pracujących w muzeum.  W zasadzie, od razu, wraz z kolegami, uznaliśmy, że to nie jest Gdynia. A więc informacja  na zdjęciach była nieprawidłowa. Zadaliśmy sobie zatem pytanie: czy w czasie trwania polskiego święta pojawił się nad Gdynią niemiecki sterowiec, co sugerował zapis? Nasze wątpliwości wyjaśniła prasa. W zasięgu była ” Gazeta Gdańska” i miesięcznik „Morze” z tamtego okresu.  Oba tytuły poświęciły swoje szpalty temu tematowi i rozwiały nasze rozterki. Niemiecki sterowiec z całą pewnością dokonał prowokacyjnego (szpiegowskiego?) przelotu  nad polskim wybrzeżem 31 lipca 1932 r. Skąd się wziął na „polskim niebie”? Otóż Senat Wolnego Miasta Gdańska zaprosił „Grafa Zeppelina” na uroczystość otwarcia wystawy poczty lotniczej w Gdańsku, które odbyło się 31 lipca 1932 r. A więc dokładnie w dniu rozpoczynającego się w Gdyni ogólnopolskiego Święta Morza. Henryk Tetzlaff, w numerze wrześniowym  „Morza”, w artykule pt. „Znaczenie Święta Morza”,  na stronie 7., tak tłumaczy to zdarzenie: Tak się akurat złożyło, trochę z przypadku, trochę ze złośliwego zrządzenia naszych sąsiadów, że do Gdańska, na lotnisko we Wrzeszczu, owego poranku niedzielnego, przybył z wizytą sterowiec niemiecki, ów „Zeppelin”, który jest dumą każdego współczesnego Niemca. Do Gdyni, od kilku już dni zjeżdżały tysiące Polaków ze wszystkich dzielnic Rzeczypospolitej. W sumie znacznie ponad 100 tysięcy rodaków uczestniczyło w pierwszym Święcie Morza. Większość z nich przejechać musiała przez teren Wolnego Miasta Gdańska. Polacy oglądać mieli i podziwiać stojący na lotnisku sterowiec  z okien pociągów. Tory kolejowe biegły w bliskiej odległości od lotniska we Wrzeszczu (dziś tereny Zaspy).  Wspomniany redaktor pisze dalej: Lotnisko we Wrzeszczu leży tuż przy torze kolejowym. A po tym torze grzmiały raz po raz przebiegające do Gdyni na Święto Morza pociągi polskie. I oto — wbrew zamierzeniom organizatorów widowiska niemieckiego — tłumy Gdańszczan, które przybyły do Wrzeszcza, były niemym świadkiem nieustannego korowodu pociągów do Gdyni. I w zdumieniu patrzono więcej na tor kolejowy i na mknące ku wybrzeżu morskiemu pociągi, niż na atrakcję obchodu gdańskiego — Zeppelina. Gdyby nie ten obchód, nigdyby te tłumy Gdańszczan nie chciały uwierzyć w to, na co własnemi oczami musiały spoglądać (pisownia oryginalna).

„Gazeta Gdańska” natomiast, na  stronie 1. numeru z 30 lipca woła: Prowokacyjny przelot „Zeppelina” nad wybrzeżem polskim  w dniu Święta Morza nie zakłóci podniosłej uroczystości.  Autor tekstu pisze dalej, że sterowiec na lotnisko w Gdańsku  przybędzie w niedzielę o 8 rano, po czym poszybuje na Bornholm i dalej do Szwecji, …lot jego … został ułożony w ten sposób, aby sterowiec był widoczny w Gdyni w dniu, gdy uroczystości gdyńskie osiągną punkt kulminacyjny…

Ówczesna prasa niemiecka pisała o sterowcu, że jest on symbolem dumy i niezwyciężonej potęgi germańskiego ducha.  Jego lądowanie we Wrzeszczu miało przyćmić polskie święto a  przelot nad Gdynią  pokazać siłę germańskiej techniki.  Redaktor  Tadeusz Ehrenberg, również w nr 9 „Morza”, w artykule pt. “Gdańsk wobec Święta Morza”, na stronie  15. pisał:  Ludność gdańska przyjęła „Zeppelina” z ogromnem zainteresowaniem i podziwem, którego żaden kulturalny człowiek nie odmówi temu właśnie bezsprzecznie imponującemu produktowi pracy niemieckich uczonych i techników… Kontrast między Dniem Morza w Gdyni a dniem Zeppelina w Gdańsku uwydatnił się istotnie druzgocący, lecz we wręcz odwrotnym sensie do pragnień organów niemieckiego urabiania opinji gdańskiej… Na polskim brzegu samorzutnie wyłoniona i narazie bardzo skromnie pomyślana inicjatywa doprowadziła do olbrzymiej, żywiołowej manifestacji patrjotyzmu, nawskroś pokojowego, lecz zdecydowanego na niezłomną obronę swych ziem i swego morza wszystkiemi siłami całego trzydziestomiljonowego narodu. (pisownia oryginalna).

Wróćmy do fotografii z muzealnych zbiorów. Przedstawiają „Grafa Zeppelina” prawdopodobnie nad lotniskiem we Wrzeszczu 31.lipca 1932 r. Na jednym z nich widoczny jest opadający przedmiot, tzw. znakownik, który zrucony był przez sterowiec przed lądowaniem i miał na ziemi wskazać miejsce usadowienia  statku.  A może  to pakunek z pocztą? Trudno to dziś ustalić.

Ciekawostkę, związaną z lądowaniem „Grafa Zeppelina” we Wrzeszczu, opisuje  dr Jan Daniluk  w artykule zamieszczonym na Trojmiasto.pl (https://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Siedem-wizyt-Grafa-Zeppelina-nad-Gdanskiem-n120382.html#). Jak podaje, zeppelin nad lotnisko nadleciał od strony Nowego Portu. Witały go, mimo wczesnej pory, tłumy gapiów. Lądowaniu towarzyszył pewien incydent. Oglądający przekonani byli, że zrzucony wtedy tzw. znakownik  (standardowy zabieg podczas lądowania)  – to człowiek, który wypadł z gondoli sterowca. Szybko rozprzestrzeniającą się pogłoskę o tragedii, zdementowano.

Mamy w muzealnych zbiorach ponad 40 000 fotografii. Czy jeszcze jakieś tajemnice w nich się kryją…?

Tekst: Barbara Mikołajczuk

Czerwiec w Muzeum Miasta Gdyni to czas swoistego powrotu do normalności. Po miesiącach zamknięcia naszej instytucji z powodu pandemii otwieramy się dla zwiedzających. To idealna okazja aby podziwiać wystawę „Gdynia – Tel Awiw. Odsłona gdyńska” oraz „Dawno Temu nad Bałtykiem. Gdynia w fotografiach Romana Morawskkiego”. Jak zawsze na wszystkich czeka również nasza wystawa stała „Gdynia – dzieło otwarte”.

Otwieramy się również na to, co nowoczesne w zakresie prezentacji naszych zbiorów. Zasmakowaliśmy w działaniach online. Jeśli obawiacie się wizyty w naszym muzeum (limit zwiedzających na piętrze wynosi 10 osób) przygotowaliśmy bogatą ofertę kilkunastu warsztatów, wykładów oraz spotkań online!. W tym miesiącu nie zabraknie historii, sztuki i edukacji.

W ubiegłym roku odbyła się wyjątkowa akcja Ośrodka Edukacji Muzeum Miasta Gdyni popularyzująca wiedzę o gdyńskim kapelusznictwie. W czerwcu przypominamy ów projekt o nazwie „Kapelusze z Ulicy Kilińskiego” – zapraszamy na wirtualne spotkanie/warsztat z modystką Beatą Kołodziejską, które odbędzie się 12.06.2020 o godzinie 17:00. Fotografia również będzie miała swoją silną reprezentację pośród naszej oferty. 26 czerwca o godzinie 12:00 rozpocznie warsztat Piotra Manasterskiego dotyczący fotografii otworkowej dla całej rodziny. Jeśli zaś chcielibyście poznać fach artysty malarza, 20.06.2020 o 11:00 przygotowaliśmy dla was warsztaty „Biało na Białym” nawiązujący do historii gdyńskiego modernizmu oraz słynnego ‘gdyńskiego’ jasnego koloru międzywojennych kamienic. Jakie związki miała ta barwa z odległym Tel-Awiwem? Weźcie udział i poznajcie odpowiedzi!

To tylko niektóre z wydarzeń składających się na bogatą ofertę naszej instytucji. Tradycyjnie zapraszamy na lekcje Języka Migowego, koncerty i prelekcje w sieci. Wszystkie wydarzenia online możecie oglądać na naszym kanale www.facebook.com/muzeumgdynia.pl oraz www.muzeumgdynia.pl. Jeśli zaś chcecie uczestniczyć w wydarzeniach online które miały już u nas miejsce – nic straconego! Zapraszamy na nasz kanał YouTube (https://www.youtube.com/channel/UCUhZANVH_oJvjRNP-2HEIrg). Na wszystkich fanów tego, co wiąże się z bogatą przeszłością Gdyni czekają nowe kolekcje zdjęć na naszym wirtualnym archiwum www.gdyniawsieci.pl oraz relacje mieszkańców w formie video na stronie www.gdyniaopowiedziana.pl

Zapraszamy do Muzeum Miasta Gdyni – fizycznie oraz wirtualnie!

 

CZERWIEC 2020

  • 3 VI 2020 – godz. 18:00 – Ino mig – podstawy języka migowego online
  • 5 VI 2020 – godz. 14:00 – Zaprojektowano w Gdyni. O twórczości Wiesława Oyrzanowskiego – wykład online
  • 10 VI 2020 – godz. 18:00 – Ino mig – podstawy języka migowego online
  • 12 VI 2020 – godz. 17:00 – Modern Life – spotkanie z modystką Beatą Kołodziejską – wydarzenie online
  • 13 VI 2020 – godz. 17:00 – Dostępna sobota – wydarzenie online prowadzone w języku migowym
  • 16 VI 2020 – godz. 14:00 – Studium portretu. Gdynia – Tel Awiw – warsztaty portretowania
  • 17 VI 2020 – godz. 18:00 – Ino mig – podstawy języka migowego online
  • 20 VI 2020 – godz. 11:00 – Święto Morza! Biało na białym – rodzinne warsztaty malarskie online
  • 20 VI 2020 – godz. 17:00 – Dostępna sobota – wydarzenie online prowadzone w języku migowym
  • 20 VI 2020 – godz. 20:00 – Domowa Miastofonia – domowy koncert dźwięków Gdyni z obrazami
  • 24 VI 2020 – godz. 18:00 – Ino mig – podstawy języka migowego online
  • 26 VI 2020 – godz. 12:00 – Tata – Fotograf – warsztat Piotra Manasterskiego z fotografii otworkowej
  • 27 VI 2020 – godz. 17:00 – Dostępna sobota – wydarzenie online prowadzone w języku migowym

Muzyka towarzyszyła ludzkości od zarania dziejów. Akompaniowała radosnym, średniowiecznym tańcom, zagrzewała żołnierzy do walki, dostarczała rozrywki i relaksu na królewskich dworach. Rzewne dźwięki rozbrzmiewające w czasie pogrzebów pobudzały ludzi do refleksji nad kruchością i nietrwałością życia ludzkiego.

Temat muzyczny w dziejach sztuki przewijał się praktycznie przez wszystkie stulecia. Hans Memling lubował się w przedstawianiu aniołów grających na różnych instrumentach. W martwych naturach muzycznych XVII-wiecznego, bergamońskiego malarza Evaristo Baschenisa, instrumenty towarzyszą repertuarowi przedmiotów wanitatywnych. Muzyka „malowana”, słyszana uchem wyobraźni pojawia się w twórczości takich artystów jak Pablo Picasso i Henri Matisse. Sięgnął do niej również pelpliński artysta malarz i pedagog, Wacław Szczeblewski, twórca pierwszej szkoły artystycznej w Gdyni.

Przechowywany obecnie w Muzeum Miasta Gdyni obraz Wacława Szczeblewskiego Portret Pianisty Sigurdsena z ok. 1916 roku został namalowany techniką olejną na płótnie i nosi wymiary 73,5 x 79,5 cm. Przedstawia on młodego muzyka, o jasno brązowych, zaczesanych do tyłu, włosach, odzianego w ciemnoszarą marynarkę z błękitnym krawatem. Mężczyzna siedzi przy pianinie. Jego lekko uniesione dłonie spoczywają na klawiaturze. Z prawej strony, nad otwartą klapą pianina widać fragment mosiężnego świecznika o subtelnym, finezyjnym wzornictwie.

Przez obraz Wacława Szczeblewskiego przemawia wyciszona, spokojna aura. Bardzo trafnie oddaje on kameralny nastrój obcowania młodego mężczyzny z muzyką. Wrażenie to potęguje dodatkowo wytonowana kolorystyka obrazu (szarości, ugry, oliwkowa zieleń). Twarz pianisty, tchnąca melancholią, wyraża spokój i zarazem skupienie. Z pozycji ciała oraz układu rąk można się domyślić, że grany utwór jest raczej utworem wolniejszym, spokojniejszym (być może którymś z nocturnów Chopina?). Wiele wskazuje na to, iż scena obrazu rozgrywa się raczej w zaciszu domowym.

Warto dodać, iż sam Wacław Szczeblewski również posiadał umiejętność gry na fortepianie a jego małżonka, Maria Karolina Rappoldi była niezwykle utalentowaną, przedwojenną pianistką o włosko-austriackich korzeniach.

 

Gabriela Zbirohowska-Kościa

Obraz Portret Pianisty Sigurdsena Wacława Szczeblewskiego ze zbiorów Muzeum Miasta Gdyni

 

 

W związku z decyzją Organizatora informujemy, że Muzeum Miasta Gdyni pozostanie zamknięte dla odwiedzających do odwołania.